bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa
Mąż swojej żony
22 grudnia 2014
Weszli trzaskając drzwiami. Typowa para małżeńska po sześćdziesiątce, tacy Janusze, jakich pełno. On obładowany siatkami, wyraźnie zmęczony; ona wprost od fryzjera i kosmetyczki - czarne resztki z przyciętej grzywki przylepiły jej się do mocno upudrowanej twarzy, koło ucha straszyła źle zmyta farba do włosów, a w dłoniach ze świeżo pomalowanymi na krwisty kolor paznokciami ostrożnie trzymała małą torebkę).
Ona podchodzi do stojaka z kartkami świątecznymi i przebiera głośno komentując, która kartka dla kogo. Obsługując innych klientów słyszę strzępki zdań: "...bo lubi małe dzieci, to ten Jezusek...", "...nie ma śniegu, to chociaż na kartce niech będzie...", "w zeszłym roku nam wysłali podobną, to chyba lubią...".
On w tym czasie stawia siatki na podłodze, przeciąga się i jestem pewna, że przytakuje nawet nie słuchając.
W końcu ona daje mu wybrane kartki do ręki z poleceniem:
- Zapłać.
Doczłapał do lady, kupił, wrócił, bez słowa oddał. Podniósł wszystkie siatki z podłogi oprócz jednej, obrócił się, puścił do mnie oko, ona otworzyła drzwi i wyszli. Po chwili wrócił. Postawił siatki, zerknął za okno, na drzwi i zza pazuchy wyciągnął malutką butelczynę czystej. Uniósł do góry w moją stronę i mocno pociągnął. Zakręcił, schował, wziął tym razem wszystkie siatki w ręce i wychodząc rzucił:
- Sekret udanych świąt!
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty
Napędzana humorem dzięki
Joe Monsterowi
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą