< > wszystkie blogi

Kisiel

Twórczość własna

Projekt Orion - III – Decyzja

17 maja 2016
.+18
Gospodarz został sam, w oddali znikły wojskowe hummery tak samo szybko jak się pojawiły. Pułkownik zastanawiał się nawet przez chwile czy to przypadkiem nie efekt uboczny kawy która wychodował. Cholera wie czy te sadzonki nie były napromieniowane. Jednak teczka z aktami projektu Orion na stole nie pozostawiała złudzeń. Nie minęła godzina jak do gospodarstwa zajechał niewielki quad, a w nim zdrowo wyglądająca młoda kobieta. - Cześć – widzę ze miałeś gości - A daj spokój, nic ciekawego - Na pewno? Wyglądasz na zamyślonego … bardziej niż zwykle - Marlena – spojrzał na jej kręcone ciemne włosy i jakoś mu się cieplej zrobiło na duszy – Nic takiego, kumple z wojska - Jasne – zdążyłam cie dobrze poznać przez ostatni rok, coś mi tutaj kręcisz ale nie martw się, wyciągnę to z ciebie prędzej czy później – powiedziała zalotnie - ehhh, wchodź do środka, kawa gotowa Kawa nie była może najlepsza, trochę kwaśna i mało aromatyczna, ale po kilku latach picia wojskowego syntetycznego substytutu smakowała jak najlepsza arabika świata z ekspresu ciśnieniowego. - Zapalisz? - Nie gadaj, ze masz fajki ? – wiesz jak zrobić wrażenie na kobiecie - Świeży tytoń z mojej uprawy, niedawno wysuszyłem Obydwoje wyłożyli się wygodnie na kanapie delektując się dymem unoszącym po chwili w całym pokoju -Dawno nie paliłem, zapomniałem już jak to jest -Az mi się zakręciło w głowie – powiedziała leniwym głosem Marlena poprawiając niedbale ramiączko sukienki, które ‚niechcący’ osunęło się w dol odsłaniając kawałek kształtnej piersi młodej dziewczyny. -Kusisz – odparł uśmiechnięty pułkownik -A no kusze – drugie ramiączko zsunęło się na dol odsłaniając obie piersi pozbawione stanika -I dobrze robisz – pułkownik dotknąwszy lekko sukienki, jednym muśnięciem palca pozbawił dziewczynę ubrania - Majtek tez nie mam – wiosna przyszła Dziewczyna rozpięła sprawnie pasek otwierając jednocześnie rozporek przyjaciela. Uwielbiała to z nim robić. Po kilku chwilach pułkownik dumnie stal w jej ustach, a ona delektowała się jego smakiem tak samo jak wcześnie zaciągała się świeżo skręconym papierosem. Nie pozwoliła mu jednak dojść za szybko, położyła się na kanapie, a on wszedł w jej wilgotna dziureczkę, zarzuciła mu nogi na ramiona i jęczała głośno, aż nie doszedł w niej w tym samym czasie kiedy przeszyły ja spazmy orgazmu. Zabawie nie było końca, nawet nie zorientowali się kiedy nadeszło popołudnie, całkowicie zatracili się w sobie, aż w końcu zmęczeni padli nadzy na kanapie. To właśnie Marlena, trzymała pułkownika przy zdrowych zmysłach, przy niej zapominał o koszmarach, dawała mu motywacje do działania. Kiedy tak leżeli Marlena bawiła się nieustannie pułkownikiem, teraz już w stanie spoczynku. Sprawiało mu to jednak niesamowitą przyjemność. - Uwielbiam jak mnie dotykasz - A ja uwielbiam jak bawisz się moja muszelka – położyła sobie jego rękę pomiędzy nogami i poczuła jak jego palce zagłębiają się coraz głębiej w mokrej do granic możliwości dziureczce. Jeki Marlenki dały się słyszeć w znacznym oddaleniu od gospodarstwa - Widzę, ze dalej jesteś zamyślony, słuchaj jeśli jest to coś naprawdę ważnego to nie masz co się nad tym zastanawiać, ja jestem prostą dziewczyna, ty natomiast jesteś wspaniałym dowódca, jeśli cie potrzebują to zrób to co trzeba, ja tutaj będę na ciebie czekać… Nic nie powiedział, tylko zasnął z naga Marlena przytulona do jego piersi. Dziewczyna obudziła się rano sama, wiedziała, ze jej przyjaciela już nie ma i nie wiedziała czy go jeszcze zobaczy. Brakowało jedynie munduru, który wisiał przez ostatni rok w szafie
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi