Podsumowanie sezonu...

9 czerwca 2011
Zczuba.pl czytuję regularnie, a Poligon zawsze. Autor tegoż działu - Pan Andrzej Kałwa - poprosił czytelników o nadesłanie swoich typów jedenastek sezonu (tej dobrej i tej drugiej). Postanowiłem wysłać i swoje zgłoszenie, ale jakoś tekst mi się rozrósł, więc dzielę się i z Wami.


Najlepsza Jedenastka Sezonu
Bramka:
Marian Kelemen - Czy można stwierdzić, że Śląsk zawdzięcza wicemistrzostwo Kelemenowi? No dobrze, może nie zawdzięcza, ale na pewno wkład ma w pozycję wrocławian w tabeli wielki. Pewny punkt drużyny, który potrafił błysnąć, a nawet zadziwić, kiedy była taka potrzeba. Kilka punktów to w całości zasługa Kelemena.  Nawet w tych gorszych czasach, sprzed nastania Oresta Lenczyka, golkiper Śląska poniżej pewnego poziomu nie schodził.
Słowo komentarza: Mocną konkurencją byli Sergiej Parejko, Grzegorz Sandomierski oraz Zbigniew Małkowski. Ale... Pierwszy zagrał tylko pół sezonu, drugi obniżył loty w rundzie wiosennej, a trzeci przeplatał świetne występy słabszymi, ZNACZNIE słabszymi...
Obrona:
Dudu - najlepszy asystent naszej ligi (9 asyst). Pewny punkt dość chimerycznego w tym sezonie Widzewa. 29 pełnych (!) meczów, tylko cztery żółte kartki i ciągłe zagrożenie w ofensywie. Nowocześnie grający boczny obrońca. Zaraz ktoś wpadnie na pomysł, żeby mu polski paszport dać...
Piotr Celeban - najlepszy środkowy obrońca Ekstraklasy. Pewny punkt obrony Śląska, który potrafi stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Dobry odbiór, świetna gra głową.  I niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego jeszcze nie powołują go do kadry. (A echo na to A Jodłowca tak)
Manuel Arboleda - trochę nierówny sezon, ale mimo wszystko zdecydowałem się umieścić go w jedenastce. Poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzi. Ostoja obrony. Zawodnik, który potrafi natchnąć drużynę, kiedy gra się nie układa. Czasem inicjuje akcje z własnej połowy i idzie na przebój, często skutecznie. Postać nieco kontrowersyjna (sprawa Smolarka, aktorstwo niczym u Krystyny Ronadlo), ale nie wyobrażam sobie drużyny bez niego.
Erik Cikos - jeden z transferów Wisły, który wypalił od razu Dobra forma, choć w wielu meczach pozostawał niewidoczny. Dla obrońcy może to być komplement, bo oznacza, że solidnie wykonuje swoją pracę. Pewny punkt na prawej obronie mistrzów Polski.
Słowo komentarza: Oj długa lista zawodników, których "można by" - Luis Henriquez, Tomasz Kiełbowicz, Marcin Kikut, Grzegorz Wojtkowiak, Osman Chavez... Do każdego można się jednak o coś przyczepić - a to nie grał całego sezonu, a to dobry w ofensywie, ale słabszy w obronie, a to dobre mecze przeplatał słabszymi... Warto jednak o nich pamiętać i śledzić ich poczynania. Świetny sezon miał zwłaszcza Kikut, który w tym sezonie robił, co mógł, żeby ludzie zapomnieli o "Kikut, rany boskie..."
Pomoc:
Adrian Mierzejewski - czy ktoś wyobraża sobie Polonię Warszawa bez tego zawodnika? Nawet, kiedy drużyna dołowała, na Mierzejewskim można było polegać. Siła napędowa, serce i dusza Czarnych Koszul. 8 bramek, trzy asysty i udział w większości akcji zaczepnych Polonii. Valium, Prozac i ziółka uspokajające Janusza Wojciechowskiego.
Łukasz Surma - wystąpił we wszystkich meczach ligowych Lechii Gdańsk i to grając od pierwszej do ostatniej minuty. Może nie strzela, może nie asystuje jak inni, ale dla mnie jest to jeden z cichych bohaterów tego sezonu - człowiek, bez którego drużyna nie istniałaby w tej formie, w jakiej ją dziś znamy. Pracuś jakich mało. Pewny punkt mojej Jedenastki.
Przemysław Kaźmierczak - świetny sezon! Nie dość, że skuteczny w defensywie, co teoretycznie jest jego podstawowym zadaniem na boisku, to jeszcze zabójczy w ofensywie! 3 asysty to jeszcze nic, ale 8 goli w wykonaniu tego defensywnego pomocnika musi robić wrażenie. A niektóre z nich przedniej urody. Do ostatniej kolejki najlepszy strzelec drużyny. Dopiero w meczu z Arką jego dorobek został wyrównany przez nominalnego napastnika, ale Cristian Omar Diaza potrzebował aż hat-tricka, żeby doścignąć Kaźmierczaka. Momentami prezentował formę, z którą śmiało mógłby pukać do drzwi reprezentacji.
Miroslav Radović - 10 bramek, 4 asysty. Do Maćka Skorży można mieć sporo zarzutów, ale decyzja o przesunięciu Radovicia ze skrzydła na szpicę była ze wszech miar słuszna. Świetny sezon w wykonaniu tego pomocnika. Wielokrotnie decydował o obliczu stołecznej drużyny. Ciągnął, kiedy nie szło. Już się wydawało, że ma odchodzić, że Radović w Legii się kończy, ale tym sezonem udowodnił, że pogłoski o jego sportowej śmierci są zdecydowanie przesadzone.
Słowo komentarza: Tutaj miałem największy kłopot. Kogo wstawić, a kogo zostawić?
- Dlaczego nie ma Meliksona?
- Bo podsumowuję sezon, a on w Wiśle rozegrał tylko jedną rundę, choć przyznaję, że fantastyczną.
- A gdzie Mila?
- Moim zdaniem większy wkład w sukces Śląska miał Kaźmierczak, więc wybór padł na niego.
- A co z Małeckim?
- Fakt, udany sezon. Ma wielki potencjał. Po odejściu starej gwardii ma szansę stać się prawdziwym liderem drużyny. Umiejętności ma. Potrzeba mu nieco spokoju. Tak jak wtedy, kiedy odprowadzał ukaranego czerwoną kartką Parejkę.
- A co z Traore, Abdou Razackiem oczywiście?
- Przyznaję, że miałem z nim wielki kłopot i to jego miejsce zajął Radović w mojej jedenastce. Wiem, że strzelił dwanaście goli (prawie 1/3 dorobku drużyny). Twierdzę jednak, że Lechia bez Traore mogłaby sobie poradzić, a Legia bez Radovicia niekoniecznie.
- Gdzie Kirm?!
- No byli lepsi. Tylko czterech mogłem wstawić
- No a Saidi?
- Co Saidi?
- No Saidi.
- Ale serio pytacie?
Napad:
Tomasz Frankowski - łowca bramek nie zawodzi. Już sam tytuł króla strzelców wywalczony z Jagiellonią dałby mu miejsce w Najlepszej Jedenastce Sezonu. Ale Franek to ktoś więcej to prawdziwy lider drużyny, który nie odpuszcza, który zawsze stara się walczyć do końca. Wzór do naśladowania dla wielu. Niesamowity instynkt strzelecki. I skromny człowiek, czego często sportowcom brakuje.
Artjoms Rudnevs - ile jest wart dla poznańskiego Lecha pokazały mecze, w których nie grał. Kiedy tylko był na boisku, Kolejorz zyskiwał tak z 50% siły ataku. Piłka szuka go w polu karnym. Rudnevs potrafi się świetnie ustawić, wetknąć nogę, głowę tudzież inne członki (nie wnikajcie) i uprzedzić obrońcę lub bramkarza. Piłkarz, który potrafił zastąpić Roberta Lewandowskiego i tylko władze Lecha wiedzą, czemu tak opieszale podeszły do tematu transferu tego zawodnika. Szkoda, że stracił nieco z rundy wiosennej, bo Lech mógłby jednak w pucharach zagrać.
Słowo komentarza: Tutaj nie było za dużej konkurencji. Niedzielan i Sernas mieli przebłyski, ale mieli też takie momenty, że szkoda gadać. A Sobiech? A Sobiecha wyróżniam w osobnej kategorii.
 
Najgorsza jedenastka Sezonu ("jedenastka" z małej, bo najgorsza)
Bramka:
Bramkarze Legii Warszawa - nagroda zbiorcza im. Wielkiego Sita. Cały czas sobie próbuję wmówić, że przecież nie da się zastąpić Jana Muchy, że taki jako on nie zdarza się często. Próby jednak są na nic, bo przecież Mucha też musiał kogoś zastąpić, a nazwiska były to wielkie. Przez parę ostatnich lat Legia bramkarzami stała. Aż do tego sezonu. Machnovskij, Antolović, Skaba. Bramkarz ma być jak skała - wszystko ma się od niego odbijać. I oni w sumie coś ze skały mieli - dynamikę głazów narzutowych. Najmniejsze jeszcze zastrzeżenia można mieć do Skaby. Większość jego występów była poprawna. Na tle pozostałej dwójki popełniał zdecydowanie mniej błędów, ale... No właśnie. "Poprawna", "na tle" Nie takimi słowami powinno się określać bramkarzy stołecznej drużyny. Tu potrzebny jest człowiek, którego można określać epitetami ekstatycznymi!

Obrona:
Ante Rozić - Arka potrzebowała obrońcy, ale takiego, co potrafi bronić, a ów jegomość... No cóż... Wizyta w Młodej Ekstraklasie nie powinna nikogo dziwić. Niby grywał pełne mecze, ale pewnym punktem drużyny nie był na pewno. Jeśli mamy importować takich graczy, to może lepiej stawiać jednak na rodzimą produkcję.
Piotr Polczak - wielka nadzieja białych, a w zasadzie biało-czerwonych. Tak przynajmniej twierdził swego czasu Leo. Leo, why? Owszem, tylko jedna runda, ale występami w tej jednej rundzie w pełni zasłużył na miejsce w "tej drugiej" jedenastce sezonu. Postawa obronna z cyklu ależ proszę, zapraszam. Pozycja w tabeli Cracovii była w dużej mierze podyktowana wyczynami tego pana. Jedna runda, pięć żółtych i jedna czerwona kartka. Leo, seriously, why?!
Arkadiusz Radomski - znęcam się nad defensorami Pasów, ale nikt mi nie powie, że białe jest białe, a czarn... wróć... ale nikt mi nie powie, że bezzasadnie. Cracovia cierpiała na klasyczny przypadek rozdwojenia jaźni. Przednie formacje może nawet chciały się utrzymać w Ekstraklasie, ale defensywa obrała kurs na port "1. Liga" i bardzo chciała tam dopłynąć, a kapitanem tego okrętu był Radomski właśnie. To zresztą kolejny ciekawy przypadek. Udana kariera za granicą, niezapomniany mecz z Portugalią na stadionie Śląskim, a w Cracovii zupełnie inny człowiek. Kolejny stoper z rodziny "ależ proszę, zapraszam, tu jest wolne pole, a tędy do naszej bramki". Próbowany w obronie i pomocy, choć moim zdaniem najlepszy byłby na ławce lub na trybunach. I niech się Cracovia cieszy, że do obrony ligowego bytu pozyskała między słupki Kaczmarka...
Paweł Golański - kolejny z zawodników powrotowych i kolejny, nie bójmy się tego słowa, niewypał. Wyjeżdżał z Polski w glorii chwały jako jeden z lepszych obrońców, niegdyś naszego podstawowego towaru eksportowego zaraz obok bramkarzy i czarnej porzeczki. Słabszą formę można próbować zrzucić na słabe przygotowanie do sezonu, ale problem jest chyba nieco głębiej. To nie ten sam zawodnik, co przed wyjazdem do Bukaresztu. Mam nadzieję, że Golański wyjdzie z tego zakrętu kariery, bo że solidnym obrońcą może być, to wiemy.
Pomoc:
Manu - choć rozkręcił się pod koniec sezonu, to przez większą jego część był dość kiepskim ogniwem stołecznej drużyny. Miał zadziwiać szybkością i podaniami. I choć tego pierwszego nie można mu odmówić, to o drugim zaczęły krążyć legendy. ("Wiesz, ponoć żyją na świecie ludzie, którzy widzieli, jak Manu podaje celnie.") Zdecydowane rozczarowanie. Siał zamęt, ale bardzo często w szeregach własnej drużyny, kompletnie dezorganizując ataki.
Semir Stilić - być może niektórzy podniosą okrzyki, że jak to Stilicia wstawiać do najgorszej jedenastki sezonu?! Ano tak to. Potrafi zagrać wielki mecz, a im większa stawka, tym bardziej mu się chce, ale nie tego oczekuję od gracza takiego formatu. Bardzo często w polskiej lidze trafialiśmy na dzień, w którym panu Semirowi się nie chciało. Człapał po boisku w tę i z powrotem, czekając aż trener go zmieni lub mecz dobiegnie końca. To nie był brak formy, ale ostentacyjny tumiwisizm. I właśnie za to ląduje w tym zestawieniu.
Alejandro Cabral - drugi przedstawiciel Legii i po raz drugi całkiem zasłużenie. Przychodził do klubu w aurze niemal wirtuoza futbolu, reprezentant kraju (młodzieżowy, a ostatnio nawet reprezentacji seniorskiej i to co że kompanii "D"). Miało być "och" i "ach" po jego zagraniach... No właśnie, miało. Owszem, końcówkę sezonu miał udaną, ale to zdecydowanie za mało. Miał decydować o obliczu Legii i po części mu się udało - to między innymi przez niego stołeczna drużyna była w tym sezonie taka miałka.
Nourdin Boukhari - przedstawiciel zaciągu Roberta Maaskanta, który miał być jakąś odpowiedzią na kiepską postawę krakowskiej Wisły z początku sezonu. Patrząc na jego postawę, dobrze się stało, że w klubie ktoś inny zaczął się na poważnie zajmować szukaniem odpowiedzi na kiepską postawę drużyny. Dorobek Boukhariego jest, delikatnie rzecz ujmując, mizerny. 9 meczów, tylko jedna bramka, ale za to aż cztery żółte i jedna czerwona kartka. Dość szybko wylądował w Młodej Ekstraklasie, a Wisła zdobyła mistrzostwo bez jego pomocy.
Napad:
Bartosz Ślusarski - nie wiem, na czym polega fenomen zatrudniania Ślusarskiego. Owszem, strzeli raz na jakiś czas bramkę głową, ale to wszystko. 5 goli w całym sezonie w dwóch klubach, to "trochę" mało. Grę w Cracovii jeszcze jakoś dało się uargumentować - pomoc w walce o utrzymanie, pewne walory obronne zawodnika (zastawić się, piłkę przytrzymać). Przejścia do Lecha już nie rozumiem - jak niby Ślusarski miał pomóc w walce o majstra? Zresztą... Cracovia pozbyła się Ślusarskiego i swój cel zrealizowała. Utrzymali się, cudem, bo cudem, ale jednak. Lech Ślusarskiego nabył i... Good Bye, Ligo Europejsko, Good Bye.
Ebi Smolarek - długo się wahałem, kogo wstawić do towarzystwa Ślusarskiemu. Myślałem o lubińskim Traore, Bedim Buval, czy Sotiroviciu, ale największym rozczarowaniem był jednak dla mnie Ebi. Owszem, strzelił te 7 bramek i dorzucił 2 asysty,  powoli odbudowuje się, powoli wraca do wysokiej formy, ale tego sezonu nie może zaliczyć do udanych. Kiedy przychodził do Polonii Warszawa, może nie oczekiwałem fajerwerków, ale bicie się o złotą patelnię, tj. koronę króla strzelców, było dla mnie minimum przyzwoitości. Mam nadzieję, że Smolarek odbuduje swoją formę, bo cały czas mam w głowie Szpakowskiego krzyczącego "Rasiak. Smolarek. Nie ma spalonego! Smolarek...! Dwa! Dwa! Dwa-zero! Ebi Smolarek! Ależ akcja! Ależ dzień Ebiego!" Oddajcie tamtego Ebiego!
 
Trener sezonu - Orest Lenczyk
Ciekawe, która to już osoba wysuwa kandydaturę Oresta Lenczyka...? No ale trudno, niech będę kolejnym z wielu. Przyszedł do Wrocławia, zastał drewniane, a pobudował murowane i mam nadzieję, że nie myśli jeszcze o tym, żeby zostawić. W warunkach, w których mu dane było pracować, wicemistrzostwo Polski to wielki sukces. Owszem, Maaskant też przychodził w trakcie sezonu, też łatał po poprzedniku, a zdobył mistrzostwo Polski, czyli jednak lepiej. No tak, tylko Maaskant nie musiał wyciągać drużyny ze strefy spadkowej, a kadry Wisły na jesieni oraz na wiosnę to dwie zupełnie inne drużyny. Poza tym Maaskanta wspierał bardzo sprawny dyrektor sportowy, który potrafił wyciągnąć takie perełki jak Melikson czy Parejko. Natomiast Orest Lenczyk musiał działać w warunkach bardzo ograniczonego budżetu, znosić konflikty polityczne w klubie, dysponował praktycznie tą samą kadrą na jesieni i wiosną (wyjątkiem Rok Elsner), a wywalczył drugie miejsce w tabeli. I zlitował się nad wrocławskimi bidonami! Panie Oreście, to był majstersztyk (w sensie miejsce w tabeli i styl pana drużyny, nie bidony).
 
Plus Dodatni - Artur Sobiech
Wszyscy zachwycają się Meliksonem i trzeba przyznać, że odmienił oblicze Wisły na wiosnę, ale dla mnie ktoś inny zasłużył na szczególne wyróżnienie. Tym kimś jest Artur Sobiech. Przychodził do Polonii Warszawa jako zawodnik za milion euro. Ciążyła na nim wielka presja. Głównym tematem mediów przed rozpoczęciem sezonu było szaleństwo Janusza Wojciechowskiego, który za Sobiecha zdecydował się wysupłać absurdalną, jak się wydawało, kwotę. Zawodnik młody, który owszem błysnął w Ruchu Chorzów, ale milion euro?! Artur Sobiech swoim pierwszym sezonem pokazał, że nie były to pieniądze źle wydane. Pokazał, że radzi sobie z presją i robił to, co, potrafi najlepiej - grał w piłkę. 9 bramek oraz 7 asyst, równa, wysoka forma przez cały sezon. Całkiem nieźle jak na dwudziestojednolatka. Niech Sobiech rozwija się dalej, polska piłka może mieć z niego spory pożytek.
 
Minus Ujemny - Maciej Żurawski
Nie oczekiwałem cudów. Wiedziałem, że powrót do Wisły jest rodzajem sportowej emerytury dla Żurawskiego. Tylko momentami aż żal było patrzeć na poczynania jednego z lepszych niegdyś polskich napastników. Nie wiem, kto nie miał odwagi... Czy zawodnik, że w porę nie powiedział sobie dość? Czy też trenerzy, którzy mimo wszystko próbowali "Żurawia" wpuszczać na boisko, choćby na końcówki? Przypadek Żurawskiego pokazuje wyraźnie, że na pozycji napastnika nie można się sportowo zestarzeć z godnością jak na pozycji bramkarza. Przychodzi taki dzień, kiedy rywal jest szybszy, strzał słabszy i mniej dokładny, a instynkt zaczyna zawodzić. Szkoda, naprawdę szkoda tego sezonu, bo wolałbym Żurawia zapamiętać z lepszych występów, a tez sezon kładzie się nieco cieniem na jego wspaniałej, mimo wszystko, karierze. Owszem, byli słabsi. Byli tacy, których gra naprawdę przyprawiała o ból zębów i skręty kiszek, ale na Żurawskiego patrzę przez nieco inne, bardziej wymagające soczewki.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi