< > wszystkie blogi

Na co wykładam,

czyli nie będę się męczył nad wymyślaniem tytułu.

"Tytuł numer 1"

17 czerwca 2010
Początkowo, jeszcze kilka dni temu, miałem pisać o tym, że szkoła i przygotowanie w niej do życia jest ogólnie nietrafione. Miałem ponarzekać sobie o tym, ze jako licealista spędzałem dziennie 12 godzin poza domem, a i tak w szkole mówili mi czego mam się nauczyć w domu. Potem w jakiś magiczny sposób miałem przejść sprawnie do polityki, opisać czemu będę głosował na JKM, ale stwierdziłem, że to głupota i strata mojego czasu (bo co mnie obchodzi czas tego, który to będzie czytał). zamiast tych wszystkich głupstw po prostu pójdę na wybory, zagłosuję na kogo mi pasuje i spełniony wrócę do domu. Nawet jeśli moja decyzja okazałaby się zła, to i tak będę zadowolony, że korzystając z przywilejów idiotycznej demokracji, byłem od początku do końca świadomy swojego wyboru i nic do tego mediom (tutaj zaznaczę, że jest mi łatwiej, bo telewizor włączam od mundialu do mundialu).

Do czego dążę? Ano do tego, że wypierając się (a przynajmniej starając to uczynić) cząstki swojej polskości i zamiast narzekać, że wszędzie spoty, przyglądam się całej tej kampanii i zamiast psioczyć wyłapuję ciekawe zagrania polityków, bo choć sam PR'owcem nie będę, to dzięki temu łatwiejsza stanie się obrona przed medialnym atakiem na moją wolę i samodzielność w przyszłości. Oczywiście chciałbym, żeby moja opinia na temat polityki i w ogóle jej kierunek odpowiadały jak największej liczbie osób, ale na razie powstrzymam się do pójścia na wybory. Bo właściwie co mogę zrobić, żeby pomóc kandydatowi? Staram się nie nakłaniać ludzi do swoich poglądów w sposób nachalny. Zależy mi bardziej, żeby najwięksi malkontenci (ci już w ogóle nie ruszą dupy z domu, żeby iść na wybory, a potem narzekają kogo by nie wybrano) i ci, którzy głosują na prowadzących w sondażach, tylko i wyłącznie, bo taka jest wola medi...tfu, narodu (i tutaj wypowiedź mojej siostry, która świetnie obrazuje tendencje: Po co na niego głosować jak i tak nie wygra? To ja pytam, po co żyć jak i tak umrzesz...) chociaż zapoznali się z programami kandydatów i raz w życiu zrobili coś z według swoich przekonań, jeśli jakieś mają...

Chaotycznie to napisane, ale niedługo podejmiemy się wyboru, który może wpłynąć na rozwój kraju, a tylko od nas, nie od telewizji, internetu, radia, księdza, pastora, popa, pani Jadzi z kiosku....OD NAS zależy kogo wybierzemy. Niech to będzie świadoma decyzja. Potem wróćmy do domów i jeśli nie daj Bóg wygra ten, na którego oddaliśmy głos, przestaniemy narzekać na politykę, bo nie będzie wypadało.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi