***
Niniejszym dedykuję ten utwór
Wszystkim paniom z urzędów skarbowych, ZUS-ów, Poczty Polskiej
i tym podobnych instytucji
w podzięce za nacechowaną wzajemnym zrozumieniem:
ofiarność, poświęcenie, rzetelność i kompetencję. ***
Kiedy wchodzi po schodach, czuje męki prawdziwe,
Klamka lekko opada, a drzwi skrzypią złośliwie.
W rękach drżących, spoconych, trzymając dokumencik,
Wkracza w paszczę potwora, tyci tyci petencik.
W dżungli biurek i stołków, szuka ciągle człowieka,
Nikt na niego nie patrzy, nikt na niego nie czeka.
Więc nogami przebiera, i bezradnie się kręci,
Czeka wciąż na obsługę, tyci tyci petencik.
Widzi panią, blondynę, urobioną po łokcie:
Pije kawę, gra w karty i maluje paznokcie.
Pasjans trzeba ułożyć, a to trudne zajęcie,
Twój czas jeszcze nie nadszedł... Tyci tyci petencie.
Inna wchodzi dostojnie, jak angielska królowa,
A on nie wie, czy prosić, czy po nogach całować.
"Może pani pomoże?" - wypowiada zaklęcie.
Ona patrzy z niechęcią - Spadaj, tyci petencie.
I tak stoi i stoi, i tak marzy i marzy,
Żeby ktoś mu chciał pomóc, żeby ktoś zauważył,
Spojrzał z troską, uwagą, żeby nie czuł niechęci...
Kim ty jesteś właściwie? Tyci tyci petencie?
Wtem królowa pieczęci wstaje niespodziewanie!
Kiwa dłonią łaskawie, żeby złożył podanie.
Kawę na bok odstawia i dokument przyjmuje,
Krzywo spojrzy nań z góry...
... choć komputer się psuje,
Login umknął z pamięci, hasło wpisze pięć razy,
A w instrukcji obsługi same trudne wyrazy,
Przestał pisać długopis, nie ma tuszu pieczątka,
Wszystko ginie znienacka od samego początku.
W końcu spręży się cała, odda pismo łaskawie,
Splunie cichcem pod biurko, w myślach przeklnie plugawie:
„Idź do jasnej cholery, ty przebrzydły natręcie!!!”
I tak musisz tu wrócić
Tyci tyci
Petencie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą