< > wszystkie blogi

TrzyWieze's blog

Potwornie absurdalny blog

Jak z malucha zrobić zucha

25 stycznia 2017
Czyli adaptacja motocykla do warunków zimowych.

Zimowo, motocyklowo i kreatywnie - głównie dla tych, którzy lubią jednoślady lub chcieliby zejść na złą drogę.












Zimowo, motocyklowo i kreatywnie - głównie dla tych, którzy lubią jednoślady lub chcieliby zejść na złą drogę.


Każdy z nas realizuje czasem pomysły nie do końca potrzebne i niekoniecznie poważne, ale dające odpowiedź na pytanie „co by było gdyby” lub po prostu pozwalające miło spędzić czas. Kilka lat temu znalazłem w czeluściach Internetu czarno-białą fotografię szwedzkiego wojaka na motocyklu w zimie. Intrygujące w tym zdjęciu było nie tylko to, że ktoś o zdrowych zmysłach (w końcu musiał dostać jakiś szwedzki odpowiednik kategorii A) wsiadł na motocykl w zimie, ale to, że motocykl wyposażony został w dodatkowe płozy.

Pogrzebałem trochę w dostępnych źródłach i dowiedziałem się, że to tradycyjne rozwiązanie stosowane w Szwecji tak w wojsku, jak i innych służbach od wielu lat. Proste i genialne, gdyż małym nakładem środków pozwala zmienić motocykl w pojazd przydatny bez względu na porę roku.



Nie lubię zimy, nie znoszę zimna i nie jestem w stanie zrozumieć przyjemności płynącej z obcowania z „białym (zimowym) szaleństwem”. Od razu uprzedzam: „Tak, próbowałem – zdania nie zmieniłem”! Jednakże wizja motocykla z płozami, a konkretniej nartami, co jakiś czas nie dawała mi spokoju. Teoretyczne rozważania „jak się tym do cholery jeździ?” spędzały mi sen z powiek i coraz silniej rodziły chęć, aby samemu to sprawdzić. Nadszedł taki moment, że „pękłem”, bo ile można się zastanawiać? – trzeba spróbować. Pod ręką miałem całkiem niezłego kandydata do takiej przeróbki w postaci motocykla Cz 180 Roland. Jedynym mankamentem w tym modelu była dwufunkcyjność dźwigni startera i zmiany biegów, co wymuszało później szybki demontaż i montaż dodatkowej dźwigni przy rozruchu, ale to mały koszt za frajdę, jaką daje jazda takim pojazdem.

Muszę przyznać, że po przejażdżce tak przerobionym motocyklem zmieniłem swoją optykę na zimę i przez kilka lat z niecierpliwością czekałem na śnieg, aby przykręcić narty do motocykla i wyruszyć na kolejną zimową wycieczkę. Kilka filmików nakręconych przez Szwedów pokazuje jak się czymś takim jeździ:
 
https://www.youtube.com/watch?v=3ykPzm_6Kmk

UWAGA: Dalsza część przeznaczona jest tylko dla osób, które jeszcze nie popukały się w głowę, a co więcej - pomyślały, że to nie jest wcale zły pomysł. Jak z malucha zrobić zucha? – proszę bardzo, poniżej podaję przepis na podstawie własnych doświadczeń, a co Wy zrobicie, to już tylko Wasza inwencja.

#1.

Znajdź malucha – osobiście doradzam motocykl typu enduro ze względu na jego zwiększone możliwości terenowe, ale i szosowy motocykl może nam sprawić frajdę (opony „kostki” wymagane). Zależy to oczywiście od tego, jaki typ jazdy preferujemy. Ważne jest, aby motocykl był lekki. PAMIĘTAJCIE, że późniejsza jazda na nim po śliskiej nawierzchni będzie wymagała od was pracy całym ciałem, aby utrzymać motocykl na swym torze jazdy. Jeśli jesteście w stanie dziesięć razy pod rząd położyć i podnieść motocykl bez zmęczenia, to jest to dobry kandydat. Optymalnym motocyklem będzie tani i prosty motocykl z łatwo dostępnymi częściami. Jazda w zimę da w kość maszynie, więc nie ma sensu wydawać potem kroci na przywrócenie jej blasku. Prostota zapewni bezawaryjność.
 

#2.

Przygotuj się – poszukaj w sieci szczegółowych zdjęć szwedzkich motocykli, aby na ich podstawie opracować swoją przeróbkę. Zaplanuj co, gdzie i jak umieścisz i jak to zrobisz, aby dało się później łatwo zdemontować. Pomierz wszystko i ustal czego Ci potrzeba. Zwróć szczególną uwagę na to, aby rozstaw i wysokość nart były optymalne. Powinieneś stojąc na nich mieć nogi lekko ugięte i prześwit nad siodłem, aby w momencie pochylania motocykla lub jazdy po nierównościach nie tracić kontaktu z nartą (nawet gdy opadnie poniżej opony). PAMIĘTAJ: Nogi będziesz miał na nartach i za ich pomocą utrzymasz równowagę, więc tylny hamulec i zmianę biegów musisz mieć w rękach.
 

#3.

Przygotuj materiały – na pewno będą Ci potrzebne dwie rury, trochę blachy, sprężyny (na narty), dodatkowa klamka hamulca wraz z klamrą mocującą i linką, którą trzeba będzie dobrać do odpowiedniej długości. Element, z którego wykonasz ręczną dźwignię zmiany biegów, pręty do wykonania „przeniesienia” dźwigni. Resztę określisz sam.

#4.

Bierz się za robotę – cięcie, gięcie, spawanie i szlifowanie. Jeśli Cię takie tematy przerastają, to zleć to znajomemu, który wie, co robi. Jeśli sam potrafisz – tym lepiej. Zrób wszystko solidnie i przyłóż się do roboty. Jeśli coś wyda ci się nie do końca takie, jak chciałeś – popraw! Nie odstawiaj fuszerki – lepiej nawet pięć razy poprawić niż później żałować.

#5.

Kilka sugestii:
– Zrób wszystkie elementy tak, aby można je było wielokrotnie zakładać i zdejmować z motocykla. W moim wypadku na stałe przyspawane zostały tylko: zaczep ramion nart, zaczep przeniesienia zmiany biegów (pod bakiem) i element mocujący linkę hamulca na tył. – Narty MUSZĄ się podnosić na sprężynach, gdy zdejmiesz z nich nogi
– Zabezpiecz elementy, aby nie rdzewiały zbyt szybko (pomaluj dobrą farbą)
– Zadbaj o elektrykę motocykla, bo będzie narażona na gorsze warunki niż dotychczas. U mnie wszystkie połączenia i kable zostały zabezpieczone silikonem i zamontowany został moduł zapłonowy wzmacniający iskrę. Dzięki temu, mimo iż instalacja ma tylko 6V, motocykl odpala w każdych warunkach i przy dowolnej temperaturze bez najmniejszego problemu.


Jak się przygotować do takiej jazdy? Zadbaj o siebie! Dobre ciuchy to podstawa. Polecam oczywiście termoaktywną bieliznę i odpowiednie ubranie. Mnie udało się zdobyć oryginalne szwedzkie spodnie motocyklowe przeznaczone właśnie do jazdy w zimie (koszt około 100 zł z demobilu – oczywiście nowe z magazynu). Kurtki do kompletu w Polsce się nie znajdzie, więc wykorzystałem polską „bechatkę”. Ocieplane rękawice i buty są niezbędne. Szczegóły w postaci „ze swetrem czy bez” dopracujesz sam w praktyce. Dobrym pomysłem będzie zabezpieczenie elementów motocykla jakimś silikonem w sprayu. Mam na myśli te metalowe elementy, które najbardziej narażone będą na korozję. Ja popełniłem ten błąd, że tego nie zrobiłem i na efekty nie trzeba było długo czekać. Oczywiście nie miej złudzeń – rdza pojawi się i tak, bo na naszych drogach jest więcej soli niż śniegu w Tatrach, ale można zmniejszyć jej ilość lub chociaż poprawić sobie samopoczucie. Poćwicz jazdę…

Jak jeździć? I tu się zaczyna prawdziwa zabawa! Od teraz nie siedzisz na motocyklu, ale na zmotoryzowanych sankach, więc musisz zacząć inaczej myśleć o sposobie poruszania się. Wbrew pozorom, mimo zimy, znajdziesz wiele fragmentów drogi czy bezdroża, gdy spokojnie będziesz trzymał nogi na zwykłych podnóżkach, a narty będą podniesione na sprężynach. Jednakże, gdy tylko nawierzchnia wyda się „podejrzana”, kładziesz nogi na narty i za ich pomocą stabilizujesz motocykl. PAMIĘTAJ, aby w trakcie jazdy na śliskim nie zdejmować nóg z narty ani na chwilę, bo grozi to wywrotką.

PAMIĘTAJ: od teraz masz tylko spowalniacz, a nie hamulec – musisz jeździć i przewidywać tak, aby uniknąć przykrych zdarzeń! Do hamowania na śliskim używaj tylnego hamulca, bo przedni od razu zablokuje koło i stracisz sterowność. Zmiana biegów w ręce wymaga od Ciebie takiego stylu jazdy, aby zawczasu dobrać odpowiednie przełożenie do potrzeb. Staraj się unikać uczęszczanych dróg. Możliwość szybkiej reakcji praktycznie nie istnieje, więc w Twoim interesie jest, aby „cała droga była dla Ciebie”. Trochę ćwiczeń i w zakręty będziesz wchodził bokiem. Jeśli choć raz oglądałeś żużel, to wiesz o co chodzi, z tym że tu możesz tak robić na obie strony. To jest prawdziwa frajda i esencja jazdy zimą!
I to chyba wszystko, jeśli czytając ten materiał czujesz, że łapiesz bakcyla, to świetnie – trzymam kciuki za powodzenie projektu i zabawę z jazdy tak przerobionym motocyklem. Jeśli nie czujesz tego klimatu, to jeszcze lepiej – mniej świrów na drodze.



Czy czymś takim da się pojechać dalej? W 2012 roku kilku zapaleńców wyruszyło na wyprawę z Polski do Murmańska. Jeden z motocykli wyposażony był w oryginalne szwedzkie płozy. Jak się sprawdzał w trasie, możecie obejrzeć tu:

 
https://www.youtube.com/watch?v=dvp7hhnodIY








Autor:


TrzyWieze


















Tagi:






płozy






motocykl






przeróbka
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi