< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Sąsiedzi

5 września 2020
Codziennie w dni robocze punkt 4 rano słyszę alarm budzika, który przechodzi w skrzypienie starego łóżka. To oznacza, że sąsiad (niski, łysy grubasek lat około 50) bierze się za obrabiane sąsiadki (zakładam, że kobieta jest w podobnym wieku, jej tłusta twarz i nalana figura zdecydowanie uniemożliwiają jakiekolwiek sensowne spekulacje). W rytmie solidne largo, bez pośpiechu, przez kilka minut słychać rytmiczne skrzypienie, nic więcej, żadnych uniesień, szeptów, pojękiwań, westchnień choćby. Warsztat rzemieślniczy, nie pracownia artystyczna. Łóżko mają przysunięte do ściany, mam głowę po drugiej stronie tejże. "W domach z betonu nie ma wolnej miłości. Są stosunki małżeńskie oraz akty nierządne, Casanova tu u nas nie gości", jak śpiewała zawodzącym głosem znawczyni tematu nośności dźwięku w peerelowskim budownictwie.

Po zakończonej robocie sąsiad rozsuwa zasłony, otwiera okno, podczas gdy sąsiadka udaje się do łazienki. Mimo zamkniętego okna czuję smród taniego papierosa, słyszę kaszel rasowego palacza, odkrztuszanie i plucie charą, zresztą będę je słyszeć cały ranek przy akompaniamencie głośnego pierdzenia. W tym samym czasie z łazienki dochodzą mnie kolejno dźwięki oddawania moczu, spuszczania wody w toalecie, prysznica. W chwili, gdy prysznic milknie, dobiegają mnie odgłosy ścielenia łóżka, czyli dźwięk kółek sunących po panelach wraz ze skrzypieniem sprężyn i przesuwaniem, składaniem wiekowego mebla. Następnie sąsiad włącza radio, piosenki i dżingiel zawsze tej samej, lokalnej rozgłośni nakładają się na dźwięki płynące z kuchni.

Sąsiadka przygotowuje śniadanie przy akompaniamencie trzaskania drzwiczek od szafek, szurania szufladami, kłapania drzwiami lodówki i czajnika z gwizdkiem na gazie. Poranna orkiestra na sztućce i kuchenne utensylia trwa w kuchni w najlepsze, gdy sąsiad szurając kapciami wędruje do łazienki, gdzie będzie sikał, z zaangażowaniem czyścił nos, a jego pierdzenie nabierze nowej barwy dzięki akustyce łazienki. Szybki prysznic zwiastuje kolejny punkt poranka: śniadanie.

Jedzą nie rozmawiając, piosenki z radia urozmaica jedynie głośne mieszanie łyżeczką w kubku. Siorbanie słyszę, kaszel, odkrztuszanie, pierdzenie. Smród kolejnego papierosa unosi się przez okno, sąsiadka sprząta ze stołu, spiker informuje, że 4:45, za chwilę sąsiad poczłapie do łazienki kolejny raz i wtedy sąsiadka wyłączy radio, tuż przed zapowiedzianymi przez spikera wiadomościami i włączy telewizor. Sąsiad spuści wodę w toalecie, zdarza się i dwa razy, potem kaszląc wyjdzie z domu, odpali wiekową Hondę i wyjedzie, zakładam, że do pracy. Codziennie, od poniedziałku do piątku, w dni robocze, przez okrągły rok za wyjątkiem urlopu, który poświęcają na tradycyjny, polski, głośny remont mieszkania.

W piątek zamarłam.
Około 5:30 usłyszałam dzwonek do drzwi ich mieszkania. Sąsiadka wyłączyła telewizor i poszła otworzyć. Usłyszałam szepty, rozsuwanie łóżka i charakterystyczne skrzypienie. Ku mojemu zaskoczeniu, sąsiedzkie largo zamieniło się w allegro, sąsiadce wyrwał się jęk. Trwało to krótko. Potem przez okno poczułam zapach innego, droższego papierosa, usłyszałam strzępy cichej rozmowy, dałabym głowę, że sąsiadka chichocze. Zmuszona wstać nie śledziłam dalszego rozwoju sytuacji. Niecierpliwie czekam poniedziałku.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi