< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Kuchareczka

29 kwietnia 2018
Jest tłuściutka i malutka, okrąglutka taka i pachnie smażoną rybą. Znaczy pewnie dziś tak pachnie, bo piątek. Barankową trwałą skrywa czepek, a korpus owity ma odzieżą służbową w postaci kuchennego fartucha. W palcach jak serdelki trzyma komórkę. Stoi za rogiem budynku szkoły, a ja siedzę na murku, niedaleko, czekam na koniec lekcji. Kuchareczka mnie nie widzi, wybiera połączenie i zaczyna:
- Wiesiaaa? Halo, kochana, ja ci coś muszę powiedzieć, bo aż mi ciśnienie skoczyło!


- ...
- Co się nie denerwuj, jak mnie telepie?! Ty lepiej słuchaj! Wiesz, co ten debil wymyślił?! Na szkolenie mnie posyła!
- ...
- Jakie-srakie! Że gotować nie umiem! To ja mu, że cztyrdzieści lat tu pracuję i nikt nie narzekał. A on na to, że tak gotować to na pewno nie umiem, bo od września szkoła ma codziennie wydawać wygańskie posiłki. Wyobrażasz sobie?! Wygańskie!!!
- ...
- Nie, te bezglutenowe to już wydajemy, taaak, wydziwianie. A teraz wygańskie! To co te dzieci bedo żryć?! Nie łatwiej to na trawę wypuścić, na stadion bo zarasta?! Jak mnie się nerwy zrobiły!!!
Koniec lekcji, dzwonek zagłuszył resztę. Kuchareczka się rozłączyła, schowała telefon do kieszeni, otarła spoconą, czerwoną twarz rękawem fartucha i poszła w stronę drzwi na zaplecze coś mrucząc pod nosem.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi