< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Suczka

29 kwietnia 2018
Sąsiad na grzybach się nie zna, mimo to gorliwie uczestniczy w organizowanych przez paczkę znajomych grzybobraniach. Zasady są proste: ci, co się znają, zbierają grzyby, a ci, co "Atlasu grzybiarza" używają jedynie w roli podkładki pod zad - polewają tym, co się znają dbając, żeby tamci nie przesadzili. Wiadomo, splątany wzrok nie wspomaga procesów poznawczych i jakże łatwo o śmiertelną nawet pomyłkę.


Zdarzyło się raz, że stosunek polewających do zbierających był mocno nierówny i dzielna brygada zaopatrzona w osiem półlitrówek i jeden koszyk zwyczajnie zabłądziła. Bory Tucholskie nie bez przyczyny noszą nazwę borów, nie zagajnika, więc trochę im zajęło ustalenie właściwego kierunku marszu. Człapiąc już nie w poszukiwaniu grzybów, a ścieżki znaleźli ją, Suczkę. Małą, wychudzoną kundlicę przywiązaną do drzewa. Nie miała sił, by podnieść łba. Żona sąsiada w milczeniu opróżniła koszyk z grzybów i ułożyła w nim psa.
Weterynarz orzekł, że to jeszcze szczenię. Potomstwo sąsiadów w liczbie trojga wybłagało, żeby piesek został. I tak Suczka zamieszkała z kanarkiem, czarnym kotem, trójką dzieci, babcią i sąsiadami.
Jest środek tygodnia, środek nocy i środek mojego snu, w którym robię przedświąteczne zakupy. Z koszmaru wyrywa mnie ryk, szloch, bo ja wiem, jak nazwać dźwięk, który wydobył się z gardła chłopaka w trakcie mutacji?
- Ona umiera, wiem to na pewnooooo! Czuję to, słyszysz?! - drze ryja pod moim oknem starszy syn sąsiadów.
- Mama powiedziała, że musimy poczekać do rana, to nie płacz już, no - odpowiada mu młodsza siostra,
- A jak do rana umrze?!
Słyszę, że teraz i ona zaczyna płakać.
Głos w domofonie należy do innej sąsiadki, właścicielki stareńkiego labradora:
- Co tam się dzieje?! Jest środek nocy!
- Halo, proszę pani, bo Sunia umiera!
- Boże kochany, jak to umiera?
- Bo jej się coś leje i ona jest jakaś dziwna, a jak się straci tyle płynów, to można umrzeć z odwodnienia, znaczy człowiek może umrzeć, to taki pies też, nie? I musimy ją wyprowadzać co chwila.
- Skąd się jej leje? Spod ogona może? - dopytuje sąsiadka.
- Yhym - chłopak chlipie.
- I pół bloku spać nie może, bo ta ma cieczkę, a ty jesteś bałwan?! - zakończyła rozmowę sąsiadka.
Chlipanie ustało, rozmowy też. Zasypiając zamajaczyło mi się grzybobranie.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi