< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Przedwielkanocni

2 kwietnia 2015
Stały totolotkowicz, bierze Kaskadę, za cholerę nie pamiętam dwie czy trzy. Kończę rozmawiać przez telefon, więc na palcach pokazuję: trzy czy dwa kupony? Obruszony pokazuje dwa. Odkładam telefon.
- Kurczę, nie zapamiętałam, spróbuję na przyszłość...
- Pani nic, tylko próbuje! Już któryś raz!
- No, próbuję. A co złego w próbowaniu?
- Pani - charakterystyczne machnięcie ręką, po czym facet nachyla się i kończy konspiracyjnym szeptem. - Gdybym ja chciał próbować, to bym się ze trzy razy musiał żenić!

- Ma pani farbki do jajec?
- Nie, nie mam chemii.
- Toż to nie chemia, tylko farbki, co pani!
- Nooo, z tego co wiem, to naturalnie zafarbować można tylko jakimś zielskiem, cebulą, a to co pani chce kupić, to chemia.
- Przecież jakby to była chemia, to by tym jajec nie można było pomalować, by nie dopuścili! Ludzie to jedzą!
- Skorupki jedzą?
- Eeee, pani taka durnowata.
- To powtórzę: farbek do jajek nie mam.
- I nie można było tak od razu?! Ja tu nogi wystajam... Do widzenia.
I trzask drzwiami. Jak na babuleńkę miała krzepę, jak choćby gimnazjalista.

- Kartki świąteczne, sześć sztuk proszę. I znaczki.
- Znaczki już panu daję, a kartki Pan wybierze, są na stojaczku.
- Pierdolę stojaczki, pani da byle jakie, to dla koleżanek żony.
- Uuuu! Nieładnie tak. A czym panu podpadły?
- Stare małpy, babę mi do Rodziny Radia Maryja wciągnęły!
Cisza.
- To ja może podam te kartki...


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi