< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Bezdomny

10 marca 2015
Kiedyś był podobno szyszką na miejskim świeczniku, czy jakoś tak... Dziś ma ponad 70 lat i domek na działce. Bezdomnym został zaraz po tym, jak sąd przyznał mieszkanie jego żonie. Było lato, postanowił uczcić rozwód imprezą na działce. Troszkę mu się ta impreza przeciągnęła i na działce mieszka od tamtej pory, czyli ładnych kilkadziesiąt lat. Na zimę zawija do Schroniska dla Bezdomnych prowadzonego przez Braci Albertynów. Tej zimy został na działce, bo było mu ciepło. Więc śmierdzi.
Myję podłogę przy otwartych drzwiach i czuję smród. Wychodzę na zewnątrz w poszukiwaniu zwyczajnej psiej kupy gdzieś za progiem, ale ku memu zdziwieniu źródło zapachu weszło do kiosku. Drzwi nie zamykam.
- Małego lotka bym nadał, zaraz mi pani da, tylko skreślę.
- Mhm - jedynie na taki przekaz werbalny mnie stać. W ogóle stoję dalej, niż metr od niego i organizm się broni, jak przed utonięciem: jestem na wdechu, taki odruch.
I nagle Bezdomny znika. Pod ladą znika. Zerkam zaniepokojona, tam spożywka jest, za szybą, ale umiejętnie da się wyciągnąć kilka chińskich zupek czy Kubusia Playa. Jest. Zaraz obok stoi kosz, do którego gracze wyrzucają nieważne kupony, niepotrzebne blankiety czy puste zdrapki. Bezdomny grzebie w tym koszu.
- Czego pan tam szuka?
- Liczb!
- Słucham?
- Liczb szukam, co je ludzie poskreślali. Przepiszę sobie. Na swoim się nie wzbogaciłem, to może kto inny mi przyniesie szczęście.
Przepisał, nadał, wysłałam, poszedł. Smród został. Naprawdę gorąco życzę mu tego szczęścia.


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi