< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Mamusie

22 lutego 2015
Jako że praca w kiosku jest moim zajęciem dodatkowym, pracuję tam między 16.00 a 20.00. Pracuję też co drugi weekend przez cały dzień. Niektórzy stali klienci zdążyli się przyzwyczaić do tego rytmu.
W tę sobotę, gdzieś koło południa odwiedziła mnie matka trojaczków, jedna ze stałych klientek. Dwie dziewczynki i chłopiec mają prawie dwa latka i niespożyte pokłady energii oraz dorównującą im ciekawość, której towarzyszy niezwykła wręcz pomysłowość. Ojciec wesołej gromadki zarabia na pieluchy za granicą, więc mama zdana jest na siebie (o bliższej lub dalszej rodzinie jak dotąd nie słyszałam). Zamotana weszła z podwójnym wózkiem (i dwojgiem pasażerów) oraz jednym z trójki na ręku, zaparkowała, postawiła malucha na podłodze i powiedziała:
- Dobry wieczór.
- Dzień dobry. Czemu pani tak...
- O matko! Pani zawsze wieczorami, no to pewnie wieczór, myślę, a jeszcze obiadu nie było!
Pośmiałyśmy się z tego i czas naszej pogawędki wystarczył, by jedno z dzieci zdążyło rozpakować i zaczęło wchłaniać gumkę z ołówka.

Wdowa, matka nastoletniego jedynaka. Zachodzi z synem do kiosku wracając z cmentarza co niedziela. Ma dziwny sposób mówienia do swego dziecka, czego nie da się nie zauważyć.
- Czy kupię u pani długopis?
- Tak. Niebieski czy czarny?
- Czarny poproszę.
I zwracając się do chłopaka:
- Widziś? I tejaś mamusia będzie mogła jobić pisiu-pisiu!


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi