< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Pobożna

12 listopada 2014
Babina w chusteczce, szkła na nosie, dość grube, żeby ten nos mocno zniekształcić. I ten zapach sama nie wiem, czego: krówek, świnek, starej pierzyny? Rzuca we mnie pozaginanym modlitewnikiem.
- Magnifikat.
- Ale że... skserować pani mam, tak?
- Znajdzie.
Teoretycznie powinnam jej oddać książeczkę, niech sobie sama znajdzie, jednak ludzi nie ma, nudzę się, to niech będzie, byle by szybciej wyszła, bo zwyczajnie śmierdzi.
Szukam. Nie znajduję.
- Tu nie ma.
- Źle szuka! Poszuka jeszcze, to znajdzie!
Szuka. Szukam ja, babina cmoka i zerka na zegarek. Minuta, dwie.
- No nie ma.
Zmarszczki w okolicy czoła pogłębiają się. Znaczy myśli. Procesowi towarzyszy cmokanie przeplatane z zerkaniem na zegarek.
Eureka!
- Bedzie pod "Uwielbiaj"! No, szuka, bo się na nabożeństwo spóźnię.
Jest. Kseruję, a że ułańska fantazja księdza redaktora poniosła i zrobił coś leciutko ponad format A5, to się bawię w dopasowywanie.
Babina przestępując z nogi na nogę mruczy pod nosem i się ostro niecierpliwi.
Minuta, dwie, trzy. Kartka dwie, trzy. Oddaję klientce, ta płaci, chowa modlitewnik, zerka na zegarek, potem na mnie, na zegarek, na mnie, runda trzecia, sama nie wiem, czas na mojej twarzy sprawdza i krzyczy:
- No i się, kurwa, spóźniłam!!!



 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi