< > wszystkie blogi

Neovigonczarnia

Patterning your life around othes's opinions is nothing more than slavery.

Prince of Persia

11 października 2007
Czyli trochę nostalgicznie o grze (właściwie dwóch grach), które wypełniały mój okres dzieciństwa :) Mowa oczywiście o obu częściach Prince of Persia...

Te gry naprawdę są winne utraty dobrych kilku tygodni z mojego życia. Zasada tych gier wydaje się prosta - poruszaj się poziomami, zabijając przeciwnikow i unikając pułapek, dopóki nie uratujesz księżniczki. Masz ograniczony czas - im szybciej wykonasz zadanie, tym wyżej znajdziesz się na liście rekordów.
Pierwszy Prince wydaje się nieco toporny, lecz to tylko złudzenie. Niesamowite (jak na czasy w których powstała) animowanie postaci - naprawdę płynne ruchy - sprawiało, że samo patrzenie na postać sprawiało przyjemność :)
"Monotonię" gry zabijało się przez odkrywanie nowych skrótów. Wydaje się to dziwne, ale fakt "urwania" dodatkowych piętnastu sekund z czasu (bo nie walczyłeś z przeciwnikiem, tylko skoczyłeś nad nim) dawał naprawdę dużo frajdy... Po kilku dniach/tygodniach spędzonych nad grą znałeś każdy poziom jak własną kieszeń :)
Największa frajda powstawała jednak, gdy dwie osoby mogły grać równocześnie (na osobnych komputerach). Wtedy dochodziło do swojego rodzaju "wyścigu". Adrenalinka powodowała większą podatność na popełnianie błędów... i to melodyjne "NIEEEEEEEEEEEE" (czasami w nieco mniej poprawnej politycznie wersji) delikwenta, który w nerwach spadł w przepaść...
Prince of Persia II na dobrą sprawę jest niemal identyczna jak część pierwsza, z tą różnicą, że grafika znacznie bardziej cieszy oko :)... Skok techniczny w porównaniu z częścią pierwszą (zwłaszcza widoczny w przerywnikach filmowych) jest ogromny. Co kilka poziomów sceneria zmienia się diametralnie. Każda z tych scenerii ma też charakterystyczne dla siebie pułapki i przeciwników, co urozmaica rozgrywkę. "Dwójka" jest też większa, co sprawia że trudniejsze jest nauczenie się poziomów na pamięć.
Dwójka jest też rozszerzona w kwestii rozgrywki. W niektórych momentach mamy do czynienia z prostymi łamigłówkami. Prince odkrywa w sobie nawet magiczne moce :) Finałowa walka z bossem jest zupełnie inna niż w części pierwszej - gonimy "złego" po swego rodzaju labiryncie! Wszystko to sprawia, że gra jest znacznie dłuższa.
Dlaczego jednak piszę o tych grach? Ano dlatego, że kilka minut wcześniej kolejny raz przeszedłem Prince - i nostalgiczny nastrój sprowokował mnie do stworzenia tej notki. Na razie mój rekord w "jedynce" to 37:52 pozostałego czasu (czyli: przeszedłem grę w 22 minuty i 8 sekund ). Za cel postawiłem sobie zejście poniżej 20 minut :) PS 1. Do Prince powstały swego czasu "walkthroughy", które opisywały najbardziej szybki, optymalny sposób przejscia każdego etapu (na przykład, zaznaczały że zabicie przeciwnika niemal nigdy nie jest najszybszą metodą jego ominięcia). Miały po kilkadziesiąt kilobajtów każdy (czystego tekstu...). PS 2. Obie części Prince to dziś abandonware. Wystarczy dowolny serwis o tej tematyce - na przykład na Old-Cans, aby tę grę posiąść... Jeszcze tylko DOSBox i można grać:) PS 3. Spróbuję na dniach stworzyć notkę o ADOM, drugiej grze odpowiedzialnej za skrócenie mojego życiorysu... PS 4. Komentujcie!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu