<< >> wszystkie blogi

Intercept

Czyli przejąć/zająć

Józek Astronauta

2008-08-31 15:27:32 · 1 komentarz

Jaśko Barbarzyńca

2008-02-26 19:58:32 · Skomentuj
Przepraszam za błedy

Przygody Bohajtera II (zawsze są te sequele)

2008-02-02 23:27:22 · Skomentuj
Przygody Bohajtera II - czyli o tym że na ziąb lepsze jest futro z norek, a nie niewygodna koszula z grubego materiału, o zalecie suszarek w fachu rabunkowym, o pukaniu, o tym że nie warto skakać oraz o tym że długie tutuły są fajne (Tak właśnie brzmi oryginalny tytuł, ale nie przesadzajmy. Zajął by kilka linijek. Prosze też przy czytaniu pamiętać, że druga część zawsze gorsza) __ Wiedziałem już że jestem niezwykły. Największym na to dowodem było to że przeżyłem postrzał w głowę, który popełniłem podczas próby samobójczej. Zaopiekowała się mną łagodnie uśmiechnięta pani psycholog która twierdziła że to że widzę Niemki i zabijam Cholery nie jest niczym złym ani nadzwyczajnym, ale żebym nie robił tego już więcej ani nikomu o tym nie opowiadał. Pani psycholog starała mi się wytłumaczyć że to nie powód by do siebie strzelać i że wcale nie mam nadprzyrodzonych zdolności, i że nie umiem latać, i nie skacz z żadnego dachu ani nic w tym stylu. Potakiwałem jej posłusznie, więc zdjęli mi tą niewygodną koszulę i wyrzucili na chodnik przed szpitalem. Pożałowałem że zdjęli mi tą niewygodną koszulę bo było zimno, a ona była gruba, a było zimno, a tamta niewygodna koszula była gruba mogła mnie ogrzać bo było zimno, a ona była gruba i z mocnego materiału. Grubego mocnego materiału, co ogrzało by mnie bo było zimno. W drodze do domu odkryłem że w kieszeni spodni od dresu, mam suszarkę do włosów. Uznałem że to znak i wymachując nią wpadłem do sklepu z futrami i obrabowałem sklep z futrami z futra damskiego z norek. Ubrałem. Było mi ciepło, cieplej niż mi byłoby w niewygodnej koszuli z grubego mocnego materiału, bo na dworze było zimno. Szedłem więc ulicą w damskim futrze z norek i nie było mi zimno. Łatwo trafiłem do swojego bloku, łatwo wszedłem do windy, łatwo wyszedłem z zepsutej windy, łatwo wszedłem pięć pięter po schodach, i łatwo stanąłem na wycieraczce. Potem nie było tak łatwo bo okazało się że nie mam kluczy do mojego mieszkania. Zapukałem do mieszkania sąsiadki. Zapukałem jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Nie ma jej - pomyślałem. Ale widziałem że jest przygłucha od słuchania radia więc wolałem się upewnić. Zapukałem. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jesz … znudziło mi się to. Ostateczna próba. -Wyyyboooorczaaaaa!!! - krzyknąłem i padłem na ziemię. Nic. Na pewno jej nie ma. Inaczej beret o zaostrzonych krawędziach brzęczał by cicho wbity w ścianę na przeciwko, tam gdzie przed chwilą była moja głowa. Zapukałem jeszcze raz, tyle że mocniej. Przeszedłem przez drzwi jak przez masło*. Przeszedłem przez korytarz i otworzyłem małe okienko wychodzące na garaże. Po przeciśnięci się przez nie stanąłem na gzymsie i już miałem skoczyć na mój balkon gdy gzyms puścił. Odkryłem że nie umiem latać. Obudziłem sie w bardzo miękkim pokoju, w bardzo niewygodnej koszuli. Łagodnie uśmiechnięta pani psycholog przypomniała mi że miałem nie skakać. Zapłakałem, bo nigdzie nie było mojego futra. *Noooo, może jak przez Ramę.

Przygody Bohajtera I - o zabiciu cholery

2008-02-01 18:21:04 · Skomentuj
Było i jest w półmisku literata, ale jak ktoś już powiedział, mogło by być tu. Więc jest. ___ Dzieńdobry Nazywam się Eustachy i jestem z zawodu bohaterem. Z zawodu to złe określenie - wykształciłem się na archeologa i planowałem do końca życia czyścić ciekawie wyglądające kamyki (zawsze mogące być kamykami którymi bawili się przedhistoryczni) z piasku gdy okazało się co się okazało. Więc dnia pewnego siedziałem przed swoim prywatnym namiotem i oglądałem wykopalisko pijąc sobie piwko. Studenci pracowali w wykopach krzycząc coś, a ja piłem sobie spokojnie pierwsze dziś piwko. Właśnie otwierałem drugie kiedy podbiegł do mnie jeden z moich podwładnych. -Szefie … -wysapał, widać było że się spieszył. Uniosłem brwi wykrzywiłem się złośliwie. Miałem tu władze i z niej korzystałem. -Jak kazałem się nazywać? -zapytałem wkładając w mój głos jak najwięcej smutku. -Miłościwy -powiedział student czerwieniąc się i klnąc pod nosem. Musiał to robić, wiedział że od tego zależy to czy dostanie wypłatę. - chyba coś znaleźliśmy… Zdenerwowałem się i mu przerwałem. -Co ja wam mówiłem!!! Żadnego znajdywania “czegoś”!!! Macie znajdywać podejrzane kamyki, musimy wyrobić normę!!! Nie mamy czasu na znajdywanie!!! Wiecie dlaczego mamy tyle autostrad ile mamy? Przez was, co ciągle coś znajdujecie!!! Przysypać i udawać że nic nie ma!!! Wydarłem się. Wyrostek zzieleniał -Ale to dziwne - powiedział - Mietek wiedział że każe pan zasypać i chciał najpierw zobaczyć co to jest… -I co to jest ? -przerwałem, ale wiedziałem już że będą kłopoty -Nie wiemy, bo nam nie powiedział! Wpadł i się nie odzywa! No i są kłopoty. Mogłem wytłumaczyć się z obcięcia palców jednemu z pracowników (przypadkiem rzecz jasna … a poza tym wypił moje piwo i nie zapłacił) ale z zasypania jakiegoś Mietka? Boże, jeśli umarł to trzeba go wyciągnąć, a jeśli nie to jeszcze gorzej. Zakopiemy go żywcem, a potem przyjdą z policji i wszystko wykryją, jak w tych filmach. -No … -powiedziałem - weź linę, wyciągniem …a potem go zabijem! Zrobiłem się agresywny. Poszliśmy i zobaczyłem że w ziemi mamy dziurę obłożoną kamieniem, jakby studnie. Zszedłem do wykopu po drabince i poświeciłem latarką. Nie widać dna -I co kiego diabła on tam wchodził? - zapytałem głośno -Po mnie - powiedział diabeł pierwszy -Nie prawda, bo po mnie - powiedział drugi Puściłem uwagi diabłów mimo uszu, przecież nie istnieją. -Przed chwilą nie było takie głębokie … dopiero kiedy tam wszedł … zapadania … -Czy jeszcze kiedyś zagra na skrzypcach - zaszlochała jakaś studentka -Ole! - krzykną matador Ale matadora nie mogło tu być więc nie zwróciłem uwagi. Przewiązałem się liną i skoczyłem do środka. Zapomniałem przywiązać z drugiego końca. Co było dalej nie pamiętam. Pamiętam że obudziłem się leżąc w rowie z paskudnym uczuciem trzeźwości. Nie przywykłem do połączenia rów=trzeźwość, o nie. Wstałem i wtedy zobaczyłem że zaszło we mię kilka zmian. Po pierwsze nie miałem już brzuszka, a po drugie byłem młody. Wrzasnąłem ze strachu. Lubiłem swój brzuszek. -Was is das? - zapytała stojąca obok gruba Niemka. -Kurde - powiedziałem i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem Niemki nie było, za to ja, ciągle młody opalałem się na tropikalnej wyspie w grupie kilku nagich piękności. Zamrugałem od słońca i znowu była Niemka -Kurde - powiedziałem i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem Niemki nie było, za to ja, ciągle młody opalałem się na tropikalnej wyspie w grupie kilku nagich piękności. Zamrugałem od słońca i znowu była Niemka -Kurde - powiedziałem i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem Niemki nie było, za to ja, ciągle młody opalałem się na tropikalnej wyspie w grupie kilku nagich piękności. Zamrugałem od słońca i znowu była Niemka -Kurde - powiedziałem i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem Niemki nie było, za to ja, ciągle młody opalałem się na tropikalnej wyspie w grupie kilku nagich piękności. Zamrugałem od słońca i znowu była Niemka Poczułem że wpadłem w jakąś paskudną pętle czasową więc wyciągałem z kieszeni miecz i uciąłem Niemce głowe. Dobrze jej tak. - Za ojczyznę do cholery! - krzyknąłem - Za jaką ojczyznę - zapytała cholera -No… za polskę … -Nie znam -Nie znasz? -Nie -Napewno? -Napewno -Nie kłamiesz? -Nie -Z pewnością? -Tak -Ale co tak? -Tak, z pewnością -Ale naprawdę? -Tak, naprawdę Poczułem że rozmowa nie ma żadnego sensu więc mieczem (tym z kieszeni) zabiłem cholerę. Dobrze jej tak. -Ha, do … no właśnie do czego może do diabła? -O, bardzo chętnie - powiedział diabeł drugi -O, przepraszam pana panie diable drugi, ja jestem diabłem pierwszym więc mam pierszeństwo - powiedział diabeł pierwszy -Cholera - powiedziałem -Zabił ją pan - powiedział pierwszy -Ja to miałem powiedzieć! - powiedział drugi -Przepraszam pana panie drugi, ale to ostatnio pan się pierwszy wypowiadał, co mnie obrażało bo to ja jestem pierwszy - powiedział pierwszy -Kurde, co za beznadziejne dialogi - powiedziałem -Có? - zapytał beznadziejny dialog Popełniłem samobójstwo.

Żałoba narodowa

2008-01-24 19:03:06 · 1 komentarz
Postanowiłem napisać coś o żałobie narodowej. I napisałem.

Pierwszy

2008-01-24 18:40:57 · Skomentuj
I oto pierwszy wpis. Pierwszy na tym blogu. Blogów było wiele, wszyskich żałuje i postanawiam się poprawić, a ciebie czytaczu blogowny proszę o otuchę i dobrotliwe zrozumienie. No, chodzi o to że pisałem dużo ale zawsze potem mi się odechciewało. Tamte blogi stoją nadal w internecie puste, unoszone elektronicznymi falami informacji i wiatrami danych. Blogi widma. Tym razem będzie lepiej. Musi. Nadzieja, piękne uczucie - jedno z najbardziej ludzkich uczuć. To właśnie nadzieją żyjemy. Znaczy się żyją. Nie ja. Ja staram się nie mieszać gruczołów i hormonów do siebie. (Miałem napisać do swojego życia, ale nie, nie napiszę).
Autor
O blogu
  • Dookoła wszyscy źli. Tylko ja jeden jestem dobry. Siedzę w okopie. Strzelam.
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty
Statsy bloga
  • Postów: 6
  • Komentarzy: 2
  • Odsłon: 2632

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi