< > wszystkie blogi

Opowiesci z Trasy 11/13

15 lutego 2013
 Czwartek
 Czwartek

 

Pobudka o godzinie 4:30, poranna kawka i o godzinie 5 ruszamy w stronę Monachium. Do celu mamy 180km, jednak część drogi jest autostradą, a część landówką. Po 1,5godz zjeżdżamy na drogę krajową 300 i kierujemy się do Ingolstadt, do fabryki Audi. Kolega, który był wcześniej w tej fabryce, poinformował nas, że adres w naszych dokumentach CMR jest błędny i że musimy odnaleźć parking oraz biuro a dopiero po zameldowaniu, pojechać pod halę podaną w dokumentach. Przejeżdżamy przez całą miejscowość Ingolstadt i odnajdujemy strefę przemysłową, która nas interesuje. Jest to wielka fabryka audi . Od Seata różni się tym, że nie jest ogrodzona w całości, tylko każda hala osobno. Parkujemy przed biurem i idziemy wypełnić dokumenty. Podajemy numer rozładunku, numer auta, naczepy imię nazwisko itp. Podpisujemy instrukcję bhp, że się zapoznaliśmy ;) szczegół, że jest po niemiecku, no ale podpisać trzeba - i udajemy się do okienka. Niemiec pyta czy będziemy się ładowali, bo jeśli tak, to daje nam telefon i musimy czekać na parkingu. Nam o załadunku nic nie wiadomo, więc daje nam od razu mapkę i wysyła pod odpowiednią halę. Przejeżdżamy połowę miasta i wjeżdżamy do fabryki od drugiej strony. Wszędzie pełno nowych wózków, same limuzyny od audi ;) sportowe bryczki i wszystko co nowe, piękne i drogie. Szkoda, że cena dla zwykłego śmiertelnika jest tak nierealna. Odnajdujemy halę i kolejne meldowanie się w biurze. Niemiec mówi, że na halę wjeżdżam pierwszy, tylko muszę wycofać tyłem - drzwi podnoszą się na czujkę, automatycznie cofam i parkuję obok wagonu kolejowego w hali. Odpinam bok i po 30 minutach jestem rozładowany. Pisze sms spedycji, aby szukali albo coś do domu albo na Belgię, Francję - tak abym poświęcił się jeszcze jeden weekend, ale przed czwartkiem ( Boże Ciało) był w domu i miał wolne do końca tygodnia. Oczywiście po chwili sms zwrotny "nie mamy nic, musisz czekać" :> fuck nie tego się spodziewałem tym bardziej, że wiedzieli, że będę rozładowany i będę miał prawie cały czas.

Kolejny kolega wjeżdża na halą, a ja idę do biura po dokumenty z rozładunku. Kolega rozpina bok i okazuje się, że ma inne stojaki niż my, na inna halę, więc troszkę się wkurzył, bo czas ucieka, a on już ma załadunek - robi kolejne kółko na Hiszpanię. Ja dostaje sms, że też mogę jechać na Hiszpanię jednak odmawiam, bo nie taka była umowa, poza tym nie mam zbyt wiele godzin w czasie 2tygodniowym. Na każdym kroku trzyma tachograf, poza tym w lodówce już widać światło, więc Hiszpania odpada. Wracam na parking, po chwili przyjeżdża kolega, który też rozładował i zostaliśmy we dwóch. Ja uruchamiam film, który oglądam już któreś podejście z kolei, bo za każdym razem usypiam niestety teraz tak samo: oglądanie skończyło się na spaniu. Budzę się po 15 i idę rozejrzeć się po parkingu - rozmawiam z kierowcami . W międzyczasie kolega dostaje załadunek - jednak na jutro i w dodatku do Bielska Białej, co jest też nie na rękę bo oznacza ze 24h weekendu musi przesiedzieć w kabinie, w poniedziałek rozładować, załadować krajówkę i wolne przez tydzień. W sumie "lepszy rydz niż nic". Kolega odjeżdża, a ja idę do Netto na zakupy. Kupuję sobie chleb, bo najwyraźniej nie zanosi się, abym zjadł polskie pieczywo. Podczas zakupów dostaję sms z info, że będę miał łączony ładunek, że jest towar na połowę naczepy, a jutro coś doszukają. Pierwszy raz mam taką sytuację na powrocie do domu, bo pierwsza część naczepy idzie do Łańcuta. Do załadunku mam 40km, jest dopiero 16sta, mam numery załadunku, więc jest jeszcze szansa - jedyny plus tego dnia. Do celu mam 40km, więc przed 17stą jestem na miejscu.

Firma jest dosłownie 1km od autostrady: 1hala pośród pól, wioska jest troszkę dalej, a obok jest jedynie budynek straży pożarnej. Po wejściu na firmę nadzieja o załadunku całkiem przemija, bo pracownicy już są przebrani w prywatne ciuszki, jednak jutro od rana mogę ładować. Pogoda robi się nieciekawa i zaczyna kropić deszcz. Nie lubię takich dni spieszy się człowiek, a tu nie ma za czym - stoję na totalnym odludziu więc odpalam Flight Simulator i męczę laptopa do nocy. Budzika nawet nie nastawiam...

 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • Trasy po Europie widziane z przedniej szyby ;) T I Ra Chcialem wszystko wkleic w jednym miejscu jednak wtedy nie wyswietla sie tekst do konca. Trase podzielilem na kilka dni od 1 do 13. Jesli dodam kolejna to zmienie tytul i bedzie na tej samej zasadzie ;P d Podpowiedz dla opornych - czytamy od czesci numer 1 ;)
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu Czarny85
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi