< > wszystkie blogi

Ta nienormalna służba zdrowia

Praca w polskiej służbie zdrowia - i smiszno i straszno...

Zuzia

20 października 2016

Kolejną pielęgniarką z zespołu jest Zuzia :) Zuzia ma ponad 50 lat, ale jest słodkim dzieckiem (tak, dzieckiem !) wiecznie uśmiechniętym, wiecznie radosnym, prawie zawsze miłym. Piszę prawie, bo każdy ma prawo czasem nie wytrzymać. Jej – z całego naszego zespołu – zdarza się to najrzadziej. Zuzia, lalka nieduża, ma ok. 150 cm wzrostu, jest pulchniutka, ale w taki fajny, kobiecy sposób. Nigdy nie nazwałbym jej otyłą. Pulchniutką – to właściwe określenie. Zuzia ma jedną skazę – jeśli można tak powiedzieć. Jest wręcz fanatyczną katoliczką. Wiara odgrywa ogromną rolę w jej życiu. Powoduje to, że w pewnych sytuacjach, na przykład na samo słowo "wibrator" potrafi się zaczerwienić jak XIX-wieczna pensjonarka. Zuzia mnie uwielbia z jednego powodu – uratowałem kiedyś życie jej mężowi. Ja uważam że wypełniłem po prostu swoje zadanie i nie ma o czym gadać. Ona o tym cały czas pamięta.
Mała próbka Zuzi
Przychodzi na badanie pacjent "udziarany" na różne sposoby. Pacjent po 60-tce, tatuaże przywodzą na myśl więzienne (na pagonach ma pułkownika – nie wiem czy to coś znaczy w jakiejś hierarchii), zwłaszcza że ręce, klatka piersiowa i brzuch opatrzone są dodatkowo imponującym zestawem blizn. Jak po nożu, maczecie czy innej białej broni. Pacjent stoi rozebrany do pasa, Zuzia zakłada mu na ramię aparat do mierzenia ciśnienia i zaczyna pomiar. Gdy mierzy się ciśnienie na stojąco, z reguły trzeba się lekko pochylić, by lepiej obserwować manometr, co powoduje że nos mierzącego znajduje się na wysokości klatki piersiowej badanego. Zuzia zaczyna pompować mankiet, po czym… nagle czerwieni się jak piwonia i ucieka ! Zgłupiałem. Podchodzi szybko Wandzia, coś tam zagaduje pacjenta, zapewnia że wszystko gra, zaczyna mierzyć ciśnienie… po czym nagle wybiega, a mijając mnie widzę że krztusi się ze śmiechu. WTF ? Podchodzę sam, i momentalnie orientuję się o co chodzi.
Pacjent ma na brzuchu wytatuowany następujący napis "Liżę pizdy z gwarancją jakości i obustronnej satysfakcji". Słowem – Przech*j…

Zuzia kiedyś pracowała na chirurgii, ale – jak sama kiedyś z żalem opowiedziała – miała dość docinków z racji swojego wzrostu w stylu "przestań się chować pod stołem zabiegowym" i przyszła do nas. Nasz zysk, ich strata.

Przy tej okazji krótka opowieść jaką nas kiedyś uraczyła.
Wbrew obiegowej opinii ze znieczuleniem do zabiegu różnie bywa. W sensie nie zawsze jest tak że człowiek jest wyłączony, włączony i ma całkowitą czarną dziurę na czas zabiegu.
Zdarzają się pacjenci którzy mieli w trakcie zabiegu na tyle "żywiołowe" sny, że po wybudzeniu z narkozy byli mocno zdezorientowani. Zuzia opowiedziała nam kiedyś o pewnym pacjencie który miał operowaną nogę. Zabieg zakończony, pacjent sobie śpi smacznie, ale narkozy już nie dostaje. W tym momencie chirurg prowadzący zabieg kontroluje co zrobił "młody" (najmłodszy w zespole, najczęściej prostu po studiach lub w trakcie specjalizacji lekarz) przy zakładaniu szwów, i oczywiście jako stary wyga stwierdza, że "o tu" jeszcze jeden szew by się przydał. No to siup, igła w ręku i wbijamy… W tym momencie pacjent otworzył oczy…
Zuzia stojąca najbliżej głowy pacjenta poszła na pierwszy ogień:
"Ty jeb*na muzułmańska suko ! Tego was ten piep***ony Mahomet uczy ?"
Zuzia zaniemówiła, spojrzała na stojącego obok anestezjologa. Pacjent podążył wzrokiem za jej spojrzeniem i anestezjologowi też się oberwało: "Nie dam się zabić przed kamerą ! W dupie was mam jeb*ne sku***syny ! Nie będę skamlał o litość !"
Chirurg, który był winien całego zajścia, szybko podszedł do wezgłowia pacjenta mając już pewnie na ustach jakąś wiązankę uspokajającą, ale dzielny potomek Piastów i Jagiellonów (najpewniej w prostej linii od tych spod Cecory i Wiednia), w którym mocno już buzowała krew sarmatów ubiegł go słowami: "Możesz mnie patroszyć ty kozoj**co ! Nie będzie okupu, nie spełniam pier***onych żądań ! Ja wam pokażę jak umiera polak !"
Cóż, najpewniej z sali operacyjnej świsnęli go przyjaciele z ISIS…
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • A tak mnie wzięło by znów coś napisać... Bo w pracy mojej absurd goni absurd. W sumie chyba (wbrew pozorom) więcej tych absurdów ze strony pacjentów niż personelu. I chwilami jest wesoło.
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu Cornugon
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi