< > wszystkie blogi

To o Co Tak Naprawdę Chodzi?

Mój Absurdalny Punkt Widzenia

Dlaczego na Avatara iść warto?

31 grudnia 2009

                 Jak już wspominałem, na ten film wybierałem się od dawien dawna [czyli od 2 tygodni]. Wszystko było przeciwko mnie, a jednak udało się... Do Łodzi przyjechałem wraz z dwoma kumplami. Po krótkiej sesji w Galerii i dłuższej w Empiku [traktuje ten sklep oddzielnie-nie myślę: w Galerii jest Empik, tylko koło Empiku jest Galeria], właściwie to jest odwrotnie ale nie sprzeczajcie się, to jest mój tok myślenia... Kontynując: usadowiwszy się w wygodnym fotelu z popcornem na kolanach, wysłuchawszy 20 minutowych reklam, pokłóceniu się z facetem za mną by nie walił nogami w moje siedzenie i uświadomieniu paru osobom, żeby wyłączyły te cholerne telefony-mogłem zanurzyć się w trójwymiarowym świecie Avatara...


              Reżyserem jest sam James Cameron [tak, ten od Titanica i Obcego]. Na film poszło ok. 237 mln dolarów. Gdy słyszę coś takiego, załamuje ręce-przecież za takie pieniądze można by najechać na jakieś państwo... Co przyciągneło mnie do kina, oprócz tych informacji i tego, że jestem filmomaniakiem? Na pewno nie to, że jest on wyświetlany w 3D. Każdy film w trójwymiarze kojarzy mi się z niebiesko-czerwonym gównem zakładanym na nos... ani to wygodne, ani zbyt fajne – szczegolnie jak nosi się normalne okulary korekcyjne. Wciskasz to na swoje okulary, a na ekranie widzisz brązowo-zielony shit lecący w twoją stronę-można się załamać. A tutaj pełna kulturka... wygodne, duże, przejżyste, gdy je się zakłada nie ma wrażenia, że wzięło się LSD.

                Nie chce streszczać filmu ale zrobię to w trzech zdaniach, uwaga: Sparaliżowany koleś w dalekiej przyszłości ma szansę odzyskania swojej pełnosprawności przez wzięcie udziału w projekcie Avatar na dziwnej planecie o nazwie Pandora (chodzi o to, że hodują takiego avatara, a on dzięki jakiejś maszynie [podobnie jak w Matrixie] podłącza się do swojego drugiego wcielenia-ten avatar to wzór człowieka żyjącego na tej planecie). Robi to, by tubylcy zaufali mu i oddali złoża jakiegoś gówna, które znajduje się pod ich siedzibą (zawsze chodzi o kasę, bądź seks). Oczywiście koleś zakochuje się w kosmitce i przechodząc na drugą stronę niszczy ‘nas’ – złych ludzi, a rasa tubylcza zwycięża i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.

                Używając opisów typu: koleś, gówna itp. nie mam na celu zniechęcenia was do tego filmu, bo jest świetny. Po prostu to były skróty myślowe xD  Cała technologia 3D, o której już wspominałem, nie polega tutaj na efekciarskim waleniu po oczach wlatującym w ekran wszechobecnym gównem, by wzbudzić jakieś zaskakujące emocje u odbiorcy. Tu chodzi o głębie-uczucia wejścia w tamten świat... Film ten jest także wyświetlany w 2D i myślę, że nawet w tych dwóch wymiarach zyskałby sobie masę fanów.

                Kończąc powiem, że nareszcie przegrana ludzi z obcą cywilizacją jest tak radosna i pocieszna dla naszego oka. Widziałem także pana, który podczas lekkiej sceny erotycznej dwóch obywateli Na'vi trochę się spiął [czyżby coś grzesznego pojawiało się w jego umyśle]. Pomyślał pewnie: Czemu podniecam się obserwując kopulację dwóch gołych i niebieskich małp?!

P.S. Ogólnie, pozytywnie, miło i przyjemnie ;D trailer filmu macie pod tekstem. Enjoy

http://www.youtube.com/watch?v=cRdxXPV9GNQ

 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi