Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CXXIX

38 608  
49   4  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

SAMOPAŁ

W wiek 10, może 11 lat przeżywałem okres fascynacji wszelkimi materiałami pirotechnicznymi (petardy, saletra, "ślepe" naboje). Pewnego dnia wujek dał mi garść ślepaków. Postanowiłem je wykorzystać w różny sposób. Wrzucałem do ognia, rozbijałem młotkiem lub kamieniami, itp. Wpadłem na arcyciekawy pomysł- zrobić karabin:) Wziąłem aluminiową rurkę, nakrętkę, kulkę od łożyska( taką z 5mm średnicy). W jeden koniec rurki włożyłem nakrętkę, a w nią ślepaka. Do rurki wrzuciłem kulkę i wlałem trochę ropy. Jako zapalnik wykorzystałem zapaloną ropę w puszcze po konserwie. Nieświadom zagrożenia skierowałem rurkę w górę, nachylając się nad nią. Podpaliłem ropę i czekałem na efekt. Oczywiście głowa cały czas nad rurką! Ogrzewanie naboju trochę trwało. Nagle pojawił się młodszy brat i zapytał co robię.
Odchyliłem trochę głowę i chciałem mu odpowiedzieć, gdy nastąpił wybuch. Kulka wyleciała z taką prędkością, że przebiła daszek od czapki zrywając ją z głowy. Wbiła się w grubą na 10cm krokwę (eksperyment przeprowadzałem w stodole). Wybuch rozerwał jeszcze rurkę raniąc mnie lekko w rękę. Gdyby nie brat, pewnie bym tego nie pisał... Ale zainteresowanie podobnymi zabawami nie minęło.

by Saggitarius

* * * * *

MEBLE

Ja miałam gdzieś około 12 lat , a moja siostra gdzieś z 3. Mieliśmy remont w domu. Pojechaliśmy do cioci , ale tam było strasznie nudno wiec wzięłam Ole (moja siostra) i uciekłyśmy. Do domu wróciłyśmy gdzieś po 4 godzinach bo zabłądziłyśmy, a ciocia mieszkała strasznie daleko (przez najbliższe 20 km jechałyśmy autobusem). Nikogo nie było, ale miałam klucze. W domu też nic ciekawego. Nie było prądu, wszędzie biało. Ola wpadła na pomysł, żebyśmy pobawiły się w berka. Zaczęłyśmy się ganiać. Wtedy ja się potknęłam o jakiś wór i wpadłam na Ole która poleciała na nowe meble. Nagle poszedł huk. wtedy wbiegli rodzice do domu. Meble się na nas zawaliły. Złamałam nogę i rozbiłam głowę, Ola miała złamaną rękę i zemdlała. Obie byłyśmy posiniaczone. Wszystkie meble się połamały albo poobijały, a ciocia się przestraszyła naszym zaginięciem i poszukiwała nas już policja. Bardzo tego żałuję i już nigdy bym tego nie powtórzyła.

by Kasienka_121 @

* * * * *

KARMELEK

Początki gimnazjum, nowa szkoła i koledzy oraz pomysły. Kiedyś po mszy w kościele zobaczyłem, że koledzy bawią się tajemniczym, fajnie błyskającym po odpaleniu proszkiem. Była to saletra potasowa. Po zagłębieniu się w tajniki pirotechniki, poznałem przepis na tzw: "Karmelek" czyli dymiący glut na bazie saletry i cukru. No to jazda. Pozyskane po wielu trudach składniki zawiozłem do mieszkania, oczywiście wynajmowanego przez mojego ojca. Gdy tata wyszedł do pracy, ja od razu zabrałem się do roboty. Wszystko trzeba było ugotować na kuchence. Niby ok. Jednak takie czynniki jak za mały garnek, złe proporcje, za duży ogień i brak doświadczenia spowodowały... No cóż, byłem w wielkim szoku. Jak z garnka o średnicy 15 cm, może powstać słup ognia o średnicy metra? Wtedy się przekonałem że może. Ledwie odsunąłem twarz od dziwnie zachowującej się mazi i zobaczyłem spalone szafki i czarną plamę na suficie. W strachu uderzyłem w garnek, paląc płytę grzewczą kuchenki i blat obok. Zdążyłem otworzyć okno - kłęby dymu opuszczały wynajęte mieszkanie. Dziwie się, czemu nikt po straż nie zadzwonił. Gdy w mieszkaniu przestało być siwo i dało się oddychać, zacząłem szukać ratunku. Szafki pół biedy, ale osmalony okrąg metrowej średnicy na białym suficie? Białym? No jasne! Korektory szkolne! No to dawaj. Dwa pełne Print do miseczki i malujemy. Prawie nic nie było widać, serio. Mama pomogła mi się uspokoić jak wróciła, a tata najbardziej martwił sie, czy nie poparzyłem rąk. Jak ja kocham swoich rodziców. Aha, przy przeprowadzce wszystkie spalone rzeczy zostały zgrabnie pozasłaniane sprzętami codziennego użytku, szafek właściciel nie oglądnął dokładnie. PS: W garnku, który znalazłem kilka dni później za blatem, nie było dna.

by Daymonbosswdk @

* * * * *

KUZYN

To było w wakacje, kilka lat temu. Jak co roku, wyjechałam nad morze, do cioci. Tego lata odwiedził nas mój daleki, rok młodszy (12-letni) kuzyn. Bezkonkurencyjnie, łapanie jaszczurek na sporej łące to było najlepsze zajęcie. Gdy tak rozglądałam się za kolejnym okazem, usłyszałam za sobą zduszony krzyk. Kolega biegł w moją stronę, niestety nie zauważając ogromnego gwoździa wbitego w ziemię, ostrą końcówką skierowaną w górę. Gwóźdź przebił podeszwę sandała, wychodząc drugą stroną. Poszliśmy do namiotu, gdzie zdjął buta. Cały but, skarpetka i noga była we krwi, metal już wyszarpnął. Jak zahipnotyzowany patrzył na czerwoną ciecz, ciurkiem płynącą z rany. Najlepszy jego tekst:
"Tylko nie mów mojej mamie, bo poleje wodą utlenioną".
Mój wujek jest lekarzem, a ciocia pielęgniarką. Obyło się bez pobytu w szpitalu.

by Alatariel @

* * * * *

SIĘ SCHOWAŁ

W pewien letni weekend, jak co tydzień przyjechał do mnie siostrzeniec (młodszy o miesiąc), a mieliśmy wtedy po 12 lat. Często wybieraliśmy się pobawić do mojego o 3 lata starszego kolegi Adama. Posiadał wielkie podwórko, duży, stary i zaniedbany na zewnątrz dom oraz sad który był odgrodzony od łąki obok pasem drzew i krzaków. Ja mieszkałem po drugiej stronie łąki, czyli zasadniczo nie daleko. U Adama nie można było się nudzić, więc postanowiliśmy pobawić się w chowanego! Ja ukryłem się w rozebranej do połowy, ceglanej komórce. Nie miała ona już dachu, a cegły pod nim były rozłupane. Wszyscy byli już zaklepani oprócz mnie, chciałem wyjrzeć na rozłożyste podwórko, by ocenić sytuację, ale drzewo zasłaniało mi widok. Pech chciał, że podskakując, trafiłem głową na wymienioną wyżej rozłupaną cegłę. Nic nie czułem, ale gdy pomacałem się po głowie, zobaczyłem na dłoni ciemno czerwoną plamę krwi. Pobiegłem do domu. Tata zawiózł mnie do szpitala, a nie miła pani pielęgniarka kazała nam czekać. W końcu pojechaliśmy na lokalną izbę przyjęć i skończyło się tylko na trzech szwach 10 centymetrów nad prawym okiem. Łyse miejsce i bliznę mam do dziś.

by Color72 @

* * * * *

ŹLE OBLICZYŁ TOR

Pewnego razu, za górami rynsztokami mą siostrę 21 letnią odwiedziła koleżanka. Ja jako rozrywkowe 10 letnie dziecko postanowiłem zabawić ową koleżankę, podczas gdy siostra mozoliła się w kuchni przygotowując herbatki i inne. No to gadam bez sensu, próbuje desperacko zwrócić uwagę na siebie, rzucam poduszką (w koleżankę oczywiście). Ta w końcu wyrywa mi poduszkę, z przekąsem stwierdza "Rzucać już nie będziesz!" i siada na krześle jak matrona. Pomyślałem sobie, że kobieta w moim domu nie będzie się rządzić. A że trzymała poduszkę w okolicach brzucha postanowiłem "zaszarżować" niczym nosorożec i walnąć głową, a żeby jej wczorajszy obiad z bólu na świat wrócił! Niefortunnie się stało, że nie wycelowałem w "kumpelę", a raczej w dość ostry kant biurka, przy którym siedziała. Jak już pewnie można się domyślić, krwi było nie miara, owa przyjaciółka stwierdziła "On się tak śmiesznie odbił!" (oo tak, rzeczywiście, to musiało być śmieszne, dzieciak sikający krwią z czoła po zetknięciu z drewnem). Szybka pomoc matki, obyło się bez większych szkód, ojciec przez pewien czas zaczął mnie z tego powodu nazywać "jednorożcem", bo na czole pozostało mi wgłębienie kształtem przypominające kant biurka.

by Eloogosciu @

* * * * *

BOZIA UKARAŁA

Miałem wtedy 10 lat. Zabawy pod blokiem z kolegą, 5 lat ode mnie starszym. Szybko nam się znudziła piłka, no to kolega zaczął się do domu zbierać. Ja zostałem na dworze. Z nudów chciałem sobie podnieść konika (nie taki jak teraz, drewniany wbity w ziemię) - kawał żelastwa, stalowa rama, obciążone ładnie. Ważyło to z 20kg. No to próbuje to normalnie podnieść - ani mowy. No to inaczej - na plecy. Nic. Uwiesiłem się więc na nim, od boku. Szarpnąłem tylko raz. 20 kilogramowy konik spadł mi na głowę. Nie wiem, na ile zemdlałem, ale pamiętam, że jak już się ocknąłem, to wołałem kolegę. W końcu dwóch sąsiadów mnie wreszcie wyciągnęło i prowadzi do domu. Heh, chwytam się za głowę - krew! Panika dopiero teraz się zaczęła. Cała twarz we krwi, bluzka we krwi, ręce też. Słyszę, jak świętej pamięci już, sąsiadka mówi, że "Bozia ukarała". Zaprowadzili mnie do domu, uspokoili, sąsiedzi do domu się zlecieli, i trzymają mnie w kibelku. Tak po 5 minutach mówię do mamy, że wolałbym się położyć. No to się kładę. Jak mamusia kochana pokazała mi cały ręcznik we krwi, mówiąc "patrz, to twoje", to zemdlałem. Nawet szyć nie trzeba było. Ale bliznę na 1cm mam do dziś, jakieś 4cm od lewego oka.

by Krycki @

* * * * *

FART W NIEFARCIE

Jechałem rowerem, zobaczyłem wielka górkę i postanowiłem z niej zjechać. Nagle budzę się na ziemi, nie wiem co się stało. Wstałem poczułem ze boli mnie noga, nie mogłem jechać rowerem, wiec go prowadziłem do domu. W domu poczułem ze mam cala nogę mokra. Zdjąłem swój dresik i patrzę, że mam całą nogę rozerwaną. Gdy zobaczył to mój ojciec to zemdlał i trzeba było go dobudzać. Szpital. 7 szwów i bez znieczulenia bo nie działało, dostałem drugie ale dalej wszystko czułem. Co się stało? Gdy jechałem z tej górki skręciła mi się kierownica na głębokim sypkim piasku i manetka od hamulca wbiła mi się 3 cm od jajek i rozerwała pól nogi. Bogu dzięki, że nogę.

ATAK SZERSZENI

Kolejne wakacje, z kolegą pojechaliśmy nad rzekę rowerami, znaleźliśmy drzewo w którym było gniazdo szerszeni to ja postanowiłem wrzucić tam cegle. Miałem wtedy długie włosy. Kolega uciekł i mnie zostawił. W powietrzu zrobiło się ciemno od tych wielkich owadów i parę sztuk wplatało mi się we włosy i zaczęły mnie żądlić. Zdjąłem wtedy buta i zacząłem się okładać nim po głowie by je pozabijać. Jakoś udało mi się dotrzeć do domu. Gdy zobaczył mnie ojciec który pochodził z pszczelarskiej rodziny i nie raz był pokąsany przez pszczoły, powiedział ze nic mi nie będzie. Po 20 minutach byłem jak beczka, nie widziałem na oczy tak mi spuchły. Gdy z pracy wróciła matka rozpętała się awantura i obrazu pojechaliśmy do szpitala dostałem zastrzyk i zostałem na jedna noc. W tą jedną noc wierzyłem święcie i nikt mnie z błędu nie wyprowadzał. Ostatnio jakoś matka poruszyła przy znajomej ten temat, jaki to ja kiedyś byłem, a ja na to, że nic się takiego nie stało, że jedną noc na obserwacji byłem, a ona mi powiedziała, że w szpitalu byłem 3 tygodnie w śpiączce i nikt nie dawał mi najmniejszej szansy na przeżycie. Nikt nie wie ile dostałem dawki jadu w czaszkę ale w moich włosach były 3 martwe szerszenie. Jedno użądlenie szerszenia równa się 18 osom...

by Damz @

* * * * *

STARY A GŁUPI

WYLUZOWANY


Może niezbyt traumatyczne ale świadczące o tym jak bardzo człowiek jest w stanie się rozluźnić pod wpływem napojów procentowych... Wracając z kumpelą około drugiej w nocy z grilla postanowiłem rozluźnić się troszeczkę i położyć nogi na kierownicy roweru, którym jechałem. Ciemno, pusto, żadnych samochodów, rower siostry - co się może stać? Jak pomyślałem tak zrobiłem. Wszystko było idealnie, jechało się prościutko, do momentu kiedy siła tarcia nie zrobiła swojego - rower zwalniał i zwalniał, a ja nie chcąc tego zauważyć jechałem dalej... Aż w końcu nadszedł czas, aby zapoznać się z siłą grawitacji i jakością polskich nawierzchni - złożyłem się elegancko - plecami na ramę roweru. Straty jakie zauważyliśmy to urwane tylne światełko w rowerze i pobolewające plecy. Wsiedliśmy i pojechaliśmy. Jakież było moje zdziwienie kiedy następnego dnia dr. Roentgen wykazał złamane 2 żebra... A czułem się tak wyśmienicie... Od tamtej pory nie wracam rowerem z imprez - to zbyt ryzykowne...

by Wyprasujmnie @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 38608x | Komentarzy: 4 | Okejek: 49 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało