Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Anegdoty o malarzach XXIII

19 154  
14  
Kliknij i zobacz więcej!Dzisiaj o Hannie Krzetuskiej, Romanie Kramsztyku, Konradzie Krzyżanowskim oraz Tadeuszu Kulisiewiczu.

Hanna Krzetuska (1903 - 1999)
Współtwórczyni Grupy Wrocławskiej. Malarka.

Żona profesora Eugeniusza Gepperta, malarka Hanna Krzetuska złamała nogę i została przewieziona do szpitala. Geppert, który liczył wówczas 85 lat, był tym wypadkiem przerażony, rozpłakał się i poprosił swą koleżankę malarkę Krzesławę Maliszewską - Mazurkiewicz o pomoc.
Maliszewska, chcąc uspokoić roztrzęsionego artystę, tupnęła nogą i zawołała:
- Profesorze, taki stary ułan, a taki zasraniec!
Geppert natychmiast się opanował i uspokojony pojechał do szpitala, w którym znajdowała się jego żona.


Roman Kramsztyk (1885 – 1942)
Współzałożyciel „Rytmu”. Malarz, grafik.

Kramsztyk, znakomity portrecista, przez dłuższy czas nie mógł uchwycić podobieństwa Jana Lechonia, którego akurat malował.
Zniechęcony już zamierzał porzucić pracę, ale Lechoń zachęcał go gorąco, aby jednak portret skończył.
Kiedy już, już wydawało się, że artysta osiągnie dobry rezultat, Lechoń nagle wyjechał za granicę i portret pozostał z nieuchwyconym podobieństwem.
Mimo to Kramsztyk portret sprzedał, ale od tego czasu postanowił najpierw chwytać podobieństwo, a dopiero potem zabierać się do malowania.


Konrad Krzyżanowski (1872 – 1922)
Profesor ASP w Warszawie. Malarz – pejzaże, portrety, witraże.

Krzyżanowski namalował pewnego razu portret ministra finansów. Kiedy pokazywał obraz znajomemu, ktoś zwrócił uwagę, że poza ministra jest nienaturalna.
- Dlaczego? – zapytał artysta.
- Bo pański model trzyma rękę we własnej kieszeni.

***

Pewna pani zapytała podczas pozowania, czy jej portret robi dobre postępy.
- Tak - odpowiedział malujący ją Krzyżanowski. – Pani zaczyna już być podobna do portretu...


Tadeusz Kulisiewicz (1899 – 1988)
Profesor ASP w Warszawie. Członek „Rytmu”, grafik.

Kiedy Kulisiewicz jechał pewnego dnia trolejbusem na plac Unii Lubelskiej, rozdarł sobie o jakąś wystającą śrubkę nowe flanelowe spodnie. I to akurat na kolanie.
Zaniósł więc rozdarte spodnie do cerowni, a po kilku dniach odebrał zacerowane. I to zacerowane bardzo dobrze. Każdy, kto popatrzył na jego spodnie, mówił:
- Świetnie zacerowane. Wcale nie widać.


W poprzednich odcinkach...



Oglądany: 19154x | Komentarzy: 0 | Okejek: 14 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało