Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CXXII

26 134  
38   3  
Kliknij i zobacz Monster Galerię!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

SKOK

Dawno temu, będąc siedmioletnim pomysłowym dzieckiem, doświadczałem wielu przykrości i bólu związanego z moimi eksperymentami. Potwierdza to moja niechlubna statystyka złamań. Było ich w sumie 6, ale o jednym chciałbym dokładniej opowiedzieć. Było piękne, czerwcowe popołudnie. Kolega miał dzień wcześniej urodziny, na które dostał Action Mana z pięknym, ogromnym, pomarańczowym spadochronem. Oczywiście jako odważny i rządny przygód obrońca wszechświata, postanowiłem przetestować sprzęt kolegi. W tym celu wdrapałem się na ponad trzymetrowego orzecha z owym spadochronem i z ogromnym co prawda strachem, ale zrobiłem krok naprzód. Ku mojemu zdziwieniu kawałek pomarańczowej, syntetycznej szmaty wcale nie spowolnił mojego swobodnego spadania, a ja gruchnąłem z impetem o ziemię. Niewiele pamiętam, wiem, że był strach na górze, panika w powietrzu, przerażające chrupnięcie kości na dole, a potem pamiętam zdeformowaną, nadętą jak bania rękę i potworny, przeszywający ból. Na tym się jeszcze przygoda nie kończy.
Do końca dnia pokutowałem z swój durny pomysł. Otóż kolega stwierdził, że moja ręka jest stłuczona i zaczął ją rozluźniać, poprzez wykręcanie na wszystkie strony. Prawdopodobnie podczas "zabiegu" jeszcze bardziej dołamał mi kość. Natomiast prawdziwy horror zaczął się w szpitalu. Otóż z niewiadomych przyczyn (chodziło chyba o jakieś antybiotyki, które niedawno skończyłem zażywać) nie można mnie było uśpić, ani nawet znieczulić, a ręka musiała być nastawiona od razu. Lekarz więc zabrał się do tego bez zastanowienia i szybkim, energicznym pociągnięciem połączonym z bardzo mocnym uściskiem nastawił mi kość. W pierwszej chwili poczułem ból ze 100 razy silniejszy niż podczas złamania. Nie miałem siły krzyczeć i byłem na granicy utraty przytomności. Lekarz miał szczęście, że byłem słaby i połamany, bo gdybym miał sposobność, to z pewnością wydrapałbym konowałowi oczy. Do dzisiaj mam problemy reumatyczne z tą ręką. Skoków z drzewa z zabawkowym spadochronem stanowczo nie polecam.

by Dwukropek @

* * * * *

ŚMIETNIK

Miałem wtedy 7 lat. Był lipiec, ciepło, słońce. Bawiłem się z kolegami z podwórka "w ganianego". Akurat mnie złapano i musiałem za wszystkimi biegać. Doleciałem do śmietnika (położonego na krawężniku, otoczony murem) i wywróciłem się. Wstałem myśląc, że nic mi nie jest, ale zobaczyłem, iż moja lewa stopa jest rozcięta tuż koło kostki (było widać kość). Oczywiście, pobiegłem do domu i jak to rodzice zobaczyli to od razu zadzwonili do sąsiada, który nas podwiózł do szpitala w Bielsku (nie wiem dlaczego nie po karetkę). Skutek? Zostałem właścicielem czterech szwów. Dziś została niewielka blizna.

by Chemik333 @

* * * * *

GAZ

Jeden mój kolega (Nazwisko z litości pominę) Bawił się w kieszeni kurtki z ortalionu zapalniczką. Młodzież tego nie pamięta ale kiedyś był taki materiał. Szczelny i nieprzepuszczalny nie to co dzisiejsze polary i gorateksy. Jak juz napsikał z nudów gazu sporawo to bezmyślnie pokręcił kółeczkiem i.... PIERDUUUT!!! Wyrwało mu kawał kurtki. Ręka poparzona a smętne resztki kieszeni płonęły kapiąc kroplami plastiku.

by Amiz74 @

* * * * *

GRUNT TO STRATEGIA

Dawno, dawno temu, gdy w czasie Śmigusa-Dyngusa nie liczyła się jeszcze wielkość wiadra, postanowiliśmy razem z kumplem zostać Panami Ulicy W Lany Poniedziałek. W przeddzień Wielkanocy zebraliśmy się w ciepłe popołudnie razem z całym sprzętem wodnym, jaki każdy mógł znaleźć, aby obmyślić taktykę na zbliżające się Święto. Pomimo naszych fascynacji wojskowością (w szczególności strategią) szybko przeszliśmy od rozważań teoretycznych do praktyki, w czym pomogła znajdująca się w pobliżu studnia z wodą. Pech chciał, że blisko była również spora sterta dachówek w różnym stanie rozbicia. Kumpel biegł w jej kierunku, naturalnie starając się ją ominąć. Ale, że akurat moja "seria" dosięgła jego oczu - nie bardzo widział gdzie tak naprawdę dokładnie biegnie. Efekty: skręcona kostka w jednej nodze, skóra zdarta do kości w dwóch miejscach drugiej nogi, niemal miesiąc chodzenia o kulach. Ja natomiast zostałem "Panem Swojego Pokoju", gdzie spędziłem Śmigusa czytając karnie "Anię z Zielonego Wzgórza".

by El_idiot

* * * * *

Z GŁÓWKI

Miałem wtedy jakieś 8, może 9 lat. Pokłóciłem się z bratem (2 lata starszym) i w fali agresji postanowiłem się rozpędzić i walnąć go z główki. No a że głowę miałem skierowaną w dół (widziałem tylko podłogę) to nie zauważyłem, że brat się odsunął, a ja walnąłem w kaloryfer (taki stary z żebrami). W sumie trochę zabolało, no ale ja dzielny udawałem, że mnie nie boli. W pobliżu była mama i jak mnie zobaczyła to trochę pobladła. Wzięła mnie do łazienki, przemyła czoło i zaczęła mi przykładać zimne metalowe przedmioty do czoła. Ja cały czas zapewniałem, że mnie nie boli, jednak po tym jak zobaczyłem swoją krew trochę zwątpiłem. Bliznę na czole długości 1 cm mam nadal.

by Pa_bl @

* * * * *

BOLESNY SPORT

Miałem wtedy jakieś 6-7 lat. Graliśmy z kolegami z osiedla w nogę. Pech chciał, że boisko służyło również do gry w siatkówkę i miało wkopane w ziemie dwa metalowe słupy do rozwieszenia siatki. Do dziś pamiętam jak pochłonięty grą biegłem do przodu patrząc w bok na kolegę i krzycząc, żeby podał. Piłka poszybowała do mnie w pięknym podaniu, już prawie ją przyjąłem gdy nagle słup! Potem było już tylko błękitne niebo i straszny ból głowy.

by Wielkij00192 @

* * * * *

TO SE POBIEGAŁA

To wydarzyło się, jak byłam bardzo malutka (dopiero co nauczyłam się chodzić). Maniakalnie biegałam naokoło stołu w salonie. Pod oknem stała sobie niewinnie wyglądająca ława. Nie wiem jak to się stało, ale strasznie się rozpędziłam i potknęłam, w wyniku czego wyrżnęłam twarzą w ową ławę. Skutkiem tego były wybite obydwie jedynki. Jedna wbiła mi się w podniebienie - trzeba było jechać do dentysty, żeby mi ją wyciągnął. Ale to dopiero rano kiedy mama zauważyła, że twarz mam dosłownie fioletową. Do dziś czuję tego skutki - uwypuklone podniebienie zaraz za przednimi zębami.

by Little_girl93 @

* * * * *

TAKI TIK POZOSTAŁ

Pewnego razu (wiek ok. 10 lat) byłem u sąsiadów bawić się z koleżanką z klasy. Wpadliśmy na pomysł skakania wyczynowego. Mianowicie miało to wyglądać tak: Skakaliśmy z piłki (tej do skakania) ponad skakanką na materac. Po paru skokach koleżanka poszła coś zrobić do łazienki (umyć buzię, czy coś więc toaleta była jeszcze wolna), a ja kontynuowałem zabawę ćwicząc by być jeszcze lepszym. W końcu tak skoczyłem, że przeskoczyłem materac i wylądowałem na ścianie, do której był przymocowany kaloryfer żebrowy. Szybko poleciałem do toalety by nie nabrudzić krwią niczego (zachowując czystość umysłu). Okazało się, że akurat Mamusia leciała już po mnie w momencie mojego ostatniego skoku. Wróciłem do mieszkania i jak się dowiedziałem, że trzeba jechać zszyć ranę (krew nieźle mi "kapała"), zacząłem płakać ze strachu przed igłą. Po jakimś czasie pojechałem do szpitala i mnie zszyli.
Aktualnie mam bliznę na czole długości 3,5 cm, a siostra mówi, że mi trzymała ranę po obu stronach, by mi się nie rozlazła szrama i że widziała mi czaszkę. Nie jestem pewien, czy akurat po tym zdarzeniu mogę podnosić jedną brew niezależnie od drugiej.

by Galicjanin @

* * * * *

NIE BYŁA GORSZA

Będąc słodkim dziewczątkiem w klasie drugiej otrzymałam od babci rower górski. Różowy, duży rower, z wysoką ramą, która była tak mniej więcej na wysokości mojej klatki piersiowej. Wsiadanie na ową maszynę wymagało podprowadzenia jej do schodów tarasowych, zsiadania nie uwzględniono, pedałów z największym trudem dotykałam czubkami palców, a i to nie zawsze. Nauka utrzymania się na tym środku transportu zajęła mi kilka minut, po czym dumna z siebie (i rowerka) pojechałam zaszpanować koleżance. Była ona od roku posiadaczką zgrabnej i dopasowanej do swojego wzrostu granatowej damki. Zastałam ją właśnie na tym rowerze. Przemyślna dziewczyna znalazła górę piachu, wysokości tak mniej więcej dwóch metrów, bardzo stromą. Zjeżdżała z niej sobie, a ja nie mogąc być gorsza również postanowiłam tejże rozrywki zakosztować. Dachowanie rowerem zakończyło się: 8 metrową smugą, na pół metra szeroką moich zdartych pleców, wybiciem szczęki kierownicą i pożegnaniem dwóch mlecznych zębów.

by Iwona_K @

* * * * *

STARY A GŁUPI

DESKOROLKA


Kilka lat temu jako stateczna matka zakupiłam mojemu małoletniemu synowi deskorolkę. Chłopczyna wyczyniała na desce różne cuda, a ja patrząc na to przypominałam sobie czasy podstawówki, kiedy to i ja umiałam poruszać się na deskorolce (chodzi mi o zwykłą jazdę, bo tych różnych trików o niezrozumiałych nazwach to ja w życiu bym się nie odważyła).
Ale do rzeczy. Dziecię wyniosło deskę przed dom, a mamusia (czyli ja, stara głupia) zapowiedziałam, że TERAZ JA!. Ułożyłam "fachowo" jedną stopę na desce, drugą wykonałam piękny "odpych" i po uzyskaniu rozpędu dołożyłam nogę na deskę. Tylko chyba nie tam gdzie trzeba. Deska poleciała dość wysoko w powietrze, a ja zaliczając po drodze łokciem ścianę domu z łomotem przygrzmociłam plecami w beton. Oczywiście deska musiała wylądować na mnie. Dziecię popatrzyło na mnie - rozpłaszczoną w bólu na glebie - z góry młodym okiem i nie stwierdzając rozlewu krwi wymruczało cos o głupocie starczej. Ale przynajmniej pozbierał mnie z ziemi. Dobre dziecko, ale nie chce brać przykładu z matki.

by Ewa_c11

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 26134x | Komentarzy: 3 | Okejek: 38 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało