Dzisiaj:
- Tucker Carlson wraca do Moskwy zrobić wywiad z Ławrowem, żeby pokazać Zachodowi rosyjską perspektywę
- Poseł Lewicy uważa, że pozytywnym aspektem brania przez Polaków chwilówek jest istotny impuls dla gospodarki
- Łukasz Ż., ten od śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, zgrywa kozaka i robi problemy w areszcie
- Krzysztof Rutkowski jechał sobie korytarzem życia i nie widział w tym nic złego
- Mieszkańcy Zakopanego muszą płacić za wejście do parku miejskiego, co im się nie spodobało
Dziennikarz Tucker Carlson stwierdził chyba, że już za mało się o nim mówi w mediach, więc postanowił po raz kolejny dać popis swoich umiejętności. Zdecydował się więc powtórzyć swój popisowy numer i po raz kolejny udać się do Moskwy. Tym razem jednak nie po to, aby przeprowadzać kolejny wywiad z Putinem, a z ministrem spraw zagranicznych w rządzie Putina, Siergiejem Ławrowem.
Carlson przestrzega Zachód i otwarcie krytykuje politykę Joe Bidena. Uważa, że obecnie jesteśmy najbliżej wojny nuklearnej w historii:
Wywiad podobno był bardzo obszerny i trwał niemal dwie godziny. Poruszano na nim głównie kwestie związane z obecną sytuacją na świecie i stosunkami na linii Rosja – USA.
Chyba nie muszę dodawać, jakie były reakcje internautów na rewelacje ogłoszone przez Carlsona. Większość stwierdziła, że sieje on dezinformację, a propagowane przez niego treści są szkodliwe społecznie.
W niedawnym programie Roberta Mazurka na antenie RMF FM gościem był poseł Lewicy piastujący urząd wiceministra spraw zagranicznych – Andrzej Szejna. W trakcie rozmowy poruszano wiele tematów. Jednym z nich był niepokojący wzrost pobierania tzw. chwilówek przez Polaków.
Mazurek przytoczył dane udostępnione przez BIK, z których wynika, że w październiku Polacy zapożyczyli się na 1,39 mld złotych, co stanowi o 44,6% więcej w porównaniu z analogicznym okresem z roku ubiegłego.
Mazurek zapytał posła Szejnę, czy jego to nie martwi i nie niepokoi. Poseł odpowiedział, że:
Zależy, jak na to spojrzeć.
Zaskoczony odpowiedzią Mazurek drążył dalej i dopytywał, jakie dobre wytłumaczenie można znaleźć w tym, że Polacy zapożyczają się na zbójecki procent. Na co Szejna odpowiedział:
Korzystne dla gospodarki jest to, że zwiększa się impuls konsumpcyjny. Nie chcę, żeby ludzie się zapożyczali, ale skłonność do konsumpcji się zwiększyła. Zapytał pan, czy widzę jakikolwiek pozytywny aspekt tego, że ludzie pożyczają pieniądze: bo chcą je wydać, to jest jedyny taki pozytyw.
Jest impuls, gospodarka hula, obywatele konsumują, nie ma się czym niepokoić. Oczywiście zapożyczają się, bo chcą, a nie dlatego, że często zmusza ich do tego sytuacja finansowa.
Pamiętacie jeszcze głośną sprawę Łukasza Ż., który prowadząc pojazd pod wpływem alkoholu, spowodował śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej? To ten sam, który uciekł później do Niemiec, ale na szczęście udało się go szybko i sprawnie sprowadzić do kraju (w przeciwieństwie do Sebastiana M.).
Łukasz Ż. przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie chciał zeznawać. Wylądował więc w areszcie na Białołęce. Problem jednak w tym, że za nic nie chciał współpracować czy nawet odrobinę spokornieć. Chodzą słuchy, że Łukasz Ż.
zgrywa kozaka i nie chce stosować się do poleceń.
Łukasz Ż. co rusz dostaje nowe kary, ale, cytując informatora, oskarżony:
Pier......li te wasze kary.
Czyli innymi słowy nic sobie z tego nie robi. Nie działa grożenie izolatką czy odbiór możliwości otrzymywania paczek z zewnątrz.
Z nieoficjalnych doniesień wynika jednak, że niedawno Łukasz Ż. został przetransportowany z aresztu na Białołęce do więzienia w Siedlcach. Nie wiadomo jednak, czy jest to jedna z jego kar, czy też może nie ma to związku z jego zachowaniem.
Skoro jesteśmy już w temacie niepokornych piratów drogowych, to warto byłoby pochylić się nad tematem nagrania, jakie wylądowało ostatnio na profilu Bandyci Drogowi. Widzimy na nim samochód, który w bezczelny sposób korzysta sobie z tzw. korytarza życia, aby ominąć korek na autostradzie A2 w kierunku Warszawy.
Jak się szybko okazało, samochód należy do samego sławnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego.
Rutkowski postanowił jak najszybciej wytłumaczyć się ze swojego zachowania. Właściciel biura detektywistycznego twierdzi, że jego kierowca nie zrobił nic złego, bo przecież nikomu
nic się nie stało:
Jechaliśmy do Warszawy na umówione spotkanie, mieliśmy już mało czasu. Pracowałem na komputerze, a prowadził kierowca, który jest ratownikiem medycznym. Przejechał kawałek, ale to nie było na zasadzie, że jedzie "korytarzem życia", tylko skorzystał z wolnego przejazdu i tyle. Nie wiem, dlaczego był korek, bo wypadku nie było na 100 proc. Nie jechały żadne służby, a korek był chyba z powodu mgły. Czy było jakieś zagrożenie? Nie było żadnego.
Górale w Polsce znani są z kilku rzeczy. Z tego, że kochają góry (choć nie zawsze) i pieniądze. Nic więc dziwnego, że nie spodobał im się fakt, iż miasto postanowiło wydzierżawić część parku miejskiego im. Józefa Piłsudskiego prywatnemu przedsiębiorcy, który na terenie parku zorganizuje sobie świąteczną wystawę.
Manewr ten sprawi, że część parku stanie się wkrótce niedostępna dla mieszkańców. Choć może nie całkowicie niedostępna. Po prostu nie będzie dało się tam wejść za darmo, a trzeba będzie uiścić opłatę w wysokości 49 zł za bilet normalny i 42 zł za bilet ulgowy.
Atrakcja ma wystartować już 13 grudnia i potrwać aż do 2 marca.
Nie muszę chyba dodawać, że nie spodobało się to mieszkańcom miasta. I nie przemawia do nich argument, że Zakopane zarobi na tym 160 tys. zł. Górale uważają, że to przestrzeń publiczna i powinna być dostępna za darmo dla wszystkich.
Często chodzę z wnukami do parku i zdziwiłam się, że jest zamknięty. To przestrzeń publiczna, nie powinna być zamykana, a płatny wstęp to przesada – twierdzi jedna z mieszkanek miasta.
Burmistrz jednak obstaje przy swoim. Uważa, że wpływy do budżetu to tylko jeden z pozytywnych skutków wynikających z takiej decyzji. Jego zdaniem atrakcja przyciągnie również turystów, na których brak miasto w ostatnim czasie wyjątkowo głośno się skarży.