Wydać pieniądze jest bardzo łatwo. Ułatwiają nam to zakupy online czy impulsywne zakupy, żeby poprawić sobie humor. Ale zawsze można trochę oszczędzić bez większych wyrzeczeń. A czasem warto więcej wydać i w ten sposób oszczędzić.
#1.
Może to zabrzmi dziwnie, ale brak dzieci. Moi znajomi wydają na dzieci ogromne pieniądze. Zajęcia dodatkowe, ubrania, z których młodzi błyskawicznie wyrastają, wycieczki szkolne i inne zachcianki.
#2.
ZAWSZE spłacam rachunki za karty kredytowe w całości co miesiąc. Wiedza, że bank nie zarabia na mnie ani grosza z odsetek, jest niezwykle satysfakcjonująca.
#3.
Kupno grubych zasłon. Jednorazowy zakup w celu długoterminowego oszczędzania na rachunkach za energię. Klimatyzacja i ogrzewanie są obecnie bardzo drogie.
#4.
Przez cały rok kupuję prezenty na różne okazje. Mam na strychu kosz, w którym przechowuję fajne rzeczy, które przy okazji normalnych, cotygodniowych zakupów zobaczyłam na promocjach. Nie marnuję czasu przed świętami czy urodzinami na nerwowe poszukiwania prezentu. Spokojnie idę do mojego magicznego kosza.
#5.
Przynoszę sobie jedzenie do pracy. Nie gotuję specjalnych posiłków, tylko pakuję to, co zostało z poprzedniego dnia. Współpracownicy wydają dziennie przynajmniej pół stówki na gotowce, które przywozi firma cateringowa, ja po prostu gotuję odrobinę więcej w domu i nie przeszkadza mi to, że trzy dni z rzędu jem to samo.
#6.
Nigdy nie oszczędzaj na firmie przeprowadzkowej. Może będzie cię to kosztowało trochę grosza, ale zaoszczędzisz czas (mnóstwo czasu), nerwy i unikniesz kilku epickich awantur z rodziną.
#7.
Papier toaletowy. Wielu znajomych oszczędza, kupując najtańszy papier. Zużywają go trzy razy szybciej niż ja, który kupuję papier dobrej jakości. Nie żaden luksusowy, po prostu miękki, czterowarstwowy.
#8.
Kiedy jest ładna, słoneczna pogoda, suszę pranie na zewnątrz. Patrząc na rachunki za prąd, w miesiącach wiosenno-letnich zaoszczędziłem sporo kasy, nie włączając ani razu suszarki.
#9.
Zamiast sadzonek ziół, kupuję nasiona i sam je wysiewam w doniczkach. Oszczędzam trochę kasy, a zioła są mocniejsze i ładniejsze niż te z sadzonek.
#10.
Ceny chleba (dobrego chleba) wystrzeliły jak rakieta z nagłówków. Najpierw robiłam chleb w automacie, teraz piekę go w piekarniku. Tak klasycznie, na zakwasie, jak moja babcia. Jest dużo tańszy i o niebo smaczniejszy niż ten z piekarni.
#11.
Zmiana żwirku dla kota. Zmieniłem z dobrej marki na tańszą. I to był wielki błąd. Żwirek walał się wszędzie, nie wiązał odchodów, więc do zwykłego czyszczenia kuwety doszło sprzątanie podłóg w całym domu. Nawet nie wykończyłem całego opakowania tego taniego gówna i wróciłem do sprawdzonego, droższego żwirku.
#12.
Przestałem używać kuponów. Dawniej przed wyjściem na zakupy sprawdzałem w apce, co dziś jest taniej i kupowałem to. Nawet jeśli tego nie potrzebowałem, bo „żal przegapić taką okazję”. Często po pewnym czasie wywalałem te rzeczy, bo po prostu nie były mi potrzebne. Teraz kupuję w pełnej cenie rzeczy, których potrzebuję, i wydaję dużo mniej.
#13.
Moja żona i ja przejechaliśmy kilkaset kilometrów, żeby odebrać zupełnie nową kuchenkę i mikrofalówkę (które znaleźliśmy na FB Marketplace) za cenę, która wydawała się dobrą okazją. Musieliśmy wynająć vana, nalać paliwa, zmarnować cały dzień. Na miejscu okazało się, że to nie był dokładnie taki model jak w opisie. Ale skoro już tyle czasu zainwestowaliśmy, wzięliśmy sprzęty. Parę tygodni później znalazłem na eBayu ten model, który chciałem, i cena z dostawą do domu była nawet trochę niższa.
#14.
Jazda samochodem na długim dystansie. Zamiast lecieć samolotem, pojechałam samochodem. Po 10 godzinach jazdy przyjechałam zmęczona, wkurzona i miałam wszystkiego dosyć. Ale zaoszczędziłam jakieś trzysta złotych. Co za kretynka ze mnie.
#15.
Może to ja jestem jakiś lewy, ale potrafię spieprzyć każdą małą naprawę domową. I potem wzywam fachowca, który po mnie poprawi i skasuje sporą sumkę.