Dzisiaj:
- Przez TEN jeden żart dziennikarz ma poważne kłopoty
- Kaczyński nie zgodził się na bycie pociąganym do odpowiedzialności
- Mentzen broni Kaczyńskiego: „Sam walnąłbym w mordę”
- Afera wokół zawieszenia Igi Świątek
Program „Turbokozak” jest transmitowany na antenach Canal+ i polega na tym, że głównie zawodnicy PKO BP Ekstraklasy dostają różne zadania techniczne związane z piłką nożną, gdzie zdobywają punkty do całosezonowego rankingu. Tak to wygląda, tutaj udział wziął akurat człowiek, który zasłynął w jednym z viralowych filmików:
https://img.joemonster.org/upload/rit/18248378faa...
Prowadzącym jest Bartosz Ignacik, który w jednym z ostatnim odcinków rzucił „żartem”, który zbulwersował widzów, ponieważ jego tematem było samobójstwo. Do kolegi z show powiedział tak:
O co chodzi, Mireczku, z kablem? Czy oni ci obniżyli pensję, że ty chcesz się powiesić?
Fragment, który znalazł się już w napisach końcowych, można zobaczyć tutaj:
Na platformie X pojawił się on z dopiskiem:
Aż nie wiem jak to skomentować. Przecież to nawet nie jest głupie, bo tak głupio może powiedzieć 13to latek na przerwie przed matematyką...
Inna osoba dodała:
Wybitny żart, liczę, że autor dumny? Nie wiem czy to jest bardziej nieodpowiedzialne, czy żenujące.
Sam zainteresowany skomentował sprawę przepraszając:
Totalnie głupie, bezmyślne i idiotyczne próbowanie bycia nieśmiesznym z mojej strony, za które PRZEPRASZAM. Absolutnie nikogo nie miałem zamiaru urazić. To już się niestety nie odstanie, ale jeszcze raz WYBACZCIE…
Szef Canal+ Sport Michał Kołodziejczyk poinformował, że dziennikarz został zawieszony i dodał:
Jest mi strasznie przykro i wstyd, że na naszej antenie padły słowa, które nie powinny paść nigdzie. Wspólnie pomyślimy o następnych krokach.
Bartosz Ignacik gościł u nas jakiś czas temu: „
Nie ma to jak soczyste przekleństwo na żywo”.
W czwartek 5 grudnia sejmowa komisja regulaminowa obradowała w sprawie wniosku Komendanta Głównego Policji o wyrażenie zgody Sejmu na pociągnięcie do odpowiedzialności za wykroczenia trojga posłów PiS: Jarosława Kaczyńskiego, Anity Czerwińskiej i Marka Suskiego. Dodatkowo komisja poparła wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności prezesa PiS oskarżonego przez aktywistę Zbigniewa Komosę o pobicie podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 października 2024 r. Podczas spotkania poseł PiS Zbigniew Bogucki odczytał oświadczenie Kaczyńskiego:
Nie wyrażam zgody na pociągnięcie mnie do odpowiedzialności za wykroczenie w wyżej wskazanej sprawie i wnoszę o niewyrażenie zgody przez Wysoką Komisję w wyżej wskazanej sprawie". (...) Będąc pokrzywdzonym wielokrotnymi uporczywymi atakami Zbigniewa Komosy na moje dobra osobiste w postaci prawa do kultu i pamięci o najbliższej osobie, zmarłym bracie śp. prezydencie RP Lechu Kaczyńskim, zostałem zmuszony do poszukiwania ochrony na drodze powództwa sądowego. Bulwersująca postawa policji nie tylko nie przyczynia się do właściwego zabezpieczenia miejsca upamiętnienia wszystkich 96 ofiar tragedii smoleńskiej, co poprzez bierność, a wręcz przyzwolenie zachęca osoby dewastujące dobre obyczaje do odrażających aktywności, które jak w przypadku Zbigniewa Komosy ukierunkowane są wyłącznie na szkalowanie ofiar i ich rodzin.
Suski został oskarżony o zniszczenie wieńca, na co odpowiedział:
Pan Zbigniew Komosa, którego wcześniej nie znałem, napadł na mnie, skoczył na mnie, mało się nie przewróciłem, do dziś mam bóle kręgosłupa.
Nawiązując do poprzedniego punktu, wypada wspomnieć, co o całej sprawie sądzi Sławomir Mentzen. Polityk partii Nowa Nadzieja został zapytany podczas audycji w Radiu Zet, czy słusznie komisja opowiedziała się za odebraniem immunitetu Kaczyńskiemu. Tak odpowiedział:
Według mnie niesłusznie, to jest jakaś absurdalna sprawa. Jarosława Kaczyńskiego posądza się o bardzo złe rzeczy, naprawdę bardzo złe. Natomiast chcą mu odebrać immunitet za to, że chciał zepsuć wieniec, który bardzo obrażał jego i jego rodzinę. Kompletnie rozumiem tę sytuację.
Redaktor Rymanowski doprecyzował:
No nie tylko chodzi o zepsucie wieńca. Chodzi o to, że pan Komosa, który przynosi ten wieniec przed pomnik smoleński, został ponoć uderzony przez prezesa Kaczyńskiego w twarz.
Mentzen kontynuował:
Ja się w ogóle Kaczyńskiemu nie dziwię, gdybym był na jego miejscu sam prawdopodobnie bym tego faceta walnąłbył w mordę. Natomiast na miejscu tego poszkodowanego ja się dziwię, że nie jest mu wstyd skarżyć się na to, że pobił go szeździesięcioparoletni staruszek.
Dziennikarz zapytał, czy popiera używanie siły. W odpowiedzi usłyszał:
Uważam, że mężczyzna musi czasem dać komuś w mordę. To jest jedna z tych sytuacji.
Temat Crawly'ego, który nawiedzał galerie handlowe w Warszawie i – czołgając się po podłodze z bandą innych debili – utrudniał ludziom życie, już u nas poruszaliśmy. Tutaj przeczytacie o ostatnich wydarzeniach z nim związanych: „
Crawly zbanowany na TikToku. Udało się ustalić jego narodowość. Będzie wniosek o deportację”. Tutaj temat, kiedy pierwszy raz znalazł się na celowniku Policji: „
Crawly się doigrał. Policja zaczyna mu się przyglądać”. A w grudniu ubiegłego roku, kiedy zaczynał robić wiochę: „
Na czworaka po galeriach. Nowy trend młodzieży”.
Teraz wydaje się, że temat został załatwiony, Crawly został wyrzucony z Polski. Jak się okazuje, ma zamiar walczyć i wydał w tej sprawie oświadczenie, gdzie czytamy:
Swoją drogą wszelkie oskarżenia ze strony polskich władz, że rzekomo realizuję „misję destabilizacji sytuacji w kraju”, a także oskarżenia, że niby jestem „rosyjskim szpiegiem”, zostaną zaapelowane przeze mnie i moich prawników w sądzie, gdyż są one oszczerstwem, pomówieniem i nie mają żadnych podstaw. To samo dotyczy wszystkich polskich mediów, które rozpowszechniają oszczercze, niezweryfikowane i fałszywe informacje o mojej osobie. Będę ubiegał się o przywrócenie sprawiedliwości i mojego dobrego imienia we wszystkich sądach, również międzynarodowych. Podjęliśmy już odpowiednie kroki w tym kierunku: sporządziliśmy i złożyliśmy wnioski do właściwych organów. Jeszcze nigdy od czasów PRL wolność słowa i możliwość wyrażania siebie, w tym w Internecie, nie były tak zagrożone jak obecnie. Osobista interwencja urzędników państwowych, takich jak Minister Spraw Wewnętrznych, sugeruje, że państwo chce kontrolować Internet i tłumi wolność słowa, uznając za osobę niepożądaną każdego, kto im się nie podoba.
Kilka dni temu światem sportu wstrząsnęła informacja, że Iga Świątek została przyłapana na dopingu. Okazało się, że nasza zawodniczka została zawieszona po tym, jak w jej organizmie wykryto śladowe stężenie (0,05 ng/ml) trimetazydyny, substancji zabronionej. Całe postępowanie w sprawie było utajnione, a tenisistka ostatecznie została zawieszona na miesiąc. Głos w tej sprawie zabrała Tara Moore, która miała podobne problemy, ale jej kara trwała o wiele dłużej. Na swoim profilu w serwisie X napisała:
Czekajcie. Miała być zawieszona do 4 grudnia, a zagrała w Pucharze Billie Jean King, który był W ZESZŁYM TYGODNIU. JAKIM CUDEM ZOSTAŁA DOPUSZCZONA DO GRY, KIEDY BYŁA ZAWIESZONA??? Niech ktoś mi to wyjaśni, bo cały czas o tym myślę" – kontynuowała Moore w kolejnym wpisie. Chodzi tu o fakt, że na Polkę nałożono karę miesięcznego zawieszenia, które odbyła w okresie turniejów azjatyckich (12 września – 5 października). Pozostaje więc jeszcze osiem dni, które liczone będą od czasu decyzji podjętej 28 listopada.
Dodała także, jak to wyglądało w jej przypadku:
Wzięłam sobie 19 miesięcy wolnego, bo musiałam „dokonać zmian w swoim teamie”. Nie zapominajmy, że w mojej sprawie też doszło do zanieczyszczenia i dwie inne osoby też miały pozytywne testy, a ITIA wystosowała apelację. Dlaczego nikt nie przygląda się korupcji organizacji, która nami zarządza?
Wystosowała też apel:
Kiedy zaczniecie nadzorować ITIA i ich procedury, by zapewnić bardziej sprawiedliwe/otwarte podejście? PTPA (profesjonalne stowarzyszenie tenisistów – przyp. red.) nie może robić tego sam! Zawodnicy boją się instytucji, która ma nas chronić!