Rzeczy dzielą się na drogie, droższe i takie, na widok ceny których przeciętnemu człowiekowi robi się ciemno przed oczami.
W 2018 roku do sądu w Monachium wpłynął dość nietypowy pozew. Oskarżyciel – Puma – pozwała właścicieli marki Dolce & Gabbana za rzekomy plagiat. Klapki z futrzanym wykończeniem, z kolekcji firmowanej twarzą (stopą?) Rihanny, miały zostać bezczelnie skopiowane przez D&G, co naruszyło – zdaniem Pumy – zasady uczciwej konkurencji. Sąd miał w tej kwestii odmienne zdanie. Raz, że laczki Dolce & Gabbana wykonane były z użyciem prawdziwego futra, wobec czego przez znacznie wyższą cenę nie stanowiły konkurencji dla klapków Pumy. Dwa, że spośród trzech par wystawionych, kupione zostały zaledwie dwie – i obie przez przedstawicieli Pumy. Trudno więc było mówić o jakimkolwiek naruszeniu.
Marketing rządzi się własnymi prawami, które – dla osoby z zewnątrz – nierzadko ocierają się, mniej lub bardziej perwersyjnie, o oszustwo. Taka np. Victoria's Secret... To marka, której grupą docelową mieli być pierwotnie mężczyźni (kupujący bieliznę dla swoich partnerek, gwoli wyjaśnienia). Kiedy firmę przejął – za skromny milion – Leslie Wexner, wprowadził rewolucję. Od tej pory cały marketing skierowany został w stronę kobiet. Zadbano też o luksusowy anturaż. Na katalogach drukowano nieistniejący adres w Londynie – przemilczając najwyraźniej niedostatecznie luksusowy fakt, że siedziba firmy cały czas pozostawała w 900-tysięcznym Columbus w stanie Ohio.
Na początku 2023 roku szef sieci Neiman Marcus, dotąd oferującej produkty z najróżniejszych półek cenowych, postanowił skoncentrować swoją ofertę na 2% najbogatszych klientów, którzy przynoszą sieci aż 40% dochodów. Wywołał tym samym pełną emocji dyskusję, w której płaszczyzna etyczna ścierała się z interesem ekonomicznym. To nie pierwsza kontrowersja wywołana przez firmę. W 1971 roku, poprzez katalog do sprzedaży wysyłkowej, pewne muzeum kupiło od sieci dwie egipskie trumny. Po otwarciu jednej z nich okazało się, że urzęduje w niej zmumifikowany truposz, któremu nadano – bardzo pośmiertnie – imię Usermontu.
Czy Lincoln Town Car to samochód zachwycający pod jakimkolwiek względem – szczególnie ładny albo szczególnie luksusowy? Nic z tych rzeczy. Jednak to właśnie ten model wyjątkowo chętnie wybierany jest przez osoby, którym marzy się własna limuzyna – ale taka prawdziwa, 7-metrowa czy dłuższa. W czym tkwi sekret? W konstrukcji. To ostatni z
luksusowych amerykańskich samochodów opartych na ramie, do której montowane jest nadwozie. Znakomita większość współczesnych pojazdów bazuje na nadwoziu samonośnym – lżejszym czy bardziej bezpiecznym w razie wypadku, za to zdecydowanie bardziej skomplikowanym, gdyby komuś zachciało się samochód wydłużyć.
Czy kupowanie luksusowych produktów – za ceny daleko wykraczające poza zdroworozsądkowe granice – może być uznane za inwestycję? I to... dobrą? Jak w wielu innych przypadkach, także i w tym odpowiedź brzmi: to zależy. Azjaci jednak bardzo sobie chwalą, wskazując np. luksusowe torebki, które z roku na rok mogą zyskać nawet kilkanaście procent wartości. Żadne konta oszczędnościowe takiego zwrotu nie oferują. Aby zapewnić, że renoma – i cena – produktów nie spadnie, marki takie jak np. Burberry niszczą niesprzedane rzeczy, zamiast chociażby zaoferować je w niższej cenie. I tu znowu pojawia się wspomniany wcześniej konflikt etyki z interesami – bądź co bądź, zysk musi się zgadzać.
Niewiele rzeczy jest w stanie tak bardzo uprzykrzyć nadmorskie wakacje jak atakujące zewsząd mewy – i nie ma znaczenia, czy chodzi o wakacje nad Morzem Bałtyckim czy Śródziemnym. I tu, i tu problem bywa uciążliwy. Do tego stopnia, że trzeba było uciec się do sprytnego sposobu, aby go rozwiązać. Dlatego w hotelu Grand Hyatt w Cannes pracuje nie tylko potężna armia gotowa spełnić każdą zachciankę majętnych gości, ale też... pięć jastrzębi. Ptaki te są wytresowane specjalnie do tego, aby odstraszać uciążliwe mewy i nie pozwalać im na zakłócanie spokoju urzędujących na tarasach gości. Z której strony by nie patrzeć – brzmi jak rozwiązanie!
Luksusy są wspaniałe... przynajmniej dopóty, dopóki nie trzeba za nie samemu zapłacić. Wówczas wiele
absolutnie niezbędnych rzeczy okazuje się zaskakująco zbędna. Ale przejdźmy do konkretów. W 1947 roku Christian Dior zaprezentował kolekcję „New Look” pełną wyjątkowo ekstrawaganckich, rzucających się w oczy kreacji. Już wkrótce potem rozgorzały protesty, w których przodowała... Liga Spłukanych Mężów. Zrzeszała 30 tys. mężczyzn, którzy sprzeciwiali się wysokim cenom ubrań wynikającym m.in. z dużej ilości materiału niezbędnego do ich uszycia. I tak oto moda zderzyła się z brutalną codziennością.