Czasem trzeba wziąć się w garść i odbyć tę trudną rozmowę. Może nawet najtrudniejszą w życiu.
Pracując jako pracownik socjalny, musiałem wyjaśnić siedmioletniej dziewczynce, że jej rodzina adopcyjna zmieniła zdanie. Rodzina nawet nie pojawiła się na rozmowie. Dziewczynka już z nimi mieszkała. Przytuliłem ją, gdy tylko zaczęła płakać.
Rok później znalazła inną adopcyjną rodzinę, więc jej historia miała szczęśliwe zakończenie.
Mój syn nigdy nie znał biologicznego dziadka. Mój tata zmarł sześć lat przed narodzinami mojego pierwszego dziecka, a ojciec mojej żony po prostu nie był zainteresowany wnukami.
Tata mojego przyjaciela, którego nazywaliśmy Papa, był niesamowity. Moje dzieci go uwielbiały, a on uwielbiał je. W zeszłym roku zmarł na raka. Zabierałem chłopców do niego za każdym razem, gdy odwiedzałem mojego przyjaciela, więc ich relacja była głęboka i stanowiła integralną część życia moich dzieci.
Kiedy trafił do szpitala, wiedziałem, że to się nie skończy dobrze. Zabierałem chłopców każdego dnia, gdy chcieli, aż pewnego dnia odebrałem telefon z informacją, że Papa zmarł w południe.
Mój młodszy syn wrócił ze szkoły właśnie wtedy, gdy kończyłem pracę. Wsunął głowę na schody i bardzo podekscytowany zapytał, czy możemy pojechać do Papy.
Próbowałem coś powiedzieć, ale zacząłem płakać, a moja twarz wykrzywiła się w bólu. Złamałem serce swojemu dziecku, a on cofnął się i powiedział: „Tato, chcę jechać do Papy. Co się stało?”. Wiedział, że Papa miał raka i był bardzo chory. Zrozumiał bez słów, ale musiałem to powiedzieć.
Boże, myślałem, że przestanę oddychać, gdy powiedział: „Ale ostatnim razem powiedział: Do zobaczenia, Śmierdzioszku. A ja chcę go zobaczyć”. Przytuliłem go, a potem obaj upadliśmy na ziemię, płacząc.
To zdecydowanie była najtrudniejsza i najbardziej bolesna rzecz, jaką kiedykolwiek musiałem komuś powiedzieć.
Musiałam powiedzieć miłości mojego życia, że nie mam już innych opcji leczenia i że mój onkolog dał mi mniej niż dwanaście miesięcy.
Musiałam powiedzieć całej mojej dalszej rodzinie (dziadkom, ciociom, wujkom, kuzynom, moim własnym dzieciom), że muszą przyjechać do szpitala, ponieważ miałam podjąć decyzję o odłączeniu mojej mamy od aparatury podtrzymującej życie.
Mama kazała mi obiecać, odkąd tylko byłam wystarczająco dorosła, by zrozumieć, że nie pozwolę na umieszczenie jej pod żadnym rodzajem aparatury podtrzymującej życie. Była pielęgniarką i miała bardzo zdecydowane poglądy na temat przedłużania cierpienia.
Szpital, w którym przebywała po operacji woreczka żółciowego, podłączył ją do aparatury w nocy, mimo że mieli w aktach jej wcześniejsze oświadczenie woli.
Moja rodzina po prostu nie mogła zrozumieć, że wola mamy była bardzo jasna w tej kwestii. Kilkoro z nich było na mnie bardzo złych, ale ja złożyłam jej obietnicę.
Minęły 24 lata, a ja wciąż zastanawiam się „co by było, gdyby”, ale pociesza mnie myśl, że zrobiłam to, czego chciała mama.
Musiałem wytłumaczyć mojej kuzynce, że mój ojciec nie zmarł na raka mózgu, ale na COVID-19, którym ona go zaraziła, gdy go odwiedziła.
Tłumaczenie przyjacielowi zasad higieny osobistej, na przykład że powinien częściej brać prysznic lub używać dezodorantu. Może jest to bardzo niezręczne, ale czasem konieczne.
Powiedzenie mojemu dobremu przyjacielowi, że jego żona go zdradza, i pokazanie mu dowodów, było jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakie musiałem zrobić. Nienawidziłem być osobą, która mu to powiedziała, ale wiedziałem, że powinien wiedzieć.
Zadzwoniłem do niego jakieś trzy dni po tym, jak zobaczyłem jego żonę w barze z mężczyzną, który na pewno nie był nim. Byli bardzo blisko siebie, trzymali się za ręce i całowali. Zrobiłem kilka szybkich zdjęć i nagrałem krótki film jako dowód. Zadzwoniłem, żeby zaprosić go na spotkanie, ponieważ miałem coś ważnego do omówienia. Chciałem powiedzieć mu to osobiście, żeby być przy nim, jeśli tego potrzebował, zamiast mówić to przez telefon.
Przebiegło to mniej więcej tak, jak można było się spodziewać. Kilka miesięcy później byli już po rozwodzie. Na szczęście nie mieli jeszcze dzieci, a dzięki zdjęciom i nagraniu jego żona odeszła z niczym, a kolega ma naprawdę duży majątek.
Powiedzenie mojej matce, że lekarze nie mogą jej pomóc w żaden sposób. Że jej organy odmawiały posłuszeństwa i hospicjum zrobi wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić jej komfort w ostatnich dniach życia. Jej odpowiedź: „Masz na myśli to, że umieram?” była najtrudniejszą rzeczą do usłyszenia.
Musiałem powiedzieć rodzicom, że moja dziewczyna spodziewa się dziecka. Miałem 15 lat.
Musiałam wyjaśnić mojej 9-letniej uczennicy, że nie wykrwawi się na śmierć i nie jest ranna – po prostu zaczęła miesiączkować. Zostałam z nią w gabinecie pielęgniarki, ponieważ chciała, żebym była przy niej dla pocieszenia, dopóki jej babcia nie mogła jej odebrać. W tym czasie asystentka z biblioteki zajęła się moją klasą.
Potem miałam jeszcze trudniejszą rozmowę, kiedy babcia dotarła na miejsce, ponieważ uznała, że odebrałam jej możliwość przeprowadzenia rozmowy o „wejściu w kobiecość” ze swoją wnuczką.
Musiałem powiedzieć tacie, że moja matka, jego żona, z którą był od 57 lat, zmarła dwa tygodnie wcześniej – mój tata przeszedł operację mózgu, a lekarze powiedzieli mi, że szok go zabije, jeśli dowie się od razu. Musiałem mu kłamać, kiedy pytał, jak czuje się jego żona.
Obiecałam synowi, że może mnie o cokolwiek zapytać, a ja powiem mu prawdę. Najtrudniej było wytłumaczyć mu co to MILF i odpowiedzieć na wszystkie dodatkowe pytania. Dzięki, South Park.