Jako dziesięciolatek miałem paskudny nawyk obgryzania paznokci i niemycia rąk. Dwa razy złapałem owsiki i do dziś, gdy swędzi mnie tyłek, mam chwilę paniki.
Miałem domek na drzewie na wysokości około 3 metrów i regularnie z niego skakałem. Będąc idiotą, nie amortyzowałem upadku, bo myślałem, że wyglądam fajniej, lądując w ten sposób. Po prostu lądowałem prosto na stopach, nawet nie uginając kolan. No i zgadnijcie, kto ma rozwalone kolana przed trzydziestką.
Gdy miałem 16 lat, zacząłem pracować na farmie. Pracowałem tam prawie 10 lat. Sposób, w jaki kucaliśmy, zbierając zioła przez 6 do 12 godzin dziennie, rozwalił mi kręgosłup. Teraz mam problem ze staniem dłużej niż 10 minut. Teraz też rozumiem, dlaczego moja babcia, która pracowała na polu przez ponad 50 lat, łyka środki przeciwbólowe jak cukierki.
Rozwaliłem sobie zdolność kredytową. Nadal próbuję to jakoś ogarnąć. Brawo ja.
Głośne koncerty bez zatyczek do uszu.
Wydurniałem się i wypadłem ze zjeżdżalni wodnej. Wylądowałem na betonie. Minęło już ponad 20 lat, a lewe biodro nadal daje o sobie znać, gdy próbuję spać na boku.
Dopiero po dziesięciu latach odważyłem się powiedzieć mamie, co tak naprawdę się wtedy stało.
Wybrałem karierę z niską płacą i wysokim stresem.
Przejadanie się i złe odżywianie. Proszę, proszę, proszę, uczcie i pokazujcie swoim dzieciom zasady zdrowego odżywiania i ćwiczeń.
CHOLERNIE TRUDNO jest pokonać nawyki, gdy jest się już dorosłym i odczuwa się skutki złego stanu zdrowia po latach jedzenia byle jak. I nie, nie chodzi mi tylko o „zmuszanie ich do jedzenia warzyw”, bo to tylko tworzy negatywny stosunek do zdrowej żywności.
Trzeba znaleźć sposoby, by pokazać im, jak ważne jest zdrowe jedzenie i wprowadzać nowe sposoby zdrowego odżywiania. Nie karmcie dzieci czymkolwiek, czego chcą i kiedy chcą. Widzę to BARDZO często i rezultat jest nie najlepszy.
Brak asertywności. Nadrabianie i uczenie się tego, będąc już dorosłym, jest trochę żenujące...
Zero doświadczenia zawodowego do dyplomu. Klasyk.
Nigdy nie przykładałem się do rozwijania umiejętności społecznych. W szkole byłem takim samotnikiem, strasznie nieśmiałym. Teraz, gdy gadam ze współpracownikami, to aż mnie skręca ze stresu. Boję się, że bez tego nigdy nie pójdę do przodu w robocie.
Gdy byłem w liceum, po lekcjach pracowałem. 40 godzin tygodniowo. Po 6 miesiącach takiej orki przysnąłem za kółkiem. Skończyło się amputacją nogi.
Po studiach olałem sport. Zawsze byłem raczej krępy, ale w liceum i na studiach non stop grałem w piłkę, siatkę, hokeja halowego, więc byłem nieźle napakowany.
Przez 12 lat nie ruszyłem palcem (poza chodzeniem do roboty i wyprowadzaniem psa). Roztyłem się i kompletnie straciłem formę. Próbuję to teraz odkręcić, ale nawet jak chodziłem na siłkę, to po 30 minutach lekkiego treningu byłem wykończony.
Mam nadzieję, że chociaż wrócę do jako takiego zdrowia (powoli budując wytrzymałość), ale wątpię, czy kiedykolwiek będę w takiej formie jak za młodu. I to tylko moja wina. Rozleniwiłem się i teraz słono za to płacę.
Jako dzieciak za dużo czasu spędzałem sam, grając w gierki, zamiast wychodzić do ludzi. Przez lata byłem społecznie upośledzony, co niepotrzebnie utrudniało mi życie.
Nigdy się nie uczyłem. Nie musiałem, od podstawówki do liceum wszystko przychodziło mi łatwo. Teraz na studiach odbija mi się to czkawką. Kompletnie nie wiem, jak się skutecznie uczyć i widać to po moich ocenach.
Przykro to przyznać, ale żałuję swoich tatuaży. Za każdym razem, gdy je widzę, mam ochotę je zedrzeć.