Dzisiaj:
- Kardynał Nycz uważa, że jedna lekcja religii w tygodniu musi być obowiązkowa
- Policja odniosła się do słów Krzysztofa Bosaka. Polityk sieje dezinformację
- Minister Pełczyńska-Nałęcz wyszła z pomysłem, jak ograniczyć krótkoterminowy najem mieszkań
- Szef MON komentuje słowa generała Wiesława Kukuły, który stwierdził, że to nasze pokolenie stanie z bronią w ręku w obronie państwa
- Sienkiewicz w Parlamencie Europejskim postanowił zjechać Niemcy z góry do dołu
Jako że rząd, duchowieństwo i ogólnie Polacy nie mają ważniejszych spraw na głowie niż lekcje religii w szkołach, to chyba nikogo nie zdziwię tym, że temat ograniczenia tegoż przedmiotu w oświacie jest wiecznie żywy i wciąż wzbudza wiele emocji.
W ostatnim czasie swoje kilka groszy postanowił dorzucić kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Odniósł się on do projektu, wedle którego w szkole ma być jedna lekcja religii i ma być ona na końcu lub na początku, żeby osoby, które nie chcą na nią uczęszczać, mogły bez problemu iść wcześniej do domu lub później przyjść do szkoły.
Nycz stwierdził, że jedna lekcja w tygodniu to minimum i powinna być ona obowiązkowa:
Nam w Polsce wydaje się, że jesteśmy nowatorami, prymusami w dyskusji europejskiej. Tymczasem rozmowy na temat miejsca religii w edukacji młodego pokolenia, które obecnie trwają w naszym kraju, przez Europę Zachodnią przetoczyły się 30-40 lat temu. 27 krajów Europy zrozumiało, że lekcje religii są czymś koniecznym i potrzebnym w szkole.
W związku z tym nie da się zrozumieć europejskiej sztuki, muzyki, architektury bez znajomości chrześcijaństwa. Powinni uświadomić to sobie zarówno rządzący, jak i rodzice oraz sama młodzież. Bez konkretnej wiedzy w tym zakresie trudno będzie młodym zrozumieć mechanizmy rządzące współczesnym światem, Europą czy Polską.
Pamiętacie jeszcze aferę związaną z powodzią, którą próbował nakręcić Krzysztof Bosak z Konfederacji? Polityk uparcie utrzymywał, że policja dostała nakaz ukrywania realnej liczby ofiar powodzi, tuszując te przypadki i podpinając pod wypadki komunikacyjne ze skutkiem śmiertelnym.
I choć przedstawiciele policji odpowiadali już panu Bosakowi, ten wciąż brnął i utrzymywał, że to jeden wielki spisek.
Mamy informacje podane przez jednego dziennikarza wczoraj wieczorem, że funkcjonariusze policji na Dolnym Śląsku mają polecenie, żeby kwalifikować utonięcia w samochodach porwanych przez rzekę jako wypadki komunikacyjne.
Dziennikarze
WP zwrócili się do Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku z prośbą o podanie liczby ofiar zdarzeń drogowych ze skutkiem śmiertelnym:
Od 13 do 22 września nie odnotowaliśmy żadnego zdarzenia drogowego zakwalifikowanego jako wypadek ze skutkiem śmiertelnym – poinformował przedstawiciel KPP w Kłodzku.
Pytanie tylko, czy tym razem pan Bosak uwierzy na słowo, czy może jednak dalej będzie stał przy swoim.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz pełni w rządzie funkcję ministra funduszy i polityki regionalnej. Jeśli kojarzycie jej wypowiedzi z tego roku, to pewnie dobrze wiecie, jakie jest jej nastawienie względem polityki mieszkaniowej w naszym kraju.
Pani Katarzyna głośno mówi o swoim sprzeciwie m.in. wobec pomysłu wprowadzenia kredytu 0%. To jednak nie koniec. Niedawno pani minister opublikowała film, w którym przedstawiła swój sposób, dzięki któremu w Polsce moglibyśmy ograniczyć krótkoterminowy najem mieszkań, na którym zyskują nieliczni, a tracą liczni:
Polska jest liderem w Europie wysokich cen wynajmu mieszkań. Tak wynika z najnowszego raportu Programu Badań Rozwoju Przestrzennego Europy – zaczyna pani Katarzyna. – Młodych ludzi nie stać na wyprowadzkę z domu, a jednym z powodów jest to, że coraz częściej mieszkania zamienianie są w hotele.
Ponoć na 100 nowych mieszkań w Warszawie aż 20 przeznaczanych jest na wynajem krótkoterminowy. Zdaniem pani minister odpowiada to m.in. za znaczny wzrost ten wynajmu mieszkań długoterminowo, czyli do życia.
Wprowadźmy rejestr lokali, które są wykorzystywane na Airbnb, żeby wyciągnąć je z szarej strefy. System podatkowy powinien zniechęcać do najmu krótkoterminowego, bo teraz niestety tak nie jest – kontynuuje pani Katarzyna.
Mieszkania nie służą do osiągania szybkich zysków, są miejscem do życia – kończy swój wywód.
Nie milkną echa wypowiedzi szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Wiesława Kukuły, który na inauguracji nowego roku akademickiego w AWL we Wrocławiu wygłosił wykład, w którym stwierdził, że:
Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa. I nie zamierzam przegrać tej wojny. Wygramy ją, wrócimy i będziemy nadal budować Polskę, ale coś się musi wydarzyć. Musimy zbudować Siły Zbrojne przygotowane do tego typu działań.
Wiele osób już komentowało tę wypowiedź. Wśród nich znalazł się szef Ministerstwa Obrony Narodowej,
Władysław Kosiniak-Kamysz:
Myślę, że ta wypowiedź była wyrwana z kontekstu, bo padła w określonym kontekście rozpoczęcia roku akademickiego, skierowana do młodych adeptów, do podchorążych, którzy rozpoczynają studia jako żołnierze. […] Odbieram ją w ten sposób, że ona była sygnałem, że musimy być gotowi zawsze do obrony ojczyzny. To jest podstawowa rola armii.
Myślę, że jak się przemawia do młodych ludzi, którzy wstępują do wojska, zaczynają swoją karierę zawodową w Wojsku Polskim, przychodzą na studia wojskowe, to była Akademia Wojsk Lądowych we Wrocławiu, to też oczekują określonej motywacji. Patriotyzm, miłość do ojczyzny, obrona ojczyzny jest na pewno tą motywacją - stwierdził Kosiniak-Kamysz.
W ostatnich dniach dość głośno mówi się o słowach Bartłomieja Sienkiewicza, który w Parlamencie Europejskim bardzo krytycznie odniósł się do ostatnich ruchów na granicy między Polską a Niemcami. Chodzi o przywrócenie kontroli granicznej przez naszych zachodnich sąsiadów:
Obecny rząd niemiecki nie chce wzmocnienia granic zewnętrznych, a wzmacnia granice wewnętrzne. Ale to tylko przejaw o wiele szerszego zjawiska. Zasada „co dobre dla Niemiec, jest dobre dla Europy” już dawno przestała mieć zastosowanie. Przestrzegam przed narodowym egoizmem. Żadne państwo nie jest już na tyle silne, by poradzić sobie z wyzwaniami całego kontynentu.
To równie ślepa uliczka jak uzależnienie surowcowe od Rosji, motoryzacyjne od Chin czy ucieczka w narodowe granice przed imigracją.
Nie uczycie się na własnych błędach, ale chcecie, by inni ponosili ich koszty. To niszczy europejską solidarność. Coraz częściej w Parlamencie Europejskim zadajemy sobie pytanie: kto ukradł Europie Niemcy?