Pierwsza randka to zawsze loteria: zboczeniec, bufon, madka z bombelkiem, łowczyni posagów, czarna wdowa, pracoholik czy może przyszły współmałżonek. Nigdy nie wiesz, jak to się skończy...
Pierwsza randka z kobietą, z którą jesteśmy 21 lat po ślubie: nachyliłem się, żeby pocałować ją na dobranoc i zdzieliłem ją łokciem prosto w twarz. Na szczęście następnego dnia odebrała telefon ode mnie.
Przyjechał po mnie i mieliśmy jechać do kina. Ja wybrałam film i okazało się, że jest „dozwolony od lat 18”. Spanikował i zadzwonił do mamy, czy może go ze mną obejrzeć. Mama nie wyraziła zgody. To był koniec randki. Mieliśmy po 21 lat...
Moja pierwsza (i jedyna) randka z Tindera. Ukradł mi kartę kredytową, gdy wyszłam na trzy minuty do toalety, po czym zniknął z restauracji. W ciągu 30 minut zrobił zakupy na 2000 dolarów.
Umówiłam się kiedyś z facetem, który pracował w zakładzie pogrzebowym. Podjechał po mnie karawanem z... ciałem z tyłu wozu. Powiedział: „Musimy jeszcze tylko na chwilkę podskoczyć do mojej firmy”.
Gdy powoli żegnaliśmy się już w restauracji, podziękowała mi, że zabrałem ją do kina i za miły wieczór. Spanikowany odparłem: „Nie no, spoko, i tak nie miałem nic ciekawego do roboty”. Jakim cudem jesteśmy trzy lata po ślubie?
Zabrał mnie do restauracji, gdzie jego była żona pracowała jako kelnerka.
Spotkaliśmy się pierwszy raz w restauracji na lunch. Kiedy kichnął, nie zasłonił ani ust, ani nosa i obryzgał moje jedzenie. Przysunął sobie mój talerz i z uśmiechem powiedział: „Cóż, teraz to chyba już moje”. I wyjadł mi frytki.
Najdziwniejsza. Poznałam gościa przez Tindera. Ostro popiliśmy i zakończyliśmy wieczór w domu jego byłej żony, gdzie pomagałam jej wybrać suknię ślubną na jej zbliżające się wesele z jakimś obcym typem.
Zabrałem kiedyś pewne dziewczę na pierwszą randkę do pizzerii. Swoje kawałki dziewczyna gęsto pokryła granulowanym czosnkiem, spojrzała na mnie i powiedziała: „To na wypadek, gdybyś chciał mnie później pocałować”.
Podszedł do nas zmieszany kelner i zapytał mojego towarzysza: „A ty od kiedy nie jesteś już gejem? Przecież wczoraj byliśmy na randce”.
Na naszej pierwszej randce mój mąż zakrztusił się omletem i wypluł nosem kawałek cebuli. Ale to dobry człowiek, więc i tak za niego wyszłam.
Mój towarzysz wypuścił mnie z samochodu, bo chciał zaparkować przy chodniku na tzw. „kopertę”. Po trzech nieudanych próbach zaparkowania odjechał do domu.
Zabrał mnie do restauracji, ale co chwila wychodził albo zadzwonić, albo do toalety. Po jakimś czasie podszedł do mnie kelner i konspiracyjnie powiedział: „Wie pani, że on obecnie siedzi przy innym stoliku z inną blondynką?”. Skubaniec umówił się w tym samym czasie na dwie randki w tej samej restauracji.
Odłożył na stolik w restauracji swój telefon, a ten był prawie cały pokryty folią owiniętą taśmą klejącą. Kiedy zapytałam po co, odparł, że „rząd nas stale podsłuchuje”.
Mój towarzysz na pierwszej randce zachowywał się niezwykle głośno i donośnie. Zwracało to na nas co rusz uwagę innych gości w restauracji. Na koniec powiedział kelnerowi, żeby zarezerwował dla nas ten sam stolik z datą dokładnie za rok, bo będziemy tu obchodzić swoją pierwszą rocznicę.