6 września 1666 roku, 358 lat temu, dobiegł końca Wielki Pożar Londynu. Miasto zostało zniszczone, a następnie odbudowane. Odbudowane... w bardzo dziwny sposób. Oto historia tego, co sprawia, że londyński projekt urbanistyczny jest tak wyjątkowy.
Londyn jest dziwny, ma zagmatwany średniowieczny układ z krętymi ulicami i wąskimi uliczkami... ale z bardzo małą ilością średniowiecznej architektury. Wystarczy porównać go z innymi miastami, takimi jak York czy Durham, pełnymi gotyckich wież i domów o drewnianej konstrukcji.
W XVII wieku Londyn był tętniącym życiem średniowiecznym miastem z populacją prawie 400 000 mieszkańców. Współczesne mapy i ryciny pokazują, jak to wyglądało. Drewniane budynki stłoczone razem, dachy kryte strzechą, wąskie uliczki, kręte uliczki i niekończące się gotyckie wieże.
Ale tuż po północy 2 września 1666 roku wybuchł pożar w piekarni na Pudding Lane. Było to we wschodniej części miasta, w pobliżu
Tower of London. Silny wiatr posłał ogień na zachód, przecinając serce średniowiecznego Londynu.
Samuel Pepys, urzędnik państwowy i mieszkaniec Londynu, napisał w swoim dzienniku relację naocznego świadka Wielkiego Pożaru:
Z dziennika Samuela Pepysa, 2 września 1666 r.
Zobaczywszy tyle, ile mogłem, udałem się do White Hall po wcześniejszym umówieniu, a stamtąd poszedłem do St. James's Parks, gdzie spotkałem moją żonę i Creeda oraz Wooda i jego żonę, i poszliśmy do mojej łodzi, a stamtąd znów na wodę, i ogień zwiększa się i maleje, wciąż się wzmagając, a wiatr był silny. Byliśmy tak blisko ognia, jak tylko się dało, a na całej Tamizie, z twarzą na wietrze, prawie parzył nas deszcz ognistych kropel. To prawda, domy zostały spalone przez te krople i płatki ognia, trzy lub cztery, nie, pięć lub sześć domów, jeden od drugiego. Kiedy nie mogliśmy już dłużej wytrzymać na wodzie, udaliśmy się do małej piwiarni na Bankside, naprzeciwko „Trzech Żurawi”, i tam siedzieliśmy, aż prawie się ściemniło, i widzieliśmy, jak ogień rośnie; a w miarę jak ciemniał, pojawiał się coraz bardziej, w rogach i na wieżach, między kościołami i domami, tak daleko, jak mogliśmy zobaczyć wzgórze miasta, w najbardziej przerażającym złośliwym krwawym płomieniu, niepodobnym do delikatnego płomienia zwykłego ognia...
Staliśmy tak długo, aż po zapadnięciu zmroku ujrzeliśmy ogień jako jeden cały łuk ognia od tej do drugiej strony mostu, a w łuku w górę wzgórza łuk o długości ponad mili: widok ten sprawił, że zapłakałem. Kościoły, domy i wszystko płonęło i płonęło jednocześnie; i straszny hałas, jaki robiły płomienie, i pękanie domów na ich ruinach. Ze smutnym sercem wróciłem do domu, gdzie wszyscy dyskutowali i opłakiwali pożar...
Pożary były częste i ludzie byli przyzwyczajeni do radzenia sobie z nimi – burząc budynki wokół ognia, aby powstrzymać jego rozprzestrzenianie się. Jednak silne wiatry, suche lato i opóźniona reakcja władz sprawiły, że ten pożar całkowicie wymknął się spod kontroli. Ludzie uciekali przez rzekę.
Trzy dni później pożary zostały ostatecznie stłumione... a Londyn został spustoszony. Co najmniej dziesięć tysięcy budynków zostało zniszczonych, w tym prawie sto kościołów – choć cudem zginęło tylko sześć osób. Ta mapa pokazuje zakres zniszczeń:
Największą ofiarą była gotycka katedra św. Pawła z XI wieku, która w tym czasie przechodziła neoklasyczną „renowację”. Została ona uznana za niemożliwą do naprawy i zburzona.
Przetrwała garstka średniowiecznych budynków, w szczególności
Tower of London, a około dwie trzecie miasta nie ucierpiało. Ogólnie rzecz biorąc, wielowiekowe serce średniowiecznego Londynu zniknęło w ciągu zaledwie trzech dni.
Londyn potrzebował więc odbudowy. Plany zostały wkrótce przedłożone między innymi przez Christophera Wrena i Johna Evelyna. Miały one nadać Londynowi zupełnie nowy układ: szerokie bulwary, duże place i uporządkowaną siatkę zamiast średniowiecznego labiryntu.
Było to na długo przed systematycznymi badaniami topografii miejskiej, zdrowia publicznego, cyrkulacji ruchu i tym podobnych. „Planowanie urbanistyczne”, jak myślimy o nim teraz, było wciąż rodzącą się nauką – plan Wrena wyprzedzał swoje czasy i uczyniłby Londyn znacznie wspanialszym miastem niż jest dzisiaj.
Plany nie zostały jednak przyjęte, głównie ze względu na potrzebę szybkiej odbudowy i spory między właścicielami gruntów a najemcami. Londyn został więc zrekonstruowany zgodnie ze starym planem... zachowując w ten sposób średniowieczny bałagan wąskich uliczek i krętych zaułków.
Ale jeśli jego plan był w dużej mierze średniowieczny, wygląd tego nowego Londynu nie był. Ponieważ miasto zostało odbudowane w oparciu o architekturę neoklasyczną i barokową, a nie gotycką. Okrągłe łuki, klasyczne zamówienia, frontony i portyki powstały z popiołów.
Centralnym punktem była nowa katedra św. Pawła, zaprojektowana przez Christophera Wrena. Jej kolosalna kopuła i monumentalna fasada zostały zainspirowane Bazyliką Świętego Piotra w Rzymie. Neoklasycystyczny budynek uosabiał nową tożsamość architektoniczną Londynu.
Wprowadzono również nowe przepisy przeciwpożarowe. Budynki musiały być pokryte cegłą, a nie drewnem, zabroniono krycia dachów strzechą, a także nałożono ograniczenia na wysokość i wielkość działek. Zabałaganione miasto z drewna stało się uregulowanym miastem z cegieł.
Dlatego właśnie Londyn wygląda tak, jak wygląda – średniowieczne planowanie miesza się z neoklasycznym designem. Wielki pożar nastąpił zbyt późno, by Londyn mógł zostać odbudowany w oparciu o średniowieczną architekturę, ale zbyt wcześnie, by przeprowadzić zakrojone na szeroką skalę renowacje miast takich jak Paryż czy Barcelona.
Ten pierwotny boom budowlany przerodził się w proces nieustannej modernizacji, który nigdy nie ustał. Londyn wkrótce wypełnił się coraz większą ilością neoklasycznej architektury, z większą liczbą placów mieszkalnych i coraz większymi nowymi budynkami, takimi jak Somerset House.
Tak więc architektura neoklasyczna pozostała w modzie przez kolejne półtora wieku po Wielkim Pożarze, choć z coraz prostszą filozofią projektowania. Dobrym przykładem jest słynny Park Crescent z 1821 roku – harmonijna gregoriańska architektura w najlepszym wydaniu.
Jednak wraz z postępem XIX wieku gotyckie odrodzenie ożyło. Po stuleciach uśpienia Londyn ponownie wypełnił się spiczastymi łukami, drewnianymi ramami, latającymi przyporami i gargulcami. Te zmiany w modzie wyjaśniają brak spójności architektonicznej Londynu.
Kolejna duża fala budownictwa nadeszła po II wojnie światowej, kiedy to połacie Londynu zostały zniszczone przez bomby i wymagały odbudowy. Z gruzów wyłoniły się wieżowce wraz z eksperymentalnymi dziełami nowoczesnej architektury, takimi jak Teatr Narodowy.
Od lat 90. krajobraz Londynu został ponownie przekształcony, tym razem dzięki boomowi na budowę drapaczy chmur. Jest to kolejna cecha urbanistyczna, która sprawia, że Londyn różni się od innych europejskich miast – i tylko dodaje do jego unikalnej pomieszanej architektury i planowania urbanistycznego.
Londyn jest więc dziwny – ma średniowieczny układ, ale niewiele średniowiecznej architektury, wypełnionej neoklasycystycznymi tarasami, neogotyckimi halami, brutalistycznymi posiadłościami i szklanymi drapaczami chmur. Wszystko zaczęło się 358 lat temu od odbudowy miasta po wielkim pożarze.