Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Oni wiedzieli, ale my nie chcieliśmy ich słuchać... - trzy gwiazdy, które nagłośniły przypadki pedofilii (zanim to stało się modne)

41 755  
234   56  
Łatwo jest wytknąć kogoś paluchem i wyśmiać na publicznym forum twierdząc, że ten ktoś gada absurdalne bzdury. Kiedy jednak okazuje się, że osoba, z której tak głośno drwiliśmy, w rzeczywistości miała rację, trzeba też umieć uderzyć się w pierś i przyznać się do pomyłki w ocenie. Niestety nie każdemu przechodzi to przez gardło.

#1. Corey Feldman mówił o przypadkach molestowania seksualnego w Hollywood na długo zanim świat oburzył się na Weinsteina


Większość osób wychowanych na kinie lat 80. kojarzy tego aktora z klasycznych już produkcji w stylu „Goonies”, „Stand by me”, czy chociażby „The Lost Boys”. Swego czasu artyście temu zwiastowano wielką karierę. Ta niestety została przekreślona, kiedy wchodzący w dorosłość Corey zaczął ćpać. Szybko też uzależnił się od alkoholu, a jego walka z nałogami stała się bardzo rentownym tematem dla amerykańskich brukowców. Po latach aktor publicznie zaczął wypowiadać się na temat źródeł swoich problemów z używkami.
Feldman swego czasu tworzył ekranowe duo z innym młodym gwiazdorem – Coreyem Heimem, z którym to wspólnie wystąpili w kilku kinowych hitach. Obaj, jak twierdził artysta, mieli też paść ofiarami molestowania seksualnego z rąk wpływowych osób z hollywoodzkiego światka, a jednym z mężczyzn, który dopuścił się brutalnego gwałtu na Haimie był rzekomo sam Charlie Sheen.


Im głośniej Feldman wypowiadał się na temat tych ataków, z tym większą krytyką się spotykał. Zarzucano mu kłamstwa i działanie na szkodę amerykańskiego przemysłu filmowego. Głosy oburzenia znacznie jednak przycichły po 2017 roku, kiedy to świat obiegła głośna sprawa producenta Harveya Weinsteina i jego seksualnych „przygód”, których ofiarami padały głównie młode aktorki. Jak wiemy proces zakończył się skazaniem filmowca na 23 lata więzienia i przyczynił się do nagłaśniania innych przypadków gwałtów i molestowań z rąk hollywoodzkich szych. Wówczas to wrócono do sprawy Coreya Feldmana i wygłaszanych przez niego zarzutów.


Aktor zaczął pojawiać się w programach telewizyjnych, powstawały dokumenty o nim oraz o jego dawnym przyjacielu z planów filmowych, a sam artysta napisał biografię, w której opisał krzywdy jakich doznał. Ile z tych rewelacji jest prawdą? Trudno powiedzieć – Feldmanowi zarzuca się naginanie faktów, a nawet i on sam został posądzony o molestowanie seksualne swoich dawnych współpracownic.

#2. Johnny Rotten publicznie wskazał pedofila, który do pierdla ostatecznie nigdy nie trafił


W 1978 redakcja jednego z programów BBC zaprosiła do studia, będących na szczycie popularności, członków kapeli Sex Pistols. Jako że artyści słynęli z dość ciętego języka i raczej nie mieli oporów przed kontrowersyjnymi wypowiedziami, dla dziennikarzy tacy goście byli wyjątkowo wdzięcznymi rozmówcami. Również i tym razem nie obyło się bez małego skandalu. Kiedy redaktor zapytał Johnny’ego Rottena, czy ten chciałby kiedyś wystąpić przed kamerą, jako filmowy aktor, artysta odpowiedział, że owszem, ale pragnąłby zagrać w scenie, w której mógłby kogoś uśmiercić. Kiedy rozbawiony dziennikarz zapytał o to kim miałaby być ofiara Rottena, ten wypalił:
„Nie wiem, chcę po prostu nakręcić o tym film. Chcę zamordować Jimmy'ego Savile'a - to hipokryta. Jestem przekonany, że interesują go wszelkiego rodzaju obskurności, o których wszyscy wiemy, ale nie wolno o nich rozmawiać. Znam pewne plotki... Założę się, że żadna z nich nie zostanie nigdy opublikowana.”
I miał rację – ta wypowiedź została wycięta z wywiadu, a sam muzyk dostał bana na występy w BBC.


A kim był ten cały Savile? Ano jednym z weteranów brytyjskiego dziennikarstwa – zarówno radiowego, jak i telewizyjnego. Przez lata prowadził program „Top of the Pops”, ale także jako „pierwszy brytyjski DJ" rozkręcał głośne imprezy. Za swoje zasługi dla rozwoju tamtejszego dziennikarstwa odznaczony został Orderem Imperium Brytyjskiego, a nawet otrzymał tytuł szlachecki. Spotkał się też z Janem Pawłem II, który to wręczył mu Order Świętego Grzegorza Wielkiego.


Wypowiedź Rottena była o tyle szokująca, że Jimmy Savile w tamtym czasie pracował dla BBC, więc muzyk w zasadzie zażyczył sobie zabicie kolegi z redakcji dziennikarza, któremu udzielał wywiadu.
W 2012 roku, czyli parę już ładnych miesięcy po śmierci Savile’a policja uznała, że najwyższy czas bliżej przyjrzeć się plotkom na temat słynnej gwiazdy brytyjskich mediów. Szczególnie zaś – plotkom na temat jego rzekomej słabości do małoletnich dziewczynek… Przesłuchano ponad 300 osób, które uważały, że dziennikarz dopuścił się na nich ataków seksualnych. Wyniki śledztwa Scotland Yardu był wstrząsające – okazało się, że Savile będąc wolontariuszem w szpitalach dziecięcych regularnie gwałcił zarówno małolaty obu płci, jak i osoby starsze, a personel jednej z placówek twierdził też, że Jimmy miał także dopuszczać się aktów nekrofilii. Łącznie, z całą pewnością można stwierdzić, że dziennikarz przynajmniej 214 razy popełnił przestępstwo molestowania seksualnego, w tym minimum 34 gwałty, głównie na nieletnich dziewczynkach.


Zapytany o opublikowanie tych rewelacji Johnny Rotten nie krył rozgoryczenia – według niego o niemoralnym zachowaniu dziennikarza wiedzieli wszyscy, ale nikt nie chciał tego tematu podnosić.

#3. Sinead O’Connor chciała zwrócić uwagę na problem pedofilii w kościele. Na problem, o którym teraz mówi się już otwarcie


Można Sinead nie lubić za kontrowersyjne, podobno wynikające z jej psychicznych chorób, zachowania, ale jedno trzeba przyznać – babeczka miała nieziemski głos i wielki talent. No i nie miała obaw przed głośnym mówieniem tego, o czym dziś już wszyscy wiedzą...


Po tym, jak artystka zdecydowała się nagrać swoją wersję raczej mało znanej kompozycji Prince’a, jej kariera nabrała rozpędu, a sama gwiazda zaczęła pojawiać się w programach telewizyjnych. Jednen z takich występów przed kamerą miał miejsce w 1992 roku, kiedy to O’Connor wystąpiła w Saturday Night Live. Wówczas to, po odśpiewania swojej interpretacji utworu Boba Marleya pt. War” stanęła przed kamerą i ostentacyjnie podarła zdjęcie przedstawiające Jana Pawła II. „Walcz z prawdziwym wrogiem!” - krzyknęła zanim zniknęła z wizji.


Po tym wydarzeniu, dyrekcja stacji NBC zalana została krytyką, a kolejne koncerty Sinead gromadziły ludzi, którzy bezlitośnie wygwizdywali artystkę. Trzeba przyznać, że kontrowersyjne zachowanie gwiazdy odbiło się sporym uszczerbkiem na jej karierze.
O’Connor pochodziła z bardzo wierzącej rodziny, a fotografię, która zniszczyła na oczach świata dostała od swojej matki. Bogobojna rodzicielka artystki obrazek ten traktowała niemal jak relikwię. Podarcie go, jak sama Sinead potem tłumaczyła, miał być wyrazem protestu przeciw głowie kościoła katolickiego, która to głowa regularnie zamiatała pod dywan sprawy molestowania seksualnego dzieci przez duchownych. Dziś, taka forma manifestu swojego oburzenia nikogo by już nie zszokowała – stosunek Jana Pawła II do księży dopuszczających się brzydkich czynów wobec małoletnich jest już powszechnie znany. Z opublikowanego trzy lata temu raportu Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej jasno wynika, że Wojtyła nie tylko przywrócił do kościelnych łask Theodore’a McCarricka - amerykańskiego duchownego posądzanego o pedofilię, ale i awansował go na arcybiskupa, a później – na kardynała. Nie jest to jednak jedyny przypadek niewłaściwego „radzenia sobie” z kłopotliwym tematem zboczeńców w Kościele przez wysoko postawionych hierarchów, a publiczne krytykowanie tego procederu jest dziś moralnie uzasadnione.
5

Oglądany: 41755x | Komentarzy: 56 | Okejek: 234 osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało