Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Odwiedziny duszpasterskie, czyli kolęda

46 953  
9   36  
Czym się różni kolęda od odwiedzin duszpasterskich? Ta pierwsza jest za darmo, na drugą musisz przygotować kopertę. Oto historie bezcennych spotkań trzeciego stopnia z lokalnymi pasterzami, którzy raz do roku wychodzą w teren.

Tak wygląda lodówka prawdziwego katolika...

U mnie było tak:  Swego czasu grałem trochę na klawiszach.
Parę lat temu w skromne progi me zawitał ksiądz. Po wstępnej lustracji pokoju i rozmowie dostrzegł on mój instrument, czyli syntezator. No to oczywiście nic tylko: niech synek zagra i zagra... Niech Ci będzie pomyślałem i zagrałem mu jakąś etiudę. Jako, że miałem wtedy jakieś 14 lat (a nie chwaląc się grałem całkiem nieźle), księdzu się bardzo spodobało i zapytał mojego ojca:

[Ksiądz]: Po kim on to ma? Taki talent...
[Ojciec]: Pewnie po ojcu...
[K]: Hahaha
[O]: ...bo po mnie, to na pewno nie
Mina księdza – bezcenna :D

by ryq

* * * * *


Przyszedł do nas taki młody ksiądz. Pokazałyśmy wszystkie w domu (moja rodzinka to taki babiniec), że jesteśmy gorliwymi katoliczkami...
- A ksiądz pewnie jakiś nowy jest?
- Nie, już 2 lata jestem w tej parafii.
(Mama wydobyła z otchłani pamięci, że kiedyś chodziłam do kościoła nie tylko żeby się modlić)
- A córka kiedyś grała w zespole księdza A. na mszach młodzieżowych!
No grałam na gitarze, przyznaję się...
- No ładnie, to ja tu nie mogę zespołu skompletować, a ci co się nadają na studia wyjeżdżają! Nieładnie tak się od służby bożej uchylać!

by margot

* * * * *


Krótkim wstępem - moja rodzinka religijna jest bardzo..... mało. Kościół jak od środka wygląda to chyba nikt nie wie. Przyszła pora kolędy:
[K]siądz: {odmówiwszy już wszystkie wstępne litanie} Czy Wy mnie znacie, czy ja muszę się przedstawiać?
[O]jciec: No nie znamy księdza...
K: Ahm... no więc... jestem proboszczem Waszej parafii...
O: [głupa chciał przyrżnąć] O, to chyba jakaś zmiana niedawno była...
K: [z westchnieniem] No, będzie sześć lat....

by Xavrazz

* * * * *


A mój ojciec, parodiując KMN wykrzyknął kiedyś:
- O ja pierdzielę, ksiądz!

No i ksiądz usłyszał...

by Mlek0

* * * * *


Nie miałam zamiaru wpuszczać księdza do domu,ale chciałam ministrantom dać parę złotych do puszki,w końcu dzwonek do drzwi, otwieram-stoi jeden wyrośnięty ministrant, trzymam pieniądze w ręce i pytam:
- Gdzie ma pan puszkę?bo nie wiem,gdzie pieniądze wrzucić...
Popatrzył na mnie jak na niedorozwiniętą i słyszę:
- Ja licznik przyszedłem sprawdzić....
Powinnnam skończyć ten krótki dialog na ’aha’, ale jeszcze palnęłam:
- To pan nie jest ministrantem? Właśnie tak patrzę, że jakiś pan duży...

by bergamotka

* * * * *


Jakieś ....lat temu byliśmy z żoną na wczasach zimowych. Następnego roku podczas kolędy ksiądz mówi:
- Widzę, że rok temu nie przyjęliście kolędy. A dlaczego?
- Byliśmy za granicą.
- A możecie to udowodnić?
I to była ostatnia kolęda w naszym domu.

by bacardi

* * * * *


Do mnie przyszedł czarny na kolędę, wyjmuje tą swoją teczkę z aktami, i pyta:
- A czy nad Panem jest agencja towarzyska, bo ludzi mi tak donoszą...
Odpowiedziałem:
- Różne rzeczy się dzieją, najlepiej będzie jak ksiądz sam sprawdzi

Swoją drogą, zastanawiam się czy sprawdził, bo coś długo po klatce w dół nie schodził...

by rossija

* * * * *


Ostatnio znajomy opowiadał jakie przejścia w parafii miał jak potrzebował pochować teściową, bo się kobiecinie zeszło z tego świata:
[Ksiądz] Nie pochowamy jej na naszym cmentarzu bo przez ostatnie lata księdza nie przyjmowała.
[Znajomy] A ile ludzie dają ’na kolędę’ tak średnio?
[K] ?
[Z] 20 złotych?
[K] No tak.
[Z] To powiedzmy było tego z dziesięć lat, to ma tu ksiądz 200 złotych i załatwione.
Jakoś klecha nie zgłaszał więcej problemów.

by ch4ron

* * * * *


Na zeszłorocznej Koledzie, do mojego rodzinnego domu, zapukał młody ksiądz [K]...
Mama [M] otworzyła mu drzwi, wszedł odprawił swoje egzorcyzmy i co? Oczywiście przyszło dać mu "kopertę"...

M: Proszę...
K: A co to?
M: Co łaska, proszę księdza.
K: (zagladając do koperty) A co tak mało?

Tego dnia ksiądz pojawił się dwa razy, po raz pierwszy i ostatni. :)

by dorotka1804

* * * * *


Wczorajszego wieczora siedzę sobie wygodnie na kanapie odpoczywając po trudach dnia i sącząc drinka. Moje szczęście właśnie niosło ku ustom kieliszek, gdy rozległo się niedyskretne stukanie do drzwi (mam nietypowy przycisk dzwonka, więc mało kto go zauważa :C)
Z westchnieniem szczęście odstawiło kieliszek i z parą buchającą z nozdrzy wyrwało do drzwi. Otworzyło:

- CO TO ZA WALENIE W DRZWI ???
- yyyyy... przyjmuje pan kolędę?
- NIE!!! - i dups drzwiami.
Po powrocie do pokoju z kolejnym westchnieniem:
- Dlaczego co roku pytają o to samo?

by Liiina

* * * * *


Chłopięciem niewielkim będąc czekałem z mamą na kolędę. W pokoju na stoliczku obrusik, świeczka, woda św., krzyżyk, kropidło (ładne takie, z drewnianych wiórków).

Mama krząta się w kuchni, ja pilnuję zestawu kolędnego. Trochę mnie nosi, bo ksiądz się spóźnia. No więc wziąłem kropidło i jak tą czarodziejską różdżką robię sobie "ziu-ziu".

Dzwonek do drzwi. Ksiądz nadchodzi. Mama idzie otworzyć.
Młody Łosiek wypada jak bomba z pokoju z przeciągłym "UUUUUUUAAAAAAAAA!!!!!", dzierżąc płonące jak pochodnia kropidło.

No tak się jakoś od świeczki zajęło....
- - - -
Ojciec mój do wesołych ludzi się zalicza.
Swego czasu udał się do znajomego, coś mu tam w komputerze poustawiać. Mieszkający w tym samym domu rodzice znajomego ostrzegli, że ksiądz chodzi po kolędzie i pewnie zaraz będzie...
- Mnie to tam nie wadzi, ja se siądę przed kompem i będę grzebał - odparł Padre i napiera do znajomych:
ŁUPŁUPŁUP do drzwi
- Otwierać!!! Szczęść Boże!!!
Blady jak kreda znajomy otwiera mu drzwi...
- Szęść Boże! Kolęda! - ojciec dalej rżnie wygłupy... Kątem oka dostrzega, że na kanapie siedzi facio w sutannie i czegoś tak jakby się gapi...
- O, widzę że KONKURENCJA?!

by Moosehead

* * * * *


Opowieść naszej współlokatorki:
- Jak ostatnio był ksiądz u mojej mamy na kolędzie to wypytywał o wszystko, gdzie kto pracuje, ile zarabia,
gdzie sąsiad się przeprowadził itd. Co to za ksiądz? Co on z USB?!

by misiuziu

* * * * *


Mieszkaliśmy razem z żoną już dłuższy czas ale była to nasza pierwsza kolęda. Tak się złożyło, że w tym dniu odwiedziło nas pewne znajome małżeństwo. W ostatniej chwili okazało się, że muszę jechać na uczelnię i nie będzie mnie na kolędzie. Żona kolegi, korzystając z okazji pojechała razem ze mną bo też coś musiała załatwić. Moja żona została z jej mężem. Przyszedł ksiądz i po tradycyjnych rytuałach spogląda w swoje księgi i zagaduje:
Ksiądz: Widzę, że młode małżeństwo, jak wam się żyje?
Żona: Dobrze, ale to nie jest mój mąż,
Ksiądz: A gdzie jest mąż?
Kolega: Z moją żoną,
Ksiądz: Hehehehe, jak w telenoweli...

by kacu

* * * * *


Nie dawno po bloku chodził ministrant [M] i wypytywał się kto przyjmuje kolędę. Stuka do sąsiada [S].
[M] Dzień dobry , przyjmuje pan kolędę?
[S] Won mi stąd gówniarzu jeden!!!

by Ksiadz_

* * * * *


Zawsze przyjmuje księdza (myslę, że gdyby pop chodził też bym przyjmowała)

Wiem, że trzeba wszystko przygotować itd.

Ale 2 lata temu, akurat przyszłam spóźniona z pracy, sąsiad mnie łapie na korytarzu i mówi, że ksiądz już chodzi na co ja pędem do mieszkania, a w domu był sajgon (wszystko wywalone, bo rano zaspałam i czegoś tam szukałam, książki porozwalane, bo się w nocy uczyłam - generalnie dramat, jak po przejściu
huraganu)

Ale myślę sobie: zrobię tylko szybko siku, a potem zgarnę rzeczy do jednego pokoju, w tym pokoju zamknę bałagan, a księdza przyjmę w drugim...

Mam jeszcze z 5 minut to zdążę...

Jak pomyślałam, tak też zrobiłam.

Najpierw poszłam do toalety robić siku przy lekko uchylonych drzwiach,  żeby ocenić w międzyczasie, co najpierw muszę posprzątać. W tym momencie słyszę lekkie skrzypnięcie drzwi i .... wchodzi ksiądz...
Wchodzi, rozgląda się po mieszkaniu, które wygląda jak po huraganie... odwraca  się i widzi mnie przez uchylone drzwi siedzącą na kiblu...

Ja w krzyk, z majtkami na kolanach probuję zamknąć drzwi od toalety...

Ksiądz szybko wyszedł, przepraszając mnie między moim krzykiem, że drzwi były uchylone, a sąsiad mu powiedział że już jestem w domu i czekam na księdza.... (to ostatnie zdanie, to już powiedział zza drzwi :)

Koszmar... jedno z najbardziej żenujących moich doświadczeń.... :)))

by jolka

* * * * *


Zeszły rok wieczorkiem impreza- z 10 osób znajomych - popilim (oj mocno), pogadalim tak do 3 z rana.Ja z żonką do łóżeczka i w kimono, a posprząta się z rana, a co tam weekend nastał, nic nie goni.
Nastał ranek, śpimy sobie w najlepsze a tu dzwonek do drzwi. Mocno sponiewierany otwieram drzwi a tam młodziak w komży do mnie zapodaje że ksiądz już tuż tuż. Ja konsternacja raz na niego raz na pokój dzienny gdzie pobojowisko imprezowe, puste flaszki, talerze z niedojedzonym żarciem, walające się popielnice pełne kiepów - ogólnie widok nie wesoły. Próbuję jakoś małolata namówić, by zaszli do mnie na końcu - blok niemały parę pięter akurat zdążę to jakoś ogarnąć i wstydu nie będzie, a tu nagle dzyń dzyń - ksiądz proboszcz we własnej osobie. Beztrosko, z rozpędu wszedł wprost do pokoju. Zamurowało go trochę - szybkie spojrzenie na mnie, na pokój jeszcze raz na mnie:
- Oj to my może za chwilę przyjdziemy?
- Oj tak - najlepiej za mocną chwilę.
Katastrofę w tym momencie dopełniła moja kochana wyskakując niepełnie ubraną z sypialni z okrzykiem "Siku!!!".
Mina księdza priceless.
Jakoś przeżyliśmy....

W tym roku schemat prawie identyczny - z małą zmianą - ministrant zaszedł do nas jako pierwszych sprawdzić przedpole i dać nam czas na aranżację wnętrza. Ksiądz wizytę zaczął od tekstu :
- A u Państwa jak widzę po staremu?
Jak ja lubię czarnych....

by VOJT75

* * * * *


Lat temu kilkanaście, jako młode dziewczę miałam taką przypadłość, że bez powodu puszczała mi się krew z nosa (w wieku dojrzewania to ponoć normalne).
Teraz do rzeczy:
Kolęda, w domu ja i siostra przyjmujemy księdza. Na odchodne ksiądz pieszczotliwie złapał mnie za nos (delikatnie scisnął) a mnie jak z kranu krew zalała. Siostra w panice pobiegła po coś do zatamowania, a ksiądz odwrócił się na pięcie i chodu z domu. Zwyczajnie zwiał zostawiając mnie abym się wykrwawiła. Taki chyba wrażliwy na krew był... Od tej pory zawsze trzymał łapy przy sobie

by Berta24

* * * * *


Tato mój słynie z produkcji pysznego domowego trunku w zeszłym roku wypadła u nas kolęda w piątek tatuś chciał ugościć księdza swoim wyrobem i taki o to nawiązał się dialog:
- Poczęstowałbym księdza winkiem własnej roboty, bo to zimno, a domów wiele do odwiedzenia, ale że piątek, to nie wypada bo to post.
Na to ksiądz:
- Dziś nakładam na ten dom dyspensę.
No skoro tak to wypili po lampce wina, a jak ksiądz skończył kolędować wpadł na jeszcze jedną...

by Raszek85

* * * * *


Ksiądz na pożegnanie każdemu podawał rękę mówiąc przy tym "szczęść boże", kumpela na to:
- Dziękuje.

by olegg234

* * * * *


Byłem ministrantem (...) Najlepszy moment to było zbieranie kasy... mieliśmy swoją regułkę i nie lubiliśmy jak ktoś zakłócał nam jej idealne brzmienie! Wychodziły mniej więcej takie dialogi:
[M]y : Zbieramy na fundusz ministrancki....
[O]fiara (nazwijmy umownie) : A ile na to się płaci?
[M] : Co łaska...
[O] A ile ludzie dają? - świetny moment do ataku :D )
[M] No tak po 5zł, czasami 10, albo 20... ]:->
Po takim tekście nigdy nie schodzili poniżej 5 zł... ach ta rywalizacja...

by brzoza1086

* * * * *


Moja rodzina mocno religijna nie jest, w kościele rodzice bywają na ślubach i chrztach, ale kolędę przyjąć trzeba. No cóż. Skoro rodzice chcą...

Trzy lata temu ksiądz święcił nam mieszkanie. Niestety, kiepski kierunek na machanie kropidłem sobie wybrał, bo poświęcił też naszą kotkę. Istotę dziką, nieprzewidywalną, niemal terroryzującą rodzinę, rzucającą się z pazurami nawet i bez powodu. Z pewnością nie świętą.
Kotka reakcje miała błyskawiczne. Natychmiast zlokalizowała źródło znienawidzone wody i postanowiła unieszkodliwić.

Efekt - ręka księdza w czerwone paski i lekko ociekająca krwią, rękaw poszarpany. Przerażenie na twarzy i miotanie się, by zrzucić wgryzionego z całą mocą w ramię kota.
My też zapłaciliśmy za to pewną cenę. Kropidło nowe nam było potrzebne.
Ale co się uśmiałam, to moje
- - - - -
Historyjka koleżanki

Koleżanka wraz z rodzicami kolędy nie chcieli przyjmować, ale też nie chcieli otwarcie przyjęcia odmawiać. Tak więc, kiedy w bloku pojawił się ksiądz - a oni usłyszeli, że od sąsiadów już wyszedł - zgasili światła, wyłączyli telewizor, radio. Udają, że nikogo nie ma.
Pukanie do drzwi. Nie reagują. Dzwonek. Oni starają się nie oddychać. Zbyt głośno. Chwila ciszy. Poszedł?

Klamka się poruszyła. Drzwi się uchyliły, rodzina rzuciła sobie wzajemnie przerażone spojrzenia - ksiądz wszedł i zastał rodzinę czającą się w milczeniu w ciemnej kuchni, wpatrzoną w niego wzrokiem niewielkiego zwierzątka futerkowego sparaliżowanego na środku jezdni.

Sąsiadka go poinformowała: "Niech ksiądz wejdzie, oni często nie słyszą pukania!"

Podobno powiedział tylko "Szczęść Boże". Po chwili wspólnego z nimi milczenia.

by Lexie

A jak u ciebie wyglądała ta niezapomniana kolęda,
o której do dziś sobie opowiadacie?


Oglądany: 46953x | Komentarzy: 36 | Okejek: 9 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało