Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Ci wspaniali kierowcy i ich szalejące autobusy V

30 528  
8   11  
Kliknij i zobacz więcej!Czy zastanawiałeś się kiedyś ile ludzie by stracili, jakby ktoś nie wymyślił autobusu? Bo autobusem musi ktoś kierować. A kierowca...

Historyjka jest z lat 70-tych. Jeden z kierowców zawsze gdy przychodził na zmianę, a odbywała się ona na pętli i w autobusie siedzieli juz pasażerowie, miał zwyczaj mówić:
- No, pożegnali się wszyscy z bliskimi jak wychodzili z domu? Bo tera ja będę jechał.

by Ankieter042 @

* * * * *

Miałem przyjemność jechać autobusem, którego kierowcę jeden z pasażerów ciągle krytykował za sposób jazdy. A to że za szybko, za wolno, że chyba wcześniej woził ziemniaki bo szarpie, hamuje gwałtownie, zakręty bierze zbyt mocno, itd, itp.
W pewnym momencie kierowca zatrzymał autobus, zerwał się ze swojego miejsca chwycił torbę z drugim śniadaniem i przez zęby powiedział do krytykanta:
- To se pan sam prowadź ten autobus! I wyszedł.
Krytykant nie zrażony siadł za kierownicą i ruszył. Ludzie w popłochu rzucili się do drzwi chcąc w panice wysiadać. Nowy kierowca rechotał pod nosem. Gdy mijał poprzedniego, teraz już spacerującego wzdłuż jezdni, machnął łapą i wykrzyczał przez okno:
- Na razie Waldek, żebyś widział ich miny. Jutro ty mnie tak zmieniasz.

by Beeq

* * * * *

Nie wiem czy jeszcze obowiązuje ale ale kiedyś tak było:
Pierwsza zasada MZK Jelenia Góra - pasażer dobiegający jest pierwszym pasażerem następnego autobusu.

by Skrzypula

* * * * *

U nas w wiosce najwypaśniejszym kierowcą był pan Kazio - legenda.
Człowiek tak wysoki, że jak pędził bimber to stawiał go na strychu i chował drabinę żeby mu ojciec nie wychlał (sam nie miał problemów z wdrapaniem się). Legenda głosi że pan Kazio miał kota tak mądrego że jak dostał w misce kawy z mlekiem to wypijał mleko, a kawę zostawiał. Wracając do tematu oto kilka wyczynów pana Kazia:

- Jedziemy kiedyś autobusem do szkoły - dzień jak co dzień. Nagle autobus zaczyna jechać slalomem. Jak to w przegubie - ludzie z tyłu mało nie dostali choroby morskiej. Okazało się że pan Kazio zobaczył bażanta na drodze (jechaliśmy przez szczere pola) - chłop żywemu nie przepuści. Podobno zaklął pod nosem: "cholera gdyby nie ten maluch z naprzeciwka, to bym bydle upolował".

- Obserwuję kiedyś taką scenę - podchodzi facio do pana Kazia i kupuje bilet. Pan Kazio wybiera bilet bierze go miedzy dłonie, wykonuje kilka ruchów okrężnych po czym podaje go, zmiętego jak szmatka do zaskoczonego klienta. Komentarz sprzedającego mówi sam za siebie: "Jakie pieniądze - taki bilet".

- Na pytanie (zadawane gwarą): "dzie ten pikaes leci" - pan Kazio zawsze odpowiadał: "do Honolulu przez Himalaje".

- Pan Kazio nie lubił kur(w)acjuszy (wioska o której mowa leży tuż obok uzdrowiska). Wsiadły kiedyś pudernice do jego przeguba, naładowały kupe bagażu i kupiły zwykłe bilety. Pan Kaziu z miną johna wayna ruszył swoim rydwanem jakby nigdy nic. Kiedy przejeżdżaliśmy przez wyżej wspomniane szczere pola (patrz wyżej - bażant). Pan Kaziu zatrzymał "parówę", otworzył drzwi, podszedł do "pań starszych", po czym wyniósł wszystkie ich klamoty na zewnątrz i oświadczył, że jak nie kupią biletów bagażowych zanim doliczy do dziesięciu to ruszamy.

by Alonzo

* * * * *

Jechałam do Jeleniej Góry. Do autobusu weszła moja znajoma i chciała kupić bilet u kierowcy. Żeby trwało to jak najkrócej, powiedziała tylko:
- Jelenia.
Na to kierowca:
- Z rogami czy bez?

by Elita

* * * * *

Działo się to w latach 70-tych, kiedy do autobusu wsiadało się przodem a wysiadało tyłem. Ten, kto miał miesięczny, mógł wsiadać tylnymi drzwiami. Mój dziadek, zaopatrzony w miesięczny, razu pewnego został porwany przez falę wsiadających przodem. Kierowca rozpoznając w nim stałego pasażera tej linii zawołał:
- Panie! Tyłem pan wsiadaj!
Dziadek posłusznie obrócił się na pięcie i wsiadł tyłem. Przez przednie drzwi.

by DADARP

* * * * *

Ja 5 lat dojeżdżam do Łodzi, w czasach liceum, w moim autobusie rządził Zenek. Wiadomo było, że autobus 6:35 to Stachurski rozkręcony na cały regulator. W ciągu 45 min jazdy pasażerowie mieli okazję obserwować jak Zenek wdzięcznie podryguje, nucąc "To ja typ niepokorny", grając w wężyka, a równocześnie osiągając zabójczą prędkość, jak na ten typ wehikułów - 70km/h. czasem zamiast grania w wężyka czytał gazetę. Niestety, czasy Zenka przeminęły. Wywalono go, gdy pewnego razu wymyślił sobie skrót i ugrzązł pomiędzy dwoma ścianami obórek.

by Morelka

* * * * *

Tego lata wracałem busem prywatnym do domu po pracy. Żar lał się z nieba i wnętrze pojazdu przypominało piekarnik. Jestem ssakiem nieprzeciętnie ciepłolubnym (+30 to dla mnie radocha), a mimo to było mi tam za gorąco. Mało tego, siedziałem tuż za kierowcą, więc troszkę na mnie wiało z otwartego okna u szofera. Co czuli ludzie z tyłu nawet nie myślę. I tak sobie zerkałem to na drogę, to na drivera i nagle zobaczyłem jak ten zerknął na kontrolki, jeszcze raz zerknął, ciche "Ups..." wyrwało mu się z ust, wcisnął przycisk i wyłączył ogrzewanie

Od: Radug @

A Ty przeżyłeś jakąś przygodę w autobusie? Chcesz, by się wszyscy o tym dowiedzieli? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz! W tytule maila wpisz Autobus, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

Oglądany: 30528x | Komentarzy: 11 | Okejek: 8 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało