Jeśli to obejmuje kłamstwa, które sam sobie wmawiam, to rzeczywiście mam mocno prze***ane.
Znajdę kogoś, kto nie jest w stanie powiedzieć prawdy. Razem damy radę.
Potrzebuję adwokata.
Moja odpowiedź na pytanie „Jak się dziś masz?” stanie się znacznie mroczniejsza.
Na wszystkie kłopotliwe pytania mówię: „Nie chcę odpowiadać”. I niewiele by się pewnie zmieniło.
Mam już dużą wprawę i wiem jak podać wersję prawdy bez kłamania. Praca urzędnika państwowego zrobiła swoje.
Jestem jak pieprzony Jim Carey!
Jestem adwokatem, tak że nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.
Prawdopodobnie wylecę z pracy przy następnej rozmowie z szefem. W innych sferach nie ma problemu, nie kłamię (przynajmniej w niczym wartościowym) w moim życiu osobistym.
Po złych doświadczeniach z niedawnej przeszłości złożyłem sobie przysięgę, że już nigdy nie będę odpowiadał na niczyje pytania.
Byłoby super, nic by się nie zmieniło.
Nie mam już rodziny ani przyjaciół, nawet mój pies mnie znienawidził.
Pracuję w sprzedaży, jestem zrujnowany finansowo.
Nic się nie zmieni. Nienawidzę kłamać, więc tego nigdy nie robię.
Nawet nie mogę ogarnąć tego, jak bardzo miałbym przeje*ane.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą