Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Lubię puszyste i się tego wstydziłem, mam ogromny nos i inne anonimowe opowieści

43 124  
356   30  
Dziś przeczytacie m.in. o kompleksie na punkcie nosa i potrąconym przez samochód Maćku, będzie też o pociągu do dużych kobiet i nieudanej randce.

#1.


Mam największy nos na świecie. No... Może trochę mniejszy. Był to też jeden z moich głównych kompleksów.

Nawet nie wiecie, jaka byłam zdziwiona, kiedy w pewnym regionie Gruzji jego mieszkaniec mi powiedział, iż to dla każdego Gruzina bardzo atrakcyjny nos i że żadna Gruzinka nie powstydziłaby się takiego kształtu.

Wygrałam życie :)

#2.

Historia, którą Wam dziś opowiem, miała miejsce kilka lat temu. W pewien wakacyjny weekend zorganizowaliśmy ze znajomymi ognisko. Jak wiadomo, na takich imprezach jest też alkohol. W naszym przypadku duża ilość alkoholu.

Po kilku godzinach byliśmy już porządnie nawaleni, to postanowiliśmy wrócić do domu. No więc idziemy sobie jedną z ulic, kolega Maciek szedł trochę przed nami. W pewnym momencie niespodziewanie wybiegł na sam środek jezdni i wtedy potrącił go samochód. My w szoku, kierowca wyszedł z auta. Nagle Maciek wstaje, otrzepuje się i z przerażeniem w oczach mówi do kierowcy: „Przepraszam najmocniej, nic się panu nie stało?”.

#3.

Wracam sobie wieczorem tramwajem z uczelni. Dzień jak co dzień. Na którymś przystanku motorniczy wysiadł ze swojej kabiny i próbował przekrzyknąć rozmawiających ludzi. Gdy mu się to udało, zrozumiałam, że zwracał się do jakieś grupki chłopaków, żeby wysiedli z tramwaju, bo to nie jest palarnia. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, bo siedziałam praktycznie w samym przodzie. Motorniczy powtarzał grzecznie kilka razy, ale oni nic sobie z tego nie robili.
No i w tym momencie wkracza ON. Wysoki, przypakowany, łysy Sebek. Wstaje ze swojego siedzenia (które było mniej więcej na środku tramwaju) i krzyczy do nich, żeby wypieprzali z tramwaju w podskokach, bo jak nie, to on się tam do nich przejdzie. Łebki dalej nic, cisną tylko bekę. W tym momencie Sebastian, który trzymał wcześniej w ręce czarną reklamówkę, wcisnął ją w dłonie jakiemuś facetowi, mówiąc jedynie coś w stylu „Trzymaj pan” i udał się na tyły, krzycząc, że jak się nie potrafią zachować, to on im pokaże... No i wtedy cała grupka chojraków zwiała gdzie pieprz rośnie, nim Sebek zdążył tam podejść. W tym momencie motorniczy w podziękowaniu skinął mu głową i ruszyliśmy dalej.

Jak to mówią: jeżeli się nie da po dobroci...


#4.

Długo się tego wstydziłem...

Od nastoletniego wieku pociągały mnie duże kobiety. Puszyste, otyłe, ale i muskularne... Mam specyficzny gust i rzadko się zdarza, bym spojrzał z upodobaniem na kobiety inne od tychże wymienionych. Szczerze, to długo było mi wstyd przyznać się do tego przed samym sobą, z powodu oczekiwań społeczeństwa i tzw. kanonów piękności. Jednak gdy już się do tego przyznałem przed samym sobą, zaakceptowałem to, zauważyłem, że gdy mówię o tym otwarcie i z odwagą – większość facetów nie osądza mnie wcale źle, co jest naprawdę super...

Jest mi jedynie przykro z tego powodu, iż moja matka, widząc moje partnerki, wyraźnie kręci nosem, choć stara się to ukryć. Wiem też dzięki temu, kto u mnie (poza szeroko rozumianym społeczeństwem) wyrobił poczucie winy powodowane przez moje gusta.
Na całe szczęście zlewam to coraz bardziej.

Tak więc odkąd przestałem wstydzić się swych upodobań, czuję się o wiele szczęśliwszy.

#5.

Umówiłem się na randkę z Tindera. Dziewczyna naciskała na restaurację i czułem w kościach, że mam być jedynie sponsorem kolacji, ale jednak zdecydowałem się pójść.
Dziewczyna w rzeczywistości nie była zbyt atrakcyjna, zdjęcia na Tinderze były mocno naciągane, no ale trudno. Poszliśmy, ona zamówiła to co chciała, a kiedy kelner zapytał się mnie, co sobie życzę, odparłem, że poproszę na osobny rachunek to i to. Ale się dziewczyna wtedy zapaliła... Po wymianie kilku niemiłych zdań ona do mnie, żebym odwiózł ją do domu. Ja na to, że już zamówiłem i jak zjem, to ją odwiozę. Wstała i wyszła. Trochę mnie zagotowała, ale przynajmniej smacznie zjadłem. Bałem się jedynie, że w przypływie złości porysuje mi auto na parkingu, ale nie porysowała.
Słyszałem o dziewczynach, które naciągają chłopaków na jedzenie, ale nie myślałem, że mi się to kiedyś przytrafi.

#6.

Pamiętam, jak kiedyś w podstawówce w moje urodziny była wycieczka. W chwili gdy mieliśmy przerwę na zjedzenie czegoś, zapytałem wychowawczynię, czy mogę poczęstować wszystkich cukierkami. I standardowo – pani mówi, aby wszyscy śpiewali mi „Sto lat”, ja jak zwykle nie wiem, co robić. W końcu nadchodzi ta chwila, aby poczęstować dzieci (wiadomo, opiekunowie najpierw), a potem jak już wszyscy ustawili się w kolejce, to ja zacząłem od końca...
Po tym, jak już wszyscy dostali cukierki, pani powiedziała, że widać, że jestem bardzo dobrze wychowany, bo zacząłem od dziewczynek, które były na końcu w kolejce...

Nikt nie wie, że zacząłem od końca tylko dlatego, że pierwszy był Patryk. Bardzo go nie lubiłem i chciałem, by dłużej czekał...

#7.


Mój ojciec jest lekarzem, mama biolożką. Oboje w tym samym wieku. Kiedy chodziłem do gimbazy, postanowiłem zapytać mojego ojca, jak zapoznał się z moją mamą. I jak to w ogóle się stało, że został lekarzem. Ojciec zadumał się na chwilę i rzekł:

– Wiesz, ja wiele poświęciłem dla miłości. Jak byłem taki knyp jak ty, to miałem prawie najgorsze oceny w całej klasie. A potem zobaczyłem najpiękniejszą dziewczynę świata. Pech, że była też wielką prymuską, chciała pójść na studia medyczne, to wiedziałem, że jej nie zaimponuję tymi dwójami. Na początku zgłosiłem się do kółka chemicznego. O rany, jakież to było nudne, codziennie się męczyłem, żeby wstawać na siódmą. Ale moja piękność siedziała w tej samej klasie. Później zacząłem chodzić na dodatkową biologię i to mnie zaczęło interesować. Synu, w rok od najgorszego tłumoka zmieniłem się w prymusa. Pech, że bałem się do niej odezwać. Czasem pytała mnie o jakieś rzeczy, a ja jak zaklęty, ani me, ani be. I tak do końca liceum. Jak już matury były popisane, to kółko chemiczne, jako że takie zgrane, postanowiło urządzić małą imprezkę. Dzień przed ojciec ze mną rozmawiał i rzekł mi to, co ja ci teraz powtórzę: zawsze trzeba być odważnym, bo lepiej raz żałować, że się poległo, niż tysiące, że się nie spróbowało. I w czasie tej imprezy zabrakło nam zapitki, to wyruszyliśmy do sklepu razem. Ale koledzy byli naprani, tylko ja z moją piękną się jakoś trzymaliśmy, to jako jedyni weszliśmy do środka. Jedyna okazja synu, jedyna! Mówię więc do niej: słuchaj, jesteś najpiękniejszą, najmądrzejszą dziewczyną jaką znam, czy nie chciałabyś wybrać się ze mną na kawę?
– I co, i co? – pytam podekscytowany.
– A nico, powiedziała mi „Oj, Franek, nie żartuj sobie, lepiej zapytaj Maćka, czy mu się podobam, a teraz kup jakąś oranżadę” i wyszła.

Trochę mi mina zrzedła i zapytałem:
– To mama ci dała kosza za pierwszym razem?
– Co? Niee... Mama dorabiała w tym sklepie, powiedziała, że wszystko słyszała i dała mi batona na pocieszenie, a miała jakieś niemieckie, od swoich dziadków... Jak mogłem jej nie pokochać?

I cały romantyzm szlag trafił.
2

Oglądany: 43124x | Komentarzy: 30 | Okejek: 356 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało