Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Juliusz Machulski nie zamierza przepraszać za „Seksmisję”, choć wiele osób tego chce – Filmoteka Joe Monstera

40 846  
344   79  
Dzisiaj:
  • Jackie Chan znów wystąpi w roli mentora w filmie „Karate Kid”?
  • Robert Downey Jr. wcale nie był pierwszym wyborem do roli Iron Mana
  • Aktorka nie dostała upragnionej roli, bo… miała za małego Instagrama
  • Dokument „Kleopatra” na Netflixie jest dosłownie miażdżony negatywnymi opiniami
  • Juliusz Machulski nie zamierza przepraszać za „Seksmisję”, choć wiele osób tego chce

#1. Jackie Chan znów wystąpi w roli mentora w filmie „Karate Kid”?


Franczyza „Karate Kid” ma dość zagmatwaną historię. Najpierw powstały cztery filmy w oryginalnej serii (trzy będące swoją bezpośrednią kontynuacją i czwarty opowiadający odrębną historię). Po 16 latach w roku 2010 powstał remake oryginalnego filmu „Karate Kid”, gdzie w rolę mentora młodego karateki, dozorcy Hana, wcielił się sam Jackie Chan.

Potem nadeszła pora na serial „Cobra Kai”, który emitowany jest na platformie Netflix od 2018 roku i stanowi on kontynuację oryginalnej serii. Nawet występują tam ci sami aktorzy. Wprawdzie „Cobra Kai” dobiega powoli końca, to jednak fani serii mają powody do radości.

Szykuje się bowiem nowy film z Jackie Chanem w roli dozorcy Hana. Ta część ma połączyć ze sobą światy remake’u z 2010 roku i oryginalnej serii, bowiem remake nie zapisał się do kanonu.

Informacje o angażu Chana nie są jeszcze potwierdzone i tak naprawdę nie wiadomo za wiele o samym filmie. Na dodatkowe wieści przyjdzie nam zapewne jeszcze poczekać.

#2. Robert Downey Jr. wcale nie był pierwszym wyborem do roli Iron Mana


Choć Robert Downey Jr. wydaje się wręcz stworzony do roli Tony’ego Starka w filmach z serii „Iron Man”, to nie był on wcale pierwszym wyborem twórców, kiedy szukali aktora idealnego dla swojej postaci.

Kevin Feige, prezes Marvel Studios, podzielił się swoją opowieścią. Podobno w Marvel Studios szukali kogoś idealnego do tej roli i znaleźli to wszystko, ale nie w Robercie Downeyu Jr.:

Kiedy obsadzaliśmy rolę Iron Mana, patrzyliśmy na tak wielu różnych aktorów. Musieliśmy znaleźć idealną mieszankę serca, siły i charyzmy. Ponieważ był to nasz pierwszy film Marvela, stawka nie mogła być wyższa. Sukces filmu i przyszłość całego studia spoczywały na barkach tej jednej osoby.

Nie było to łatwe zadanie, ale wraz z moim zespołem, dyrektorami castingów i reżyserem Jonem Favreau, uporządkowaliśmy naszą listę, znaleźliśmy odpowiedniego człowieka i złożyliśmy ofertę naszemu najlepszemu wyborowi – aktorowi, który pasował nam pod każdym względem i względem którego byliśmy pewni, że odniesie sukces. A nazywał się oczywiście Clive Owen. I zrezygnował. Nie był zainteresowany.

To jest niepisana zasada życia. Utrata pierwszego wyboru może być najwspanialszą rzeczą, jaka może ci się przydarzyć. Bo wiesz, co jest lepsze niż otrzymanie pierwszego wyboru? Otrzymanie właściwego wyboru. W naszym przypadku był nim oczywiście Robert Downey Jr., a pierwszy film, który zrobiliśmy jako studio, okazał się jednym z najlepiej ocenianych i najlepiej zarabiających obrazów roku.

#3. Aktorka nie dostała upragnionej roli, bo… miała za małego Instagrama


Świat show-biznesu skrywa tajemnice, o których zwykli śmiertelnicy nie mają pojęcia. Na przykład całkiem sporym zaskoczeniem dla widzów może być to, że o angażu do danej roli decydują nie tylko wygląd, zachowanie i umiejętności aktorskie, ale również… liczba obserwatorów na Instagramie.

W dość bolesny sposób przekonała się o tym Elle Fanning, aktorka znana m.in. z ról w filmach „Czarownica”, „Deszczowy dzień w Nowym Jorku”, czy z tytułowej roli w świetnym serialu „Wielka”:

Chciałam dostać rolę w… Nie wymienię tytułów, ale kilkakrotnie nie dostałam ról w wielkich produkcjach, ponieważ nie miałam wtedy wystarczającej ilości obserwatorów na Instagramie. Może to nie był jedyny powód, ale nie mogłam w to uwierzyć, że roli nie dostaje się z takich właśnie przyczyn. Chodziło o duży projekt, o franczyzę.

W tym momencie jej Instagram już urósł i obserwuje ją ponad 7 mln osób.

#4. Dokument „Kleopatra” na Netflixie jest dosłownie miażdżony negatywnymi opiniami


Netflix tym razem się nie popisał. Wciskanie wszędzie na siłę różnorodności rasowej i obyczajowej nie zawsze wychodzi na dobre. Najlepszym tego przykładem jest serial „Królowa Kleopatra”, gdzie w główną rolę wcieliła się czarnoskóra aktorka Adele James.

W związku z serialem pojawiło się wiele kontrowersji. Nawet sam egipski rząd namawiał władze platformy, aby zakończyły to szaleństwo i obsadziły w roli Kleopatry osobę o jasnym odcieniu skóry, aby wszystko historycznie się zgadzało. W końcu egipska królowa była grecko-macedońskiego pochodzenia.

Netflix jednak twardo stał przy swoim i nie zamierzał nic zmieniać. Serial wyszedł i został dosłownie zmieszany z błotem. Nie cieszy się pozytywnymi opiniami na żadnym z serwisów. Na naszym polskim Filmwebie ma ocenę 1.3/10.

https://youtu.be/IktHcPyNlv4
Wszyscy wszędzie wypowiadają się w podobnym tonie i uważają, że Netflix przesadził.

#5. Juliusz Machulski nie zamierza przepraszać za „Seksmisję”, choć wiele osób tego chce


Juliusz Machulski udzielił ostatnio wywiadu dla Gazety Wyborczej, gdzie poruszany był temat „Seksmisji” i sposobu, w jaki film został przyjęty poza granicami naszego kraju. Na przykład takie feministki z USA wpadły dosłownie w furię po obejrzeniu filmu:

Chciały, żeby „Seksmisja” została zakazana jak rasistowskie „Narodziny narodu”. Co dziś rozumiem, bo one nijak nie mogły się połapać w naszym komunistycznym kontekście.

Reżyser zwrócił uwagę, że seks był tam tylko narzędziem:

Seks był kamuflażem, żeby przemycić tęsknotę za wolnością, normalnością, niezgodę przeciwko politycznemu zniewoleniu. Chcę przypomnieć, że w Polsce nie było wtedy znane słowo seksizm, o feminizmie wiedzieli nieliczni.

Juliusz Machulski nie bierze na poważnie tych wszystkich zarzutów i uważa, iż jest to robienie burzy w szklance wody:

Gdybym chciał zrobić serio film przeciwko władzy ludowej i ZSRR, cenzura by tego nie puściła, a że to była komedia z seksownymi dziewczynami… Ta burza w szklance wody z „Seksmisją” mnie rozbawiła. Żądanie niektórych bojowych dziennikarek, bym przeprosił za „Seksmisję”, brzmi, zachowując wszelkie proporcje, równie surrealistycznie i poniewczasie, jak domaganie się od Niemiec zadośćuczynienia za II wojnę.

W poprzednim odcinku: Netflix ostrzega przed erotycznymi scenami w swoim nowym serialu

4

Oglądany: 40846x | Komentarzy: 79 | Okejek: 344 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

29.03

28.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało