W dzisiejszym odcinku:
- OpenAI udostępniło ChatGPT-4
- Nadchodzi Midjourney v5 i trzeba przyznać, że robi piorunujące wrażenie
- Polska przeciwna zakazowi sprzedaży samochodów spalinowych w Unii Europejskiej
- Laptopy dla 4-klasistów nie tylko dla uczniów szkół publicznych i nie tylko dla Polaków
- Samsung przyłapany na oszustwie. Robione telefonem zdjęcia to efekt pracy AI
Jak zapowiadali, tak zrobili.
OpenAI dopiero co udostępniło
najnowszą wersję swojego modelu językowego ChatGPT. Czatbot zyskał kilka nowych
możliwości, które wielu ludzi wprawiają w osłupienie. ChatGPT-4 to ponoć kamień
milowy w rozwoju czatbotów. Przejdźmy jednak do konkretów i sprawdźmy, co
potrafi.
Wcześniejsza wersja ChatGPT-3 była w stanie reagować jedynie
na komunikaty tekstowe. ChatGPT-4 jest w stanie reagować również na przesłane
mu obrazy. Tworzy to cały wachlarz nowych możliwości, jak choćby programowanie
całych witryn internetowych czy aplikacji na podstawie bazgrołów skreślonych na
szybko na serwetce.
Ogromny przeskok w kwestii możliwości poszczególnych wersji
można zaobserwować na przykładzie egzaminu prawniczego. Wersja GPT-3 była w
stanie osiągnąć wyniki na poziomie 10% najgorzej zdających kandydatów. Wersja
GPT-4 potrafi już uzyskać wyniki na poziomie 10% najlepiej zdających osób. Są
to najlepsze rezultaty w historii, choć sami twórcy oprogramowania twierdzą, że
jeszcze długa droga przed nimi.
GPT-4 jest też w stanie rozumieć i tłumaczyć żarty. Możecie
wkleić mu mema i zapytać, dlaczego ten obrazek jest śmieszny. Czatbot wytłumaczy
to nam w taki sposób, że każdy powinien zrozumieć.
Poruszyliśmy już temat czatbota do generowania treści, to pora
omówić AI do generowania obrazów. Na rynku wyróżniają się dwaj gracze: DALL-E
oraz Midjourney i dzisiaj skupimy się na tym drugim, bowiem niebawem światło
dzienne ma ujrzeć
Midjourney v5.
W sieci
jednak już teraz można znaleźć prace wygenerowane przez AI i trzeba przyznać,
że są naprawdę, ale to naprawdę niesamowite. Momentami trudno odróżnić je od prawdziwych
zdjęć. Zobaczcie zresztą sami kilka przedstawionych przykładów:
I jak wrażenia, całkiem nieźle, co? Niektórzy z was pewnie
już zauważyli, że nowa wersja zaskakująco dobrze radzi sobie z generowaniem
obrazów przedstawiających dłonie, z czym AI do tej pory miało spore problemy. Wprawdzie
wciąż nie jest idealnie, ale jest to ogromny krok względem poprzedniej wersji.
Wszyscy już myśleliśmy, że to przesądzone. Parlament
Europejski przegłosował zakaz sprzedaży i rejestracji nowych samochodów spalinowych
na terenie Unii Europejskiej od 2035 roku, wszystkie kraje (w tym Polska)
zgodnie przyklasnęły i już niewiele dzieliło ustawę od przejścia. Kolejnym
krokiem miało być głosowanie w Radzie Unii Europejskiej, które niespodziewanie
zostało zablokowane, a za wszystkim stali…
Niemcy.
Nasi sąsiedzi z zachodu wycofali się z wcześniejszej
aprobaty, a ich śladem poszło kilka innych krajów (w tym Polska). Dzięki temu
powstał sojusz krajów przeciwnych wprowadzeniu zakazu. Wśród nich na chwilę
obecną znalazły się takie państwa jak: Włochy, Niemcy, Czechy, Słowacja, Rumunia,
Węgry, Niemcy oraz Polska.
Ministrowie transportu wszystkich wymienionych powyżej
krajów mają usiąść przy wspólnym stole i wypracować wspólne stanowisko. Temat
obraca się głównie wokół tzw. paliw bezemisyjnych (e-paliwa). Kraje, które
wyraziły sprzeciw wierzą, iż da się stworzyć silnik inny niż elektryczny, który
nie będzie szkodził środowisku.
Mowa o paliwach syntetycznych, które mają nie emitować
dwutlenku węgla do atmosfery. Problem tkwi jednak w ich cenie. Mówi się, że
mogą one kosztować zarówno 10 zł, jak i 50 zł i od czego to zależy? Na chwilę
obecną to głównie spekulacje i ciężko o jakiekolwiek konkrety. Niektórzy
twierdzą, że stopniowy wzrost cen paliw na terenie UE ma nas przygotować na
znacznie wyższe koszty paliwa syntetycznego, abyśmy nie przeżyli aż tak dużego
szoku. Ile jednak w tym prawdy? O tym zapewne przekonamy się za
kilka/kilkanaście lat.
Poznajemy coraz
więcej szczegółów sprawy dotyczącej kolejnego rozdawnictwa fundowanego nam (z
naszych pieniędzy) przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Tym razem chodzi
oczywiście o kiełbasę wyborczą w postaci darmowych laptopów dla uczniów klas
czwartych szkół podstawowych w ramach pomocy naukowej.
Swego czasu poznaliśmy już zakładaną minimalną
specyfikację
sprzętów, które trafią w ręce uczniów jeszcze w tym roku. Teraz uzyskaliśmy
kolejne informacje. Jedna z nich to taka, że laptopów ostatecznie nie będzie
370 tys., a znacznie więcej, bo co najmniej 735 tys. Skąd ten wzrost?
Komputery trafią bowiem nie tylko do uczniów czwartych klas
publicznych szkół podstawowych, ale również do uczniów szkół prywatnych. Mało
tego! Trafią również do nauczycieli. Na swój laptop mogą liczyć zresztą nie
tylko polskie dzieci, ale również dzieci uchodźców z Ukrainy (których jest
obecnie w Polsce całkiem sporo) i uczniowie, którzy przeprowadzą się do Polski i
podejmą naukę już w trakcie trwającego roku szkolnego.
W sytuacji przyjęcia przez szkołę w trakcie roku ucznia,
którego rocznik został wyposażony w laptopy, a nie uzyskał tego laptopa np. z
uwagi na pobieranie nauki w szkole funkcjonującej w systemie oświaty innego
państwa, organ prowadzący szkołę będzie zobowiązany do zapewnienia takiemu
uczniowi sprzętu.
Dodatkowo laptopy trafią w ręce uczniów na zawsze.
Środki na zakup sprzętu mają być pozyskane z KPO (w ramach
inwestycji C2.1.2.pn) i budżetu państwa.
Na mocy porozumienia o realizacji reform/inwestycji w ramach
planu rozwojowego zawartego pomiędzy MFiPR (Ministerstwem Fundusz i Polityki
Regionalnej) a Ministrem Cyfryzacji, ze środków Instrumentu na rzecz Odbudowy i
Zwiększania Odporności przeznaczono na realizację zadania 2 464 495 505,61 zł,
a ze środków budżetu państwa na pokrycie wydatków związanych z podatkiem VAT
407 851 846 zł.
Pamiętam, jak kilka lat temu Huawei chwalił się w przypadku
swoich smartfonów niezwykłymi możliwościami, jeśli chodzi o robienie zdjęć. Jako
przykład często używane były tam fotografie powierzchni Księżyca. Niezwykła
liczba detali i świetne odwzorowanie tekstury naszego naturalnego satelity
sprawiało, że przeciętnemu zjadaczowi chleba opadała szczęka na widok takich fotografii.
Po czasie jednak sprawa się rypła i wyszło na jaw, że to robota AI, a nie
optyki w aparacie.
Huawei wykorzystywał specjalne algorytmy, które były w
stanie nałożyć odpowiednie tekstury i wyostrzyć obraz tak, aby wyglądało to jak
najbardziej naturalnie. Problem jednak w tym, iż Huawei twierdziło, że to
zasługa optyki.
Historia lubi się powtarzać i mamy teraz do czynienia z
bliźniaczo wręcz podobną sprawą w przypadku smartfonów Samsunga. Na reklamie
modelu S23 Ultra widzimy bohaterkę robiącą zdjęcie Księżyca. Po naciśnięciu
spustu migawki widzimy, że obraz się wyostrza i według założenia marketingowców
ma konkurować z obrazem, który możemy zobaczyć używając teleskopu.
https://youtu.be/iLwsPnywFc0
Swego czasu Samsung zapewniał swoich klientów, że wszelkie efekty
zawdzięczane są optyce aparatu, a nie oprogramowaniu i sztucznej inteligencji,
która z automatu podkręca zdjęcia. Wyszło jednak na jaw, że
Samsung kłamał.
Pewien użytkownik Reddita postanowił przeprowadzić mały
eksperyment. Wrzucił na ekran swojego komputera rozmyte zdjęcie Księżyca w
kiepskiej rozdzielczości. Następnie ustawił się w pewnej odległości od monitora
i zrobił zdjęcie. Telefon natychmiast zaprezentował zdjęcie z wieloma detalami
i znacznie poprawioną ostrością.
Ups…
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą