Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Złamał algorytm Google i zdeklasował całą konkurencję, dzisiaj jest królem YouTube a przy tym spoko osobą – MrBeast

36 352  
158   59  
Na pytanie o to, kim jest Jimmy Donaldson, zdecydowana większość ludzi, nie tylko w Polsce, wzruszy pewnie ramionami i pokręci głową. Sytuacja zmieni się, gdy dowiedzą się, że to MrBeast, czyli król YouTube’a. O facecie co jakiś czas robi się głośno za sprawą m.in. jego akcji charytatywnych czy proekologicznych. Albo zwyczajnych wygłupów. Jedna z najświeższych akcji dotyczyła operacji, które zafundował osobom niewidzącym i niedowidzącym. Łącznie z tej inicjatywy skorzystało tysiąc osób! Na taką formę pomocy internet nie zareagował jednak wyłącznie oklaskami i wiwatami.


Płaczę, bo widzę. I mam Teslę

Pod koniec stycznia na platformie YT pojawiło się wideo pod tytułem „1,000 Blind People See for the First Time”. Obecnie odtworzono je 122 mln razy, więc śmiało można nazwać film hitem. Materiał trwa kilka minut, a widz dowiaduje się z niego, że wspomniane już tysiąc osób, które cierpiały z powodu zaćmy, przeszło operację. Pacjenci sami nie byli w stanie sfinansować zabiegu, ale w ich życiu ucieleśnił się anioł stróż. Gdy zdjęli bandaże, mogli lepiej lub gorzej ujrzeć MrBeasta. A do tego np. Teslę czy walizkę z pieniędzmi, które podarował im youtuber. Łzy szczęścia i wzruszenia spływały po twarzach bohaterów filmu, ale też pewnie widzów. Kim jest stojący za tym człowiek?

FILM

Bo to zwyczajny chłopak był

Jimmy Donaldson, rocznik ’98, nie miał znanych rodziców, nie wychował się w wielkim mieście i nie był „dziełem” innych twórców z social mediów. To przypadek typowego nastolatka, który zakłada kanał na YT (początkowo jako MrBeast6000) i próbuje się przebić do większej grupy odbiorców. Pierwsze wideo wrzucił na platformę w 2012 i… przeszło ono bez echa. Chłopak początkowo robił to, co inni: streamował gry, zaglądał do portfela większych twórców i omawiał tzw. dramy. To nie pozwoliło jednak zyskać szerokiego grona fanów.

Sytuacja zaczyna się poprawiać w 2015 za sprawą serii, w której nasz bohater nabija się z filmów innych youtuberów. W krótkim czasie jego kanał zyskał kilkadziesiąt tysięcy subskrybentów. Przełomowym miał być jednak rok 2016, z historią, która pewnie przypadnie z czasem do gustu filmowcom: oto Donaldson trafia na uczelnię, szybko z niej rezygnuje i oznajmia matce, że chce się zajmować jutubami. W odpowiedzi rodzicielka wyrzuca go z domu, żeby zmądrzał. Bohater tej opowieści wychodzi z opresji obronną ręką, bo w końcu udaje mu się stworzyć viral: youtuber nagrał film, w którym liczy do 100 tys. Ów wyczyn zajął mu 44 godziny.

FILM

Gdy już złamiesz algorytm, viral goni viral

Licznik subskrypcji nabiera rozpędu. W maju 2017 roku jest ich milion, rok później już pięć milionów, a ten wynik udaje się podwoić w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Narodziła się gwiazda. To efekt zbierania przez lata własnych doświadczeń oraz zdobywania wiedzy od innych twórców: MrBeast coraz lepiej rozumiał algorytmy rządzące YT. Wiedział, że wielogodzinna zabawa fidget spinnerem może być kolejnym viralem. Podobnie jak długie przebywanie pod wodą, czytanie całego słownika czy oglądanie w kółko tego samego teledysku.

Kanał rósł, ale też ewoluował, a serwis The Verge przekonywał nawet kilka lat temu, że MrBeast zmienił YouTube’a. Młody twórca wprowadzał lub popularyzował nowe formaty. Jednym z nich było kupowanie i wykorzystywanie w jednym filmie pokaźnej liczby sztuk konkretnego produktu – np. kulek hydrożelowych, których miliony rozsypano w basenie i na podwórku. Po co to robić? Bo można! Jak to ujął jeden z komentatorów: Donaldson ma pomysły dwunastolatka, które wprowadza w życie. Twórca nie poprzestał jednak na rozsypywaniu w ogródku kilkudziesięciu tysięcy dolarów w jednocentówkach.

Szybko rosnąca publiczność oznaczała odsłony, a te zapewniły sponsorów i pieniądze – MrBeast mógł sobie pozwolić na coraz więcej i wykorzystywał to. Oferował ludziom np. sto tys. dolarów za rzucenie pracy. Organizował (i filmował, rzecz jasna) wyzwania, w których do wygrania był np. luksusowy samochód (chwali się, że w swoich filmach rozdał już ponad setkę aut). Miał stać się własnością osoby, która puści go jako ostatnia. Ćwierć miliona dolarów można było z kolei wygrać, biorąc udział w zmaganiach „papier, nożyce, kamień”. O ile było się influencerem, bo takie osoby zaproszono do zabawy. Działania tego typu wymagają ciągłego podnoszenia poprzeczki, by publiczność się nie znudziła. I na razie ta sztuka udaje się młodemu Amerykaninowi – dość napisać, że w 2021 roku odtworzył rozgrywki z popularnego serialu Squid Game. Na szczęście bez zabijania, ale z setkami uczestników, z których jeden zgarnął finalnie niemal pół miliona dolarów. Koszt całej imprezy? Dwa miliony dolarów. Inni twórcy mogli tylko zazdrościć i mniej lub bardziej udanie naśladować ten festiwal przepalania kasy.

FILM

YouTube ma nowego króla

Latem 2021 roku główny kanał MrBeasta osiągnął granicę 100 mln subskrybentów. Łatwo się domyślić, że i temu wydarzeniu towarzyszyła głośna akcja: szczęściarz, który miał być tym stumilionowym fanem, otrzymał wyspę. Ważniejszy próg youtuber przekroczył jednak jesienią kolejnego roku: został najpopularniejszym twórcą na YT. Przez lata tytuł ten dzierżył PewDiePie, ale Szwed musiał w końcu uznać wyższość kolegi po fachu zza oceanu. Oczywiście trzeba przy tym zaznaczyć, że istnieją kanały, które mają więcej odbiorców, ale nie są to pojedyncze osoby – prym wiedzie T-Series, czyli wytwórnia muzyczna. W jej przypadku licznik pokazuje obecnie 238 mln subskrybentów. Nie można wykluczać, że i tę granicę złamie w końcu młody Amerykanin.

FILM
Jakimi liczbami może się teraz pochwalić MrBeast? Główny kanał ma 136 mln odbiorców. Filmy odtworzono na nim 23,2 mld razy. Nie samym YT twórca jednak żyje: na Facebooku obserwuje go ponad 12 mln osób, a na Twitterze 19 mln. W przypadku Instagrama licznik pokazuje 24 mln. Ile można dzięki temu zarobić? Jedno ze źródeł podaje, że 5 mln dolarów miesięcznie. Magazyn Forbes szacował, że w 2021 roku filmy przyniosły Donaldsonowi 54 mln dolarów, co uczyniło go najlepiej zarabiającym youtuberem na świecie. Podobnymi zarobkami mogą się pochwalić gwiazdy kina czy sportu.

Burgery, batony i... wciąż virale

MrBeast najwyraźniej zdał sobie sprawę z tego, że jego popularność może w końcu słabnąć i warto szybko ją spieniężyć na różne sposoby. Jednym z nich jest sieć wirtualnych burgerowni. Co to znaczy, że są wirtualne? Jedzenie można w nich zamawiać jedynie online – burger zostanie dostarczony pod wskazany adres. W tym pomyśle nie zakłada się nowych knajp, ale wykorzystuje te już istniejące. Mogą one prowadzić swoją dotychczasową działalność, a gdy trafi do nich zamówienie na burgera MrBeast, to go przyrządzają i ekspediują. Współpracę w tym modelu podjęły lokale m.in. w USA, Kanadzie oraz Wielkiej Brytanii. Rozruch projektu miał oczywiście wątki viralowe – klienci otrzymywali oprócz kanapki zwitki banknotów czy sprzęt elektroniczny.

We wrześniu ubiegłego roku serwis BBC informował, że współpracę w trybie wirtualnym podjęło ponad tysiąc lokali. Nie to było jednak najważniejszą wiadomością: w galerii handlowej w New Jersey otwierano wówczas pierwszą prawdziwą burgerownię MrBeast. Łatwo się domyślić, że wydarzenie przyciągnęło tłumy fanów youtubera. W kolejce po bułkę z kotletem ustawiły się tysiące osób.


Po burgerach przyszedł czas na słodycze – MrBeast stworzył markę Feastables, na którą składały się m.in. batoniki. Także i tym razem można było je zamawiać w sieci, ale łakocie trafiły także do sklepów stacjonarnych sieci Walmart, dzięki czemu stały się naprawdę dostępne. W akcji promocyjnej wykorzystano innych rozpoznawalnych influencerów, jak również loterię z nagrodami o wartości miliona dolarów. Ta ostatnia stała się oczywiście kolejnym viralem, co pozwoliło nowemu biznesowi osiągnąć w pierwszych miesiącach świetne wyniki finansowe. Youtuber mógł się potem nimi chwalić na spotkaniach z inwestorami, od których chciał pozyskać 150 mln dolarów na rozwój swoich biznesów. Jesienią ubiegłego roku Donaldson zapewniał, że za jego imperium medialne proponowano mu miliard dolarów, ale odrzucił tę ofertę, gdyż wycenia je znacznie wyżej.

FILM

MrBeast, czyli filantrop

Oprócz głównego kanału na YT MrBeast uruchomił kilka innych, w tym MrBeast Gaming czy Beast Reacts. Uwagę należy jednak zwrócić na Beast Philantrophy. Nie ze względu na liczbę subskrybentów, bo tych jest „tylko” 12 mln. Łatwo domyślić się, jakie treści zawiera ta inicjatywa. Jeśli ktoś nie ma pomysłu, podpowiem: buty dla dzieci w Afryce, odbudowa domów zniszczonych przez tornado czy wsparcie ukraińskich uchodźców. Każdemu projektowi towarzyszy zbiórka środków. Dodatek do tworzonego imperium biznesowego? I tak, i nie – działalność charytatywna w przypadku MrBeasta wysuwa się na pierwszy plan.

FILM
Na Facebooku Donaldson przedstawia siebie jako największego filantropa na YouTube, osobę, której radość sprawia pomaganie innym. Tę narrację szybko podchwyciły media, a gdy youtubera wyszukuje się w Google, automat nie przedstawia go jako influencera czy twórcę, ale właśnie filantropa. Algorytm musiał się wzruszyć, gdy dowiedział się, że młody Amerykanin nie chce mieć drogich jachtów czy samochodów – jego celem jest robienie filmów, pomaganie innym i rozdanie całego majątku przed śmiercią.



FILM
Jeszcze pod koniec poprzedniej dekady MrBeast uruchomił akcję, w której chciał zebrać środki na posadzenie 20 mln drzew. W tym celu konieczne było zebranie 20 mln dolarów – udało się to zrobić w kilka tygodni. Kampanię #TeamTrees wsparły setki influencerów, którzy chwalili się wpłatami. To zapewniło wsparcie nie tylko akcji, ale i jej pomysłodawcy. Mechanizm musiał się okazać na tyle skuteczny, że potem zastosowano go w trochę innej formule: tym razem każdy wpłacony dolar miał oczyścić ocean z kilkuset gramów śmieci. MrBeast chciał zebrać 30 mln dolarów i udało mu się to zrobić. Słowo ciałem się staje.

FILM

Cudotwórca czy szarlatan?

Odniesienia religijne są nieprzypadkowe. Dla jednych najpopularniejszy obecnie youtuber na świecie to nowe wcielenie Jezusa – zwłaszcza po tym, jak przywrócił wzrok niewidomym. Nie brakuje jednak osób, które nie podzielają tej sympatii, a unaoczniła to właśnie akcja z operacjami oczu. Najpierw powstał ferment w mediach społecznościowych, ale wkrótce temat podjęły serwisy – także te duże i opiniotwórcze. Część odbiorców uznała poczynania Donaldsona za zwykły viral (a właściwie całą ich serię) nastawiony na zdobywanie klików, a w konsekwencji zarabianie kasy. Odpowiedź na to była prosta: MrBeast może i zarobi pieniądze, ale przecież potem będzie mógł je przeznaczyć na inne działania dobroczynne. Nie robi tego, żeby kupić sobie nowy samochód, bo tymi nie jest zainteresowany…


Inny wątek dyskusji wskazywał, że viral z operacją stanowi przykład „charity porn”. To sytuacja, w której osoba przekazuje pieniądze potrzebującym, a następnie napawa się tym działaniem – w tym przypadku filmem. Pojawiła się też osoba przekonująca, że to książkowy przykład białego faceta z kompleksem boga. Nie brakowało opinii, że youtuber wykorzystuje swoją przewagę i zwyczajnie żeruje na ubogich, a nawet znęca się nad niepełnosprawnymi. W serwisie techcrunch.com Steven Aquino dowodził, że tak właśnie wygląda ableizm, czyli dyskryminacja ludzi niepełnosprawnych. Padały też pytania o rzeczywisty stan zdrowia bohaterów filmu: teraz i w przyszłości.

FILM

Im większą popularność zdobywał sam film, tym szersze kręgi zataczała dyskusja wokół niego. Część komentatorów zwracała uwagę, że nie powinna ona dotyczyć MrBeasta, ale kapitalizmu i sytuacji, w której prosta operacja jest poza zasięgiem części społeczeństwa – także w państwach wysokorozwiniętych. Zaznaczano, że w takich sytuacjach trzeba chwalić twórców za podnoszenie świadomości i wskazywanie (nawet nieświadome) patologii. Jednocześnie podkreślano, iż zadania tego typu powinny być realizowane przez państwo, a nie influencerów – bez względu na ich pobudki.

FILM

Jak to często bywa w takich sytuacjach, krytycy systemu przypomnieli sobie o politykach i krezusach, a w gronie tych ostatnich o wzbudzającym coraz większe kontrowersje Elonie Musku. Zaczęto wypominać popularnemu youtuberowi, że idealizuje multimiliardera, który jest utożsamiany z patologiami biznesowo-społecznymi. Charytatywna pokazówka z tysiącem uleczonych w ich narracji nie jest wywróceniem stolika, ale betonowaniem chorych standardów. Zamiast właściwie opodatkować bogaczy, ludzie będą się ekscytować viralami celebrytów. Niektórzy poszli jeszcze dalej i przypomnieli, że przed laty Jimmy Donaldson żartował z gejów i miał problem z byłymi pracownikami.


Niemal dwa lata temu media, w tym Insider, donosiły o toksycznym środowisku pracy, które miał stworzyć Donaldson. Żądania wobec pracowników były ponoć bardzo wyśrubowane, a twórca przestawał być uśmiechnięty i wyluzowany, gdy wyłączano kamery. Złośliwi stwierdzą, że nie powinno to dziwić, skoro młody Amerykanin chciał być kolejnym Elonem – przecież nowy właściciel Twittera znany jest z twardego traktowania podwładnych. W obu przypadkach niepokoić może też armia oddanych fanów, która w cyfrowej przestrzeni broni swoich idoli i rozprawia się z krytykami. Na ich działania skarżył się jeden ze wspomnianych byłych pracowników MrBeasta, mowa była o naprawdę ostrych pogróżkach.


Nadciąga dobroczynność na sterydach

MrBeast zdecydowanie nie jest postacią jednoznaczną. Bo chociaż w filmach prezentuje się jako uśmiechnięty facet, który chce zbawić świat, to należy pamiętać o bagażu, jaki towarzyszy tym działaniom. Rozdawanie pieniędzy, a często zwykłe ich marnowanie, twórca podniósł wręcz do poziomu sztuki. Dla jednych to zwykła zabawa, dla drugich działanie prospołeczne o dużym ładunku emocjonalnym, dla jeszcze innych nawet forma okrucieństwa. I nie można wykluczać, że wszystkie te opinie są prawdziwe. Jakie mogą być konsekwencje działalności youtubera?

Wiele zależy od tego, do czego posunie się, by zatrzymać przy sobie widzów. A ci będą przecież chcieli oglądać przekraczanie kolejnych granic. Zafundowanie operacji czy sprzątanie lasu może nie wystarczyć, by zaspokoić rozbudzone apetyty odbiorców. Amerykanin może w końcu przesadzić nawet niezamierzenie – ten wątek był podnoszony przy okazji odtwarzania Squid Game. Przecież serial miał obnażać problemy współczesnego świata, w tym skazywanie maluczkich na walkę o pieniądze. Tymczasem youtuber zapewnił ludziom… walkę o pieniądze.

FILM

Osobną kwestią jest naśladownictwo i spuścizna Donaldsona. Z jednej strony przybywać może influencerów, którzy też będą chcieli zrobić z działań charytatywnych spektakl przynoszący kliki (i zyski). I wydaje się mało prawdopodobne, by wszyscy robili to z wyczuciem – rosnąć będzie grupa osób poniżanych publicznie w ramach niesienia „pomocy”. Ale to może zatoczyć znacznie szersze kręgi, gdy młodzi (tylko młodzi?) fani MrBeasta uznają, że tak powinny wyglądać działania filantropijne: to ciągły spektakl, który ma się dziać na oczach wszystkich. Dyskrecja staje się nie tylko zbędna – ona jest nie do przyjęcia.

https://www.youtube.com/watch?v=Z3_PwvvfxIU
A tutaj "cywilny" i całkiem pozbawiony śmieszkowania wywiad z Lexem Friedmanem

Jednak i na taką krytykę można znaleźć odpowiedź: lepszy MrBeast pokazujący dzieciakom, jak rozdaje zwitki dolarów i auta niż kolejny Andrew Tate epatujący kasą na stole, brykami w garażu i wciskający odbiorcom brednie o byciu królem życia...
22

Oglądany: 36352x | Komentarzy: 59 | Okejek: 158 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało