Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak pewien polityk stracił głowę dla gwiazdy popu i szamanki

17 940  
86   6  
Świat zna tę kobietę jako Monę Fandey, ale jej prawdziwe imię to Nur Maznah binti Ismail. Przybrała sobie miły dla ucha pseudonim w młodości, kiedy stawiała pierwsze kroki na scenie w Malezji. Później, kiedy Mona zamieniła swoją cekinową sukienkę i mikrofon na szatę szamana bomoh, zaczęła służyć duchowi tygrysa. To właśnie starożytne bóstwo wielu obwinia za straszną tragedię, która wstrząsnęła całym krajem.

W latach 80. w Malezji trudno było znaleźć bardziej rozchwytywaną artystkę pop niż Mona Fandey. Piosenkarka kąpała się w pieniądzach i sławie, a amerykańskie gwiazdy mogły jej tylko pozazdrościć. Jeden z jej albumów, wydany u szczytu sławy Fandey, zatytułowany został „Diana”, a jedna z zawartych w nim piosenek opowiadała o niewidzialnym związku między losami wykonawczyni i brytyjskiej księżniczki.


Jednak sława Mony Fandey okazała się ulotna, ponieważ w rzeczywistości niczego szczególnego sobą nie reprezentowała. Stare kontrakty się skończyły, nikt nie oferował nowych, w telewizji lansowane były nowe twarze, a repertuar i wizerunek piosenkarki przestały być atrakcyjne nawet na imprezach firmowych i w klubach. Dlatego całkiem jeszcze niestara Fandey musiała ponownie poszukać sobie celu w życiu.

Narodziny bomoha

Na szczęście piosenkarka, która straciła publiczność, miała jeszcze dobre znajomości i grzechem było ich nie wykorzystać. Dlatego kiedy Mona ogłosiła się bomohem – kapłanem tradycyjnej religii malajskiej – szybko zyskała bogatych klientów. Czym jednak jest bomoh i dlaczego ten „zawód” stał się dla byłej gwiazdy sposobem na wyjście z finansowej dziury?


Ludowe wierzenia malajskie, które panowały przed nadejściem islamu i buddyzmu, wciąż rozbrzmiewają w sercach mieszkańców. Dla Malajów bomoh to kapłan, szaman lub, jak kto woli, czarownik, który pomaga nawiązać kontakt ze światem nadprzyrodzonym. Ludzie wierzą, że przy pomocy siły i umiejętności kapłana można poznać przyszłość, znaleźć złodzieja lub zaginionego, pozbyć się choroby czy… pokonać przeciwników politycznych.


Prawdziwy bomoh, zanim obrośnie w siłę, przechodzi trudną i niebezpieczną ścieżkę wtajemniczenia. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób odbywają się obrzędy, ale wszyscy są przekonani, że kandydat na bomoha wieczorem zostaje porwany do dżungli przez ducha tygrysa. Tam bestia zabija ofiarę, obdziera ją ze skóry i pożera. Rano duch wskrzesza osobę, która odradza się jako już potężny bomoh i wraca do domu.

Nie wiadomo na pewno, czy Mona Fandey przeszła jakiś rytuał inicjacyjny, ale od razu zaczęto mówić o niej jako o silnej szamance i było aż nadto ludzi, którzy chcieli oddać jej swoje pieniądze w zamian za rozwiązanie problemów. Śledczy, którzy później zajmowali się sprawą Mony, twierdzili, że Fandey naprawdę szczerze wierzyła, że duchy wybrały ją do komunikowania się ze zwykłymi śmiertelnikami.


Dzięki mnogości znajomych w wyższych sferach Mona nigdy nie była bez pracy, a wręcz przeciwnie – zaczęła zarabiać więcej niż kiedykolwiek na scenie. Jednocześnie szamanka nie marnowała czasu na drobiazgi i pracowała tylko z poważnymi politykami, preferując członków rządzącej w kraju partii UMNO. To stamtąd wywodził się Mazlan Idris, który za swoją przesądność zapłacił nie tylko pieniędzmi, ale i życiem.

Polityk bez pieniędzy i głowy

Członek zgromadzenia stanowego Batu Talam, Mazlan Idris, który zasiadał we władzach stanu Pahang, kształcił się w Stanach Zjednoczonych i dlatego patrzył z góry na swych kolegów. Polityk uważał się za człowieka o postępowych poglądach, ale pragnienie postępu dziwnie współistniało w nim z dawnymi popularnymi przesądami. Idris utknął na prowincji, ale chciał zostać gubernatorem stanu i premierem kraju. To zaprowadziło go do domu Mony Fandey, która specjalizowała się w udzielaniu pomocy ambitnym politykom.

Mazlan Idris

2 lipca 1993 roku Mazlan Idris przekroczył próg rezydencji Mony i nigdy więcej jej nie opuścił. Bomoh zażądała od klienta fantastycznej kwoty 2,5 miliona ringgitów malajskich, co w tamtym czasie wynosiło ponad pół miliona dolarów. Mniej więcej jedną piątą kwoty poseł przywiózł dyplomatce w gotówce, a reszta zapłaty wyglądała jak darowizna na zakup ziemi.

Mona Fandey miała odprawić ceremonię Mandi Bunga, która cieszyła się powodzeniem i odstraszała złe duchy. Jako bonus bomoh obiecała łatwowiernemu klientowi laskę i kapelusz songkok od prezydenta Indonezji Sukarno. Głowę sąsiedniego kraju uważano za zaprzysiężonego wroga Malezji, ale szanowano go, a wszystko, co było z nim związane, uważano za silne talizmany na szczęście i władzę.

Pokój, w którym dokonano morderstwa

Oprócz Fandey i Idrisa w rytuale uczestniczyli mąż kobiety Mohamad Nor Affandi Abdul Rahman i jej asystent Juraimi Hassan. Podczas rytuału Mona poprosiła klienta, aby położył się na brzuchu, a sama posypała mu plecy płatkami kwiatów, sugerując, że wkrótce pieniądze spadną również na jego głowę. W tym czasie, na umówiony znak, do łóżka podszedł Hassan z maczetą i jednym uderzeniem odrąbał głupią głowę Idrisa.

Zabójca „na plusie”

Wielu było przekonanych, że morderstwo zostało zaplanowane z góry, a Mona wiedziała, że Idris nie wyjdzie z jej domu żywy. Uważa się, że morderstwo zostało popełnione dla uzyskania korzyści majątkowych – bomoh nie mógł dać gościowi tego, czego chciał, a zmarli, jak wiadomo, nie mogą żądać zwrotu pieniędzy.

Kliknij i zobacz więcej!

Wersję tę potwierdza również fakt, że zaraz po zabójstwie Mona i jej mąż Mohammed zabrali gotówkę i udali się do stolicy, Kuala Lumpur, gdzie zaczęli ją wydawać w zawrotnym tempie. Fandey kupiła sobie luksusowego mercedesa i wiele markowych strojów, podczas gdy jej mąż zakupił sobie trochę biżuterii i dużo pił. Ponadto była piosenkarka zrobiła to, o czym marzyła od dawna – zrobiła sobie lifting twarzy.

Idyllę zakłócił Juraimi Hassan, który pozostał na miejscu, by opiekować się domem Fandey. Po otrzymaniu swojej części łupu mężczyzna wpadł w szał narkotykowy i zaczął zachowywać się niewłaściwie. Robił wszystko, żeby zainteresowała się nim policja i tak się stało. Gdy tylko przyprowadzono naćpanego Hassana na komisariat, ten zażądał długopisu i papieru i jednym tchem rzucił szczere przyznanie się do zabójstwa polityka.

Kliknij i zobacz więcej!
Mąż Mony Mohammed (po lewej) i Juraimi Hassan (po prawej)

Na początku nikt nie wierzył narkomanowi, który wyraźnie postradał zmysły, ale potem, dowiedziawszy się, że nigdzie nie można znaleźć Idrisa, postanowiono sprawdzić te informacje. Deputowany stanu Pahang został znaleziony w szopie na dziedzińcu domu Mony Fandey, na głębokości około dwóch metrów. Pozbawione skóry zwłoki pocięto na 18 części, a niektórym z nich wyraźnie brakowało mięsa. Dało to powód do podejrzeń zabójców o kanibalizm, ale eksperci nie byli w stanie tego udowodnić.

Schwytanie Mony i Mohammeda było tylko kwestią czasu i wkrótce cała trójka uczestnicząca w morderstwie znalazła się pod kluczem. Wyglądało na to, że Fandey wcale nie martwiła się swoim położeniem ani strasznymi oskarżeniami, ani perspektywą szubienicy. W więzieniu domagała się torby ze strojami, a w czasie śledztwa i procesu przebierała się na wyjścia jak popowa diva. Nastroje jej i męża również były wyśmienite, co bardzo dezorientowało policję, sędziów i dziennikarzy.

Kliknij i zobacz więcej!
Dom Mony Fandey

Sprawa odbiła się szerokim echem, a jej postępy śledziły miliony. Mona Fandey przesyłała całusy przed kamerami telewizyjnymi i krzyczała: „Nigdy nie miałam tylu fanów, dziękuję mieszkańcom Malezji!”. Gdy sąd ogłosił wyrok śmierci dla wszystkich trzech morderców, ona również nie potraktowała tego zbyt poważnie, a na ostatni obiad zamówiła kilka dań z restauracji KFC.

Funkcjonariusze, którzy wykonali wyrok przed świtem, jak to jest w zwyczaju, mówili później, że mężczyźni przed śmiercią milczeli, a Mona Fandey była ożywiona i uśmiechnięta. Kilkakrotnie powtórzyła „Aku takkan mati” („Nigdy nie umrę”), po czym została powieszona. Stało się to wczesnym rankiem 2 listopada 2001 roku, osiem lat po morderstwie.

Kliknij i zobacz więcej!

Sprawa kobiety-bomoha i jej popleczników była tak niezwykła, że wpłynęła na malezyjski system sądowniczy. Po procesie morderców polityka zniesiono w kraju instytucję ławy przysięgłych, która zdaniem rządu przeciągała procesy i przyczyniała się do szerzenia głupich plotek. Historia Mony Fandey wpłynęła również na kulturę kraju – na jej motywach powstało wiele opowiadań i kryminałów, w 2018 roku ukazał się horror „Dukun”. Co dziwne, współczesny świat jest pełen miejsc, w których kwitną czary, a ludzie są gotowi angażować się w wątpliwe rytuały, aby zdobyć pieniądze, władzę i zdrowie od kultystów.


Oglądany: 17940x | Komentarzy: 6 | Okejek: 86 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało