Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Amerykańska Przełęcz Diatłowa: zgony i zaginięcie w górach Kalifornii, które wciąż owiane są tajemnicą

22 628  
172   41  
W 1978 roku w Chico w Kalifornii w USA zaginęło pięciu młodych mężczyzn. Wracali do domu z meczu koszykówki i „rozpłynęli się” wraz z samochodem. Policja odnalazła samochód, a sześć miesięcy później także i cztery ciała, ale do tej pory nie wyjaśniono sprawy śmierci mężczyzn. Nadal ekscytuje ona umysły zawodowych detektywów i pasjonatów.


24 lutego 1978 roku, po meczu drużyn studenckich Uniwersytetu Kalifornijskiego w Chico, pięciu młodych i zdrowych chłopaków w wieku od 24 do 32 lat wsiadło do samochodu Mercury Montego i pojechało do Yuba City.

Pięciu przyjaciół, którzy zniknęli 24 lutego 1978 r.

Młodzi ludzie musieli pokonać 72 kilometry stosunkowo pustą drogą, co zwykle zajmowało około godziny. Następnego dnia chłopaki mieli wrócić do Chico, aby wziąć udział w jeszcze jednym meczu koszykówki. Ale tak się nie stało, ponieważ Theodore Weiher, Jack Huett, Jack Madruga, William Sterling i Gary Mathias zniknęli bez śladu.

Ostatni raz byli widziani na stacji benzynowej, gdzie zatrzymali się, aby kupić benzynę i jednocześnie coś przekąsić. Samochód został znaleziony 110 km od miasta Chico, na opustoszałej górskiej drodze, utknął w śniegu. Jednocześnie policjanci od razu zauważyli, że nic strasznego się nie stało z autem i pięciu silnych facetów bez problemu wypchnęłoby samochód z zaspy.

Silnik Mercury'ego również był w idealnym stanie, a policjantowi siedzącemu za kierownicą udało się uruchomić go za pierwszym razem. W zamku nie było kluczy, a zbiornik był w połowie pełny. We wnętrzu samochodu panował straszny bałagan – wszystkie siedzenia i podłoga były pokryte resztkami jedzenia i opakowaniami po batonach.

Mercury Montego, którym mężczyźni wyruszyli w podróż

Policjanci zauważył, że ten, kto prowadził samochód, dobrze znał trasę lub miał dużo szczęścia. Samochód zatrzymał się zaledwie kilka centymetrów od głębokiego rowu, którego nie było widać z powodu zasp śnieżnych. Wszyscy, którzy znali chłopaków, jednogłośnie twierdzili, że za kierownicą zawsze siedział Jack Madruga.

Rozpytanie przeprowadzone wśród krewnych i przyjaciół zaginionych wykazało, że oprócz Teda Waihera i Gary'ego Mathiasa żaden z chłopaków nie miał doświadczenia w przetrwaniu w dziczy. Teda nie można było uznać za doświadczonego tropiciela, ponieważ jego doświadczenie ograniczało się do polowania na jelenie, na które jeździł z ojcem, i to w ciepłym sezonie. Mathias czasami chodził na piesze wycieczki i według znajomych umiał rozbijać namioty i rozpalać ogniska.

Zespół poszukiwawczy policji odnalazł samochód podczas potężnej burzy śnieżnej. Bez względu na to, jak bardzo członkowie zespołu się starali, nie mogli znaleźć żadnego śladu zaginionych osób – z wyjątkiem jednego buta. Makabrycznego znaleziska dokonano kilka miesięcy po znalezieniu pojazdu, 4 czerwca 1978 roku. Grupa motocyklistów przejeżdżających przez Park Narodowy Plumas znalazła samotną przyczepę leśną pośrodku niczego, wokół której unosił się obrzydliwy zapach gnicia.

Takie przyczepy są używane przez pracowników parków narodowych

W przyczepie kempingowej leżały zwłoki Teda Waihera zawinięte w osiem prześcieradeł. Mężczyzna był ubrany, ale nie miał butów, a na stoliku przy łóżku leżał jego niklowany sygnet z wygrawerowanym imieniem „Ted”, mieszek z pieniędzmi, złoty łańcuszek i drogi złoty zegarek, którego nikt z krewnych i przyjaciół zmarłego nie widział nigdy wcześniej.

Twarz zmarłego okalała broda, a nogi miał odmrożone. Eksperci medycyny sądowej ustalili, że 90-kilogramowy, silny fizycznie facet mieszkał tu przez co najmniej 13 tygodni. Ted wszedł do przyczepy znajdującej się 30 km od samochodu, wybijając szybę. Z jakiegoś powodu mężczyzna nie rozpalił ognia, chociaż w przyczepie były zapałki, książki i łatwopalne materiały dekoracyjne.

Na podłodze leżały puste puszki po gulaszu, otwarte wojskowym nożem. Ta metoda otwierania nie była znana Weiherowi – mogli ją zastosować tylko Madruga i Mathias, którzy służyli w wojsku. Szafki i wnęki przyczepy były dosłownie zapchane jedzeniem, które wystarczyłoby dla całej piątki na kilka zim.

Sztab ekipy poszukiwawczej

Policja była również zdziwiona faktem, że w pobliżu znajdowała się szopa, w której znajdowały się butle z propanem. Mężczyźni nie mogli nie zobaczyć budynku, w którym znajdowało się paliwo, które mogło ich ogrzać i zapewnić im gorące jedzenie. Trzysta metrów od przyczepy znaleziono trzy wełniane koce zabrane z przyczepy oraz zardzewiałą latarkę.

Porucznik Lance Ayers z hrabstwa Yuba zauważył, że wystarczyło wejść do szopy, odkręcić kurek i zapalić kuchenkę, aby rozwiązać większość problemów. Mimo to widać było, że Ted Waiher umierał od dawna i boleśnie z głodu i zimna, nie próbując sobie pomóc.

Ayers znał wszystkich pięciu chłopaków ze szkoły i rozwiązanie tej dziwnej sprawy stało się dla niego sprawą honoru. Kontynuując poszukiwania wokół przyczepy, już po jednym dniu policja natknęła się na szczątki Madrugi i Sterlinga. Leżeli po drugiej stronie drogi od obozu, w którym umarł Ted, przy czym ciało Madrugi zostało w połowie zjedzone przez dzikie zwierzęta, a po jego towarzyszu pozostały tylko kości. Madruga leżał na plecach i ściskał w dłoni zegarek.


Dwa dni później, nieco bliżej przyczepy, ojciec Jacka Hewetta odnalazł kręgosłup syna. Dzień później, nieco z boku, znaleziono czaszkę mężczyzny i kilka innych kości. Dentysta, po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną, potwierdził, że czaszka należała do Jacka.

Rozpytanie przeprowadzone wśród lokalnych mieszkańców pozwoliło śledczym znaleźć świadka, który utknął na tej drodze mniej więcej w tym samym czasie, co zaginieni mężczyźni. Okazało się, że był to 50-letni Joseph Schons. Mężczyzna powiedział, że próbował wykopać swój samochód ze śniegu i dostał zawału serca. Wziął lekarstwo i położył się w samochodzie, czekając, aż lek zacznie działać.

Kiedy Schons odpoczywał, usłyszał gwizd i zobaczył kobietę z dzieckiem na ręku, która mijała go na drodze, a potem grupę ludzi oświetlających sobie drogę w śniegu reflektorami. Joseph próbował wezwać pomoc, ale nikt nie odpowiedział na jego wołanie. Tej nocy Joseph widział jeszcze jedno mijające go auto. Schons musiał spędzić kilka godzin w samochodzie, ale potem zabrakło mu benzyny i zrobiło mu się bardzo zimno.

Wycinek z gazety z artykułem o znalezionych szczątkach

Joseph musiał opuścić samochód i udać się drogą w kierunku najbliższego zabudowania, które znajdowało się 10 km od miejsca jego noclegu. Po drodze mężczyzna natknął się na Mercury Montego, ale w samochodzie nikogo nie było. Schons mimo złego samopoczucia dotarł do domu w górach i znalazł tam pomoc.

Poszukiwania trwały do następnej zimy, ale ciała ostatniego z kolegów, Gary'ego Mathiasa, nigdy nie odnaleziono. Ponad czterdzieści lat po tragedii absolutnie nic nie wiadomo o losie tego człowieka. Z całej grupy Gary był najbardziej problematyczną osobą.

Jego rodzina i przyjaciele wiedzieli, że podczas służby w wojsku, która miała miejsce w Niemczech, Gary uzależnił się od narkotyków. Ponadto, nawet podczas służby, mężczyzna zaczął wykazywać oznaki schizofrenii. W ciągu dwóch lat, które minęły od powrotu do domu, Gary'emu udało się przejść leczenie odwykowe i został uznany za zdrowego.

Gary Mathias

Jednocześnie lekarz rodzinny Gary'ego nie wykluczał, że negatywnie wpłynęła na niego ekstremalna sytuacja, która doprowadziła do psychozy, paniki i utraty orientacji w przestrzeni. W tym stanie Mathias mógł uciec przed swoimi towarzyszami lub spaść z urwiska.

Sprawa ta postawiła przed policją i krewnymi ofiar wiele pytań, na które nie ma odpowiedzi. Dlaczego mężczyźni nie trzymali się razem i postanowili się rozłączyć, jak można było umrzeć z zimna i głodu, mając obok paliwo i jedzenie, kim byli ludzie, których widział Schons i dokąd poszedł Gary Mathias to tylko niektóre z tajemnic. Znając odpowiedzi na nie, być może udałoby się rozwiązać zagadkę tajemniczych śmierci i zaginięcia.

Incydent na górskiej drodze, który miał miejsce zimą 1978 roku, pozostaje tak samo tajemniczy, jak incydent z grupą Igora Diatłowa, który miał miejsce na Uralu Północnym w 1959 roku. Wielu uważa, że ta tragedia jest najbardziej tajemniczym incydentem lat 70., jaki wydarzył się w Stanach Zjednoczonych.

3

Oglądany: 22628x | Komentarzy: 41 | Okejek: 172 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało