Miałem jakieś 9 lat, kiedy ukradkiem, w tajemnicy przed rodzicami,
zrobiłem sobie seans jednej z tych „zakazanych” produkcji,
których to dziecięce oko oglądać nie powinno. Nie, nie chodzi o
„Rozdziawione odbyty VI”, ale o pierwszą część „Terminatora”.
Film ten obejrzałem z wypiekami na twarzy i jednocześnie z
pewnym zawodem. Przecież miał to być krwawy, straszliwie brutalny
horror. Jeden z tych sprawiających, że psy wyją, a szczyle moczą
swe łóżka. Kozaczenie skończyło się jednak gdzieś w drugiej
godzinie. Zobaczyłem wówczas scenę, która wywołała u
mnie nieznane wcześniej uczucie. Bałem się, chociaż to nie był
strach, jaki kiedykolwiek wcześniej znałem.
Grany przez austriackiego osiłka, cyborg zostaje poważnie
uszkodzony. Musi więc dokonać pewnych napraw, aby pozbyć się
usterek przeszkadzających mu w doprowadzeniu swej misji do końca.
Włamuje się więc do jakiegoś budynku i rozpoczyna „operację”.
Najpierw rozcina sobie skórę, aby pogmerać w zaciętej aparaturze ręki. Następnie zabiera się za swoje pokancerowane oko. Widzimy, jak wydłubuje je sobie, odsłaniając ukryty pod spodem mechanizm. Aby w pełni oddać realizm tej sceny,
James Cameron w niektórych ujęciach wykorzystał specjalnie
przygotowaną do tego celu kukłę. A że budżet filmu nie był
największy, to niestety „dubler” Arnolda wygląda i rusza się dość topornie.
Coś, co w dniu premiery „Terminatora”
mogło trochę razić, dziś nadaje filmowi dodatkowego, nostalgicznego smaczku.
Nie
zmienia to jednak faktu, że scena ta jest cholernie niepokojąca. Szczególnie gdy widz jest małolatem, który nie do końca wie, jak nazwać nieznane mu wcześniej uczucie towarzyszące jej oglądaniu.
Dziś potrafimy już zdefiniować to wrażenie, ale nadal nie do
końca wiemy, co konkretnie jest jego źródłem. Dlatego też właśnie
tzw. „dolina niesamowitości” jest tylko intrygującą hipotezą.
Zacznijmy od tego, czym w psychologicznej terminologii jest owa "niesamowitość". Pojęcie to
zostało sformułowane w 1906 roku przez niemieckiego psychiatrę -
Ernsta Jentscha, który zdefiniował nim wrażenie
„intelektualnej niepewności”.
„W opowiadaniu
historii jednym z najskuteczniejszych sposobów łatwego tworzenia
niesamowitych efektów jest pozostawienie czytelnika w niepewności czy dana postać w opowieści jest istotą ludzką, czy automatem. Należy to jednak zrobić w taki sposób, aby uwaga odbiorcy nie była skupiona
bezpośrednio na tej niepewności. Nie można dać mu szansy do
zgłębienia tej sprawy i jej natychmiastowego wyjaśnienia.”
-
pisał Jentsch.
Psychiatra wskazał też dobry przykład – książkę Ernsta Theodora Amadeusa
Hoffmanna pt. „Sandman”, w której to pojawia się postać bardzo
realistycznie wykonanej lalki. Na tego samego autora, parę lat
później powołał się Sigmund Freud, poruszając, w jednym ze swych
esejów, temat niesamowitości jako uczucia wyjątkowo
niekomfortowego. Twórca psychoanalizy temat jednak znacznie
rozwinął, dorzucił do swego wywodu takie "freudowskie" kwiatki, jak edypalne poczucie winy, strach przed
kastracją i seksualne rozpasanie twojej starej.
Nie wgłębiając
się jednak w dalsze filozoficzne bagno, możemy uznać, że termin ten określa uczucie obcowania z istotami, które za bardzo
starają się naśladować ludzkie postaci. Zasadę tę potwierdził
w 1970 roku konstruktor robotów -
Masahiro Mori. Zauważył on pewną intrygującą zasadę. Im bardziej jego dzieła zbliżone były
do człowieka, tym milsze reakcje wywoływały wśród osób mających
z nimi styczność. W pewnym jednak momencie granica realizmu została
przekroczona i roboty, które wyglądały niemalże identycznie jak
istoty ludzkie, wywoływały już skrajnie inne emocje.
Głównie
strachu, obrzydzenia i mocnego niepokoju. Ma to miejsce w chwili, gdy
odbiorca nie szuka już podobieństw pomiędzy maszyną a
człowiekiem, ale skupia się na niekiedy bardzo subtelnych detalach
różniących postać ludzką od naśladującego ją robota.
Po
przekroczeniu wspomnianej granicy, nagle na wykresie psychicznego
komfortu dochodzi do załamania i tworzy się „Dolina
niesamowitości” – efekt będzie jeszcze potężniejszy, gdy
naśladujący człowieka obiekt będzie się ruszał. Dokładnie tak,
jak upiorny T-800 zbierający swoją sfatygowaną facjatę do kupy…
Rozumiejąc czym
jest opisywane przeze mnie zjawisko, trudno dziwić się krytyce
samego terminu. Niesamowitość? Wyraz ten zdecydowanie nie pasuje do
tego uczucia. Mam wrażenie, że lepiej brzmiałaby tu
„dolina
niepojętości” albo „dolina niepoznania”.
Od paru lat
obserwujemy gwałtowny rozwój komputerowych zabiegów, które mają
za zadanie aktora odmłodzić, postarzyć lub nawet przywrócić do
życia dawno już zmarłego artystę. I tak też w
gwiezdnoowojennym „Łotrze-1” mogliśmy podziwiać
„zmartwychwstałego” Petera Cushinga, którego każdorazowe
pojawienie się na ekranie momentalnie powodowało, że mózgi widzów
biły na alarm:
„Haloooo! Coś tu nie gra!”.
Jeszcze większe
wrażenie dziwnego niepokoju wywołała wśród wielu kinomanów odmłodzona Carrie Fisher, która pojawiła się na krótki moment w
znakomitym finale wspomnianego filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=6Yj31YCa3XwLada moment czeka nas seans nowej części przygód Indiany Jonesa i bardzo możliwe, że
znowu poruszony zostanie temat „doliny niesamowitości”. Jak
dotąd bowiem filmowcy są w stanie oszukać nas na miliony sposobów
- od komputerowo wygenerowanych eksplozji, przez mechatroniczne tyranozaury, aż po poklatkowo animowane pojedynki kosmicznych statków, ale nadal nie
dajemy sobie wmówić, że
najlepiej nawet wykonana kukła
lub jej cyfrowy odpowiednik jest człowiekiem z krwi i kości. Co
sprawia, że staliśmy się fachowcami w dziedzinie tego typu
oszustw?
Istnieje parę intrygujących teorii próbujących
wytłumaczyć to zjawisko. Jedna z nich mówi na przykład o bardzo
wrażliwej, czysto ewolucyjnej, funkcji naszych mózgów. Ten
poznawczy mechanizm ma za zadanie dokonanie selekcji wśród
potencjalnych partnerów i w oparciu na widoczne cechy twarzy pomóc
nam odrzucić jednostki z niską płodnością lub słabym zdrowiem.
Inna teoria wskazuje
na nasz lęk przed śmiercią i graniu na strachu, że tak naprawdę
wszyscy jesteśmy tylko bezdusznymi maszynami w ludzkiej otoczce.
Tymczasem androidy w różnych stanach okaleczenia przywodzą na myśl ofiary wojny i również przypominają o naszej śmiertelności.
Niewykluczone też, że wspomniane „pogłębienie doliny
niesamowitości” w momencie, gdy udający istotę ludzką obiekt
porusza się, związane jest z tym, że zazwyczaj
ruchy te są
nienaturalne lub gwałtowne, co według niektórych teoretyków może
budzić strach przed utratą kontroli nad własnym ciałem.
Mnie osobiście
najbardziej przekonuje teoria o, również ukształtowanym na drodze
ewolucji,
mechanizmie unikania patogenów. Reakcja wstrętu i strachu
miałaby tu wynikać z tego, że im bardziej „ludzko” wygląda
dana istota, tym bardziej zwracamy uwagę na jej wady. Wady, które dla naszego
mózgu oznaczają chorobę. Tymczasem organizmy bardzo przypominające
człowieka są z nami bliżej spokrewnione genetycznie – a to
oznacza, że wzrasta prawdopodobieństwo zarażenia się od nich jakąś paskudną dolegliwością, chociażby poprzez rozprzestrzenianie się bakterii, wirusów i innych
pasożytów.
Z tego samego powodu niepokój wywołują u nas np.
zwłoki w zauważalnym stanie rozkładu.
Czy filmowcom uda
się w końcu wyjść z „doliny niesamowitości” i skutecznie
oszukać nasze mózgi? Czuję, że to już raczej kwestia kilku
najbliższych lat niż długich dekad. Technologia „deep fake”
robi ogromne postępy i wielu mniej uważnych widzów spokojnie i
dziś dałaby się nabrać na niektóre przykłady jej wykorzystania.
Ostatnio na przykład sporą karierę na Tik-Toku robi niejaki Unreal
Keanu. Mężczyzna ten
„udaje” słynną gwiazdę „Matriksa”
tak dobrze, że wielu internautów święcie wierzy, że śmieszne
filmiki faktycznie nagrywa sam Reeves. Mimo że gość robi zawrotną
karierę w sieci, to nadal nie do końca wiadomo, jakimi konkretnie
narzędziami posłużył się przy tworzeniu swoich nagrań.
Niektórzy sugerują, że jest to żywa reklama najnowszej odsłony
silnika graficznego Unreal Engine. Co by jednak nie stało za tym
efektem, śmiem uważać, że jesteśmy o krok od pożegnania się z
„doliną niesamowitości”, w której tkwiliśmy od kilku długich
dekad.
https://youtu.be/2PjZwxdGMxw
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą