Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 „historycznych” błędów w znanych filmach

57 548  
248   48  
Wytykanie filmowych błędów to długi i bogaty temat, a osoby zajmujące się odławianiem tychże zawsze mają pełne ręce roboty. O ile jednak większość tego typu wtop dotyczy aspektów czysto wizualnych, jak np. znikające w różnych ujęciach przedmioty czy nagłe zmiany w uczesaniu aktorów, to jest ten jeden rodzaj ekranowych „potknięć”, które szczególnie uwielbiam. Ich urok polega na tym, że do ich zauważenia trzeba mieć nie tylko bystre oko, ale przede wszystkim – posiadać historyczną wiedzę!

#1. „M.A.S.H.” – komiks z przyszłości

I o takie seriale komediowe nic nie robiliśmy! Na tle współczesnych tasiemców, których twórcy stają na głowie, aby wywołać u widzów choćby cień uśmiechu, mający swą premierę w 1972 roku „M.A.S.H.” był prawdziwym majstersztykiem. Humor nie był tu wymuszony, bohaterowie nie musieli błaznować, aby przykuć uwagę odbiorców, a scenarzyści tej produkcji wykonali kawał naprawdę dobrej roboty – chociaż akcja serialu miała miejsce w polowym szpitalu w okresie krwawego konfliktu zbrojnego, to balans pomiędzy komedią a dramatem został wyważony niemalże perfekcyjnie. Nie oznacza to jednak, że „M.A.S.H.” pozbawiony był błędów. Jedną z ciekawszych wtop zauważono całkiem niedawno. Otóż w odcinku „Der Tag” grany przez Gary’ego Burghofa Radar zasypia podczas lektury komiksu.



Po okładce łatwo można dojść do tego, że zeszyt, o którym mowa, to 60. numer „Avengers”. Został on wydany w 1969 roku, a pierwszy numer tej marvelowskiej serii miał swoją premierę w 1963 roku. Tymczasem akcja „M.A.S.H.” ma miejsce podczas wojny koreańskiej pomiędzy latami 1950-1953.

#2. „Poszukiwacze zaginionej Arki” – nieistniejąca jeszcze radziecka broń udająca niemiecki Panzerfaust

Ach, to jedno z bardziej kozackich zagrań (szkoda, że nieudanych...) ze strony awanturniczego archeologa o cojones ze stali. W „Poszukiwaczach zaginionej Arki” zdesperowany uczony, chcąc pokrzyżować złowieszcze plany nazistowskich szumowin, kradnie dorodną wyrzutnię granatów i celuje nią w oddział niemieckich żołnierzy transportujących tytułowy artefakt.



Broń, którą Indy grozi swym wrogom nie jest jednak niemieckim Panzerfaustem, ale radzieckim granatnikiem przeciwpancernym RPG-2. A ten wprowadzony został do wyposażenia rosyjskiej armii dopiero w 1949 roku, a więc dobrych 13 lat po wydarzeniach przedstawionych w filmie. I nawet gdybyśmy przymknęli oko na ten błąd i uznali, że Jones w tej scenie dzierży niemiecki Panzerfaust (czy jego nieco późniejszy, bardziej zaawansowany klon – Panzerschreck), to i tak filmowcy nie mieliby jak z tego wybrnąć, bo przecież broń ta trafiła do masowej produkcji gdzieś w okolicach 1942 roku!


#3. „Doors” – kłopotliwy plakat

Biograficzne dzieło Olivera Stone’a pt. „Doors” to historia kariery tej legendarnej grupy oraz zakrapianych psychodelikami odjazdów jej frontmana Jima Morrisona, w którego wcielił się znakomity Val Kilmer. Swoją drogą – aktor ten na potrzeby filmu nie tylko osobiście wyśpiewał utwory granej przez siebie postaci, ale i zrobił to tak, że sami muzycy The Doors nie zorientowali się, że wykonuje je aktor, a nie dawny lider grupy. Wróćmy jednak do ekranowych błędów. Tutaj bowiem pojawia się wtopa dość znacząca. W jednej z ostatnich scen filmu Jim siedzi na parapecie okna. O ile w ujęciu tym trudno np. rozpoznać marki przejeżdżających poniżej samochodów, to już bez trudu dojrzymy całkiem spory billboard w tle.


Na afiszu tym wyraźnie widać twarz Nicka Nolte z bardzo rozpoznawalnego plakatu reklamującego znaną i lubianą produkcję pt. „Następne 48 godzin”. Scena ta ma miejsce w 1970 roku, tymczasem film, o którym mowa, powstał… dokładnie 20 lat później!


#4. „To nie jest kraj dla starych ludzi” – futurystyczna broń?

Ten film został uznany zarówno przez krytyków, jak i widzów za absolutny majstersztyk i jedno z najlepszych dzieł braci Coen. To w dużej mierze zasługa niezwykle charyzmatycznego Javiera Bardema, który to stworzył postać zabójcy o wybitnie wręcz odpychającej aparycji. W pewnej scenie widzimy, jak mężczyzna ten używa samopowtarzalnej strzelby Remington 11-87. Oficjalna prezentacja tej broni odbyła się w 1987 roku, tymczasem akcja filmu ma miejsce siedem lat wcześniej.


#5. „Titanic” – jezioro, którego nie było

Wtopy zdarzają się nawet i takim perfekcjonistom jak James Cameron. Tworząc „Titanica”, reżyser ten zadbał o najdrobniejszy nawet detal w odwzorowaniu słynnego statku, w bardzo realistyczny sposób odtworzył jego zatonięcie, a nawet postarał się o to, aby w filmie pojawiły się historyczne postacie, które faktycznie brały udział w feralnym rejsie. Tym bardziej więc dziwi, że filmowiec, który przywiązuje wagę do każdego detalu, nie zauważył pewnego bubla w prostym jak budowa cepa scenariuszu. Mowa o scenie, w której Jack opowiada swojej przyszłej kochance o tym, jak kiedyś z ojcem jeździł na łyżwach po skutej lodem powierzchni jeziora Wissota.


Dość istotne jest to, że zbiornik ten nie powstał w sposób naturalny. W 1917 roku firma Wisconsin-Minnesota Light and Power Company zbudowała wielką tamę na rzece Chippewa w ramach projektu rozwijania technologii energii wodnej. Jack nie mógł więc odwiedzać tego akwenu, bo pojawił się on tam dopiero pięć lat po zatonięciu Titanica!


#6. „Nietykalni” – diabeł tkwi w… listku

Wygląda na to, że wystarczy chwila nieuwagi, aby do filmu przedarł się błąd, który umknie uwadze wieloosobowej ekipie, scenarzystom, producentom, a nawet i krytykom. Tak było w przypadku „Nietykalnych” – doskonałego klasyka kina gangsterskiego z 1987 roku. Śledziliśmy tam losy agentów federalnych usiłujących przyskrzynić Ala Capone. Reżyser Brian de Palma pozwolił sobie na sporo wolności artystycznej, często mocno naginając fakty. Można mu to jednak wybaczyć, bo filmowiec robił to przecież świadomie, mając na uwadze dobro swojej produkcji. Nie można jednak przymknąć oka na wpadkę będącą efektem ewidentnego niedbalstwa. W scenie pokazującej nalot na magazyn, w którym trzymana jest kontrabanda, widzimy skrzynie pełne kanadyjskiego alkoholu. O pochodzeniu butelek świadczy charakterystyczny czerwony liść namalowany na deskach.


W 1926 roku, a więc zaledwie parę lat przed akcją filmu, po raz pierwszy pojawił się pomysł stworzenia nowej flagi Kanady, jednak nie został on doprowadzony do końca. Wrócono do tego tematu dopiero dwie dekady później. Rozpisano nawet konkurs, w którym wzięło udział 2600 osób gotowych zaprojektować nowy symbol swojego kraju. I tym jednak razem projekt ten został porzucony. Trzeba było kolejnych 18 lat, aby sprawą zajęto się na poważnie. W 1964 roku kanadyjski senat zatwierdził nową flagę państwa – czerwony liść klonu na biało-czerwonym tle. Tymczasem w 1931 roku, czyli grubo ponad trzy dekady wcześniej, symbol Kanady wyglądał tak:


#7. „Robin Hood: Książę złodziei” – średniowieczna luneta?

No dobra – po takiej produkcji naprawdę ciężko wymagać historycznych zgodności. Mówimy przecież o hollywoodzkim akcyjniaku, w którym grający angielskiego banitę Kevin Costner przemawia z amerykańskim akcentem, lady Marion ma pełne, perliste uzębienie, a wcielający się w szeryfa z Nottingham Alan Rickman nakazuje odwołać święta Bożego Narodzenia… Jeden jednak błąd szczególnie bawi. Kiedy trzeba wysilić wzrok, Maur o twarzy Morgana Freemana wyciąga ze swego tobołka… lunetę. Robin zdziwiony i pełny podziwu dla arabskiej myśli technologicznej ogląda ten gadżet, jakby miał do czynienia z artefaktem o pozaziemskim pochodzeniu.



Trudno się słynnemu łucznikowi dziwić – akcja filmu ma przecież miejsce w XII wieku, a pierwsze lunety powstały dobrych pół tysiąca (!) lat później! I to nie w krajach Bliskiego Wschodu, ale w Holandii. Konkretnie – w warsztacie pomysłowego optyka Hansa Lipperheya.

Źródła: 1, 2, 3
3

Oglądany: 57548x | Komentarzy: 48 | Okejek: 248 osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

05.12

04.12

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało