Gdy wybieramy się w podróż, zawsze zabieramy ze sobą torby, plecaki i walizki. W związku z tym około 4,3 miliarda sztuk bagażu jest rocznie przewożonych na całym świecie jedynie samolotami. Około 25 milionów z nich ginie w ciągu 365 dni. Czasami rzeczy są kradzione przez pracowników przewoźnika, ale częściej są po prostu gubione. Etykieta zawsze może odpaść od walizki, a linia lotnicza po prostu nie wie, komu dostarczyć bagaż. Na tych stratach zarabia się miliony i to całkiem legalnie.
Linie lotnicze próbują znaleźć właściciela zagubionego bagażu, ale nie zawsze się to udaje. W Stanach Zjednoczonych walizki i torby, których nie można zwrócić właścicielom, są wysyłane do firmy
Unclaimed Baggage. Ta firma jest jedynym oficjalnym sprzedawcą zagubionych przedmiotów w Ameryce.
Firma istnieje od pół wieku. Została założona na początku lat 70. przez Hugo Owensa, który kupił nieodebrane bagaże od firmy autobusowej w Waszyngtonie za 300 dolarów pożyczonych od teścia. Rzeczy z cudzych walizek zostały sprzedane w niecały dzień z dużym zyskiem.
Początkowo Owens pracował sam, ale pod koniec lat 70. personel firmy powiększył się do siedmiu osób. Firma
Unclaimed Baggage zawarła umowy z trzema głównymi liniami lotniczymi i każdego miesiąca przez firmę przechodzi około 3000 walizek. Biznes okazał się być dochodowy, a Owens został milionerem.
Założyciel „Unclaimed Baggage”, Hugo Doyle Owens
Przez ponad dwadzieścia lat Hugo Owens prowadził swój dochodowy biznes, a kiedy zmarł w latach 90., firma przeszła na jego syna. Na tamten moment przez magazyny
Unclaimed Baggage przechodziło dziennie ponad 7000 sztuk bagażu! W wielu krajach istnieją firmy w tej branży, ale amerykańska firma pozostaje niedościgniona pod względem przerobu i zysków.
Każdego roku linie lotnicze wydają około 2 miliardy dolarów na znakowanie i poszukiwanie bagażu. W przypadku, kiedy nie udaje się go odnaleźć, przewoźnik wypłaca odszkodowanie właścicielowi rzeczy. Dzięki firmom takim jak
Unclaimed Baggage możliwe jest zrekompensowanie przynajmniej części kosztów.
Kot w worku
Koszt zakupu bagażu przez
Unclaimed Baggage objęty jest ścisłą tajemnicą handlową. Niektórzy twierdzą, że kalkulacja odbywa się dla każdej sztuki bagażu, podczas gdy inni twierdzą, że bagaż kupuje się na wagę, jak w second handzie. Pracownicy firmy mówią, że walizki i torby przypominają kota w worku. Nigdy nie wiadomo, co będzie w środku.
Czasami znaleziska są nieoczekiwane nawet dla doświadczonych pracowników. Pewnego razu w walizce znaleziono system naprowadzania myśliwca F-16, innym razem cenne skrzypce wykonane przez ucznia Stradivariego. Nie brakuje też niebezpiecznych znalezisk – kiedyś kupiono torbę z żywym grzechotnikiem.
Rzeczy przechodzą obowiązkowe przetwarzanie. Ubrania i buty są prane, biżuteria czyszczona, a wszystkie dane osobowe są usuwane z gadżetów i dysków. Następnie „trofea” są wystawiane na sprzedaż po cenie niższej od ceny rynkowej o 20-80 procent. Przy ocenie bierze się pod uwagę wiele czynników, a przede wszystkim stan danej rzeczy.
Ponieważ firma zajmuje się sprzedażą rzeczy, które kiedyś do kogoś należały, nie jest zaskakujące, że pojawiają się problemy. Niektóre osoby rozpoznają swoje przedmioty, które firma wystawiła na sprzedaż. Ale nie ma wyjątków – za towar trzeba zapłacić, ponieważ
Unclaimed Baggage też nie dostaje go za darmo. Niektórym się to nie podoba i czasami nawet idą do sądu. Ale stanowisko firmy wygląda tak:
Zajmujemy się handlem detalicznym i nie jesteśmy zobowiązani do szukania i zwracania rzeczy, które zgubiłeś ty lub twoja ciocia.
I to wydaje się być sprawiedliwe, bo firma ubezpieczeniowa wypłaciła już odszkodowanie za zagubioną walizkę, a zgodnie z prawem znalezione rzeczy nie należą już do byłego właściciela.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą