Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

To była bardzo droga jazda testowa, czyli jak szybko skasować ponad 600 000 zł

90 822  
396   171  
Chwila nieuwagi i stało się. Fabrycznie nowe sportowe auto elektryczne stało się kupką pogiętych blach. To był bardzo kosztowny wypadek.

#1.

Na początek kilka słów o tym samochodzie. Audi RS e-tron GT to samochód elektryczny o ponadprzeciętnych parametrach. Moc 598 KM i moment obrotowy 830 Nm pozwalają rozpędzić ważący 2323 kg samochód do pierwszej setki w czasie 3,3 sekundy. Prędkość maksymalna ograniczona jest elektronicznie do 250 km/h. Samochód posiada napęd na cztery koła, a akumulatory o pojemności 93,4 kWh brutto pozwalają uzyskać zasięg do 486 km.

#2.

Jak widać, jest to rasowy samochód sportowy z ponadprzeciętnymi osiągami. Widać to także we wnętrzu auta. Dynamiczne linie w kokpicie czy podcięta kierownica obszyta alcantarą oraz wstawki alcantary sprawiają, że auto wręcz zachęca, by go pocisnąć. A ponieważ to elektryk, to przyspieszenie jest bardzo płynne, samochód jest cichutki, więc prędkości nie czuć. Zwłaszcza że Audi wręcz pedantycznie dba o wyciszenie i wygłuszenie swoich samochodów. Audi chwali się, że ze względu na nisko położony środek ciężkości i bardzo dopracowane zawieszenie oraz napęd na cztery koła samochód jest bardzo stabilny przy każdej prędkości. Dodatkowo zaawansowana elektronika dba o nasze bezpieczeństwo. Jak mówią inżynierowie z Audi, dachowanie tym samochodem to niezwykle trudna sztuka, samochód jest bowiem tak skonstruowany, że postawienie go kołami do góry jest prawie niemożliwe. Co nie oznacza, że nie jest to niewykonalne.

#3.

Bo Polakom się to udało. Konkretnie w obrandowanym pojeździe testowym. Samochód opuścił drogę, uderzył w drzewo i dachował. Nie pomogły zaawansowane systemy elektroniczne ani też nisko położony środek ciężkości. Jak Polak się uprze, to nie ma takiej siły, która by go powstrzymała, by pokazać światu, że wszystko o czym mówi producent to czcze gadanie i totalna nieprawda.

#4.

Ponieważ nie jesteśmy dżentelmenami, to porozmawiajmy o pieniądzach. Podstawowa cena samochodu to 617 800 zł, a po zaznaczeniu kilku opcji w konfiguratorze cena auta wzrasta do ponad 730 000 zł. Ponieważ prezentowany samochód był pojazdem testowym, jego konfiguracja oscylowała raczej bliżej katalogowych 700 000 zł niż ceny za samochód podstawowy.

#5.

Dlaczego? Bo klient jadąc samochodem testowym, musi poczuć chęć kupienia nawet totalnie niepotrzebnych dodatków, dlatego też testówki się naprawdę fajnie wyposaża właśnie po to, by zarobić więcej na sprzedaży samochodu. A jak wiemy, dodatki w Audi do najtańszych nie należą. Ot, widoczne na tym zdjęciu niebieskie zaciski sugerują, że samochód wyposażony był w ceramiczny układ hamulcowy. Dodatek za skromne 30 360 złotych.

#6.

Jak widać na zdjęciach, samochód uległ poważnemu uszkodzeniu. I co wręcz szokujące dla przeciwników aut elektrycznych – nie zapalił się i nie płonął kilka dni. Ot, po prostu został rozbity i tyle.

#7.

A fakt, że po rozbiciu samochód cały czas miał zasilanie, pokazuje powyższe zdjęcie (tak, wiem, napięcie 12 V pochodzi z innego akumulatora niż trakcyjny, ale w Polsce krąży mit, że jakakolwiek stłuczka w samochodzie elektrycznym odcina w nim napięcie).

#8.

Wypadek miał miejsce na ul. Spacerowej w Gdańsku w dniu 05.11.2022. Mężczyzna kierujący czarnym Audi wyszedł z samochodu o własnych siłach, miał lekkie obtarcia, jednak jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Skutki wypadku usuwały cztery zastępy straży pożarnej.

#9.

A na koniec – jak zawsze w takich przypadkach – niezastąpiona okaże się laweta z silnikiem diesla. Ot, i cała ekologia ostatecznie i tak musiała skorzystać z napędu, który samochody elektryczne chcą odesłać do lamusa. Bo jak wszyscy wiedzą, w hierarchii samochodowej to laweta stoi najwyżej i to niezależnie od tego, jakim samochodem jedziesz, ostatecznie i tak zwiezie go jakaś laweta...

#10. Edit 7/11/2022.

Dla kierującego wypadek okazał się bardzo kosztowny. Będzie musiał on zapłacić za zniszczony samochód. Tak, samochody demo mają ubezpieczenie AC, ale mają także mnóstwo wyłączneń z odpowiedzialności ubezpieczyciela. Między innymi nie pokrywają kosztów za zniszczenie auta po przekroczeniu z góry ustalonej wartości prędkości od dozwolonej prędkości maksymalnej obowiązującej na danym obszarze. I prawdopodobnie to tutaj zadziałało.
Zdjęcia i część informacji pochodzi ze stron: 1, 2, 3
18

Oglądany: 90822x | Komentarzy: 171 | Okejek: 396 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało