W dzisiejszym odcinku zapłaczemy nad „Wiedźminem”, poznamy długość drugiego „Avatara” oraz poznamy pierwszą bohaterkę Disneya plus size.
Z okazji 25. urodzin serii Fallout – wiecie, to ta gra,
która na początku była super post-apokaliptyczną grą strategiczno-turową, a
potem zamieniono ją w jakiś FPS-owy strzelankowy koszmarek, żeby na końcu
zrobić z niej mierne MMO – Amazon postanowił udostępnić pierwsze zdjęcie z
planu prac nad nowym serialem „Fallout”.
Pomysły przeniesienia Fallouta na ekrany telewizorów
pojawiały się ponoć już wcześniej, jednak Bethesda nie chciała się zgodzić, aż
do teraz… Twórcami serialu będą Jonathan Nolan i Lisa Joy, czyli twórcy serialu
„Westworld”.
Jeśli chodzi o udostępnione materiały, to jest to zdjęcie
przedstawiające kultowy kadr (powyżej) – człowiek stojący w wejściu do jednej z
krypt (tu akurat krypty numer 33) – oraz zakulisowy materiał wideo.
https://youtu.be/JbFMuQeHxnM
Skoro jesteśmy w growo-serialowym klimacie, to grzechem
byłoby nie wspomnieć o pewnym ważnym wycieku. Do sieci przedostała się data
premiery serialu „The last of us” – który powstał na podstawie scenariusza gry
o tym samym tytule.
Tym razem za produkcję odpowiedzialne jest HBO, a w głównych
bohaterów wcielą się Pedro Pascal oraz Bella Ramsey. Jeśli chodzi o datę
premiery, to według wycieku ma ona nastąpić już 15 stycznia przyszłego roku.
https://youtu.be/rBRRDpQ0yc0
Wśród bohaterek bajek Disneya pojawiały się już postacie
niskie, wysokie, Azjatki, czarnoskóre itp. Łączyła je jednak pewna wspólna
cecha, o której Disney do tej pory zdawał się nie myśleć – była to ich
stosunkowo niska waga.
Twórcy postanowili więc coś z tym zrobić i zaprezentować
pierwszą w historii bohaterkę plus size. Bianca – bo o niej mowa – zmaga się
nie tylko ze swoją wagą, kompleksami, ale również problemem, który dotyka wiele
osób żyjących obecnie na świecie.
Bianca jest bohaterką krótkiej animacji zatytułowanej „Głowa
do góry” (ang. „Reflect”). Dziewczyna jest baletnicą, która walczy sama z sobą
– czy może raczej z własnym odbiciem. Film ma stanowić część większej całości,
noszącej tytuł „Krótko mówiąc”. Ma ona być poświęcona odbiorowi własnego ciała
i jego świadomości.
Reakcja publiki na pierwszą bohaterkę plus size była raczej…
negatywna. Widzowie wytknęli przede wszystkim promowanie otyłości i wmawianie,
że nadwaga jest w porządku. Disney jednak broni się tym, iż prezentuje również
problem psychiczny, jakim jest dysmorfofobia – czyli zaburzenie
obsesyjno-kompulsywne, gdzie osoba cierpiąca na nie ma skłonności do
wyolbrzymiania niewielkich czy nawet niewidocznych dla innych niedoskonałości
własnego ciała.
Pamiętacie jeszcze pierwszą część filmu „Avatar”? Już wtedy
reżyser, James Cameron, zafundował nam naprawdę długie posiedzenie na sali
kinowej, jednak w przypadku drugiej części postanowił on przebić samego siebie.
Jak zdradził w wywiadzie dla
The Hollywood Reporter, jego nowy film przebija magiczną barierę trzech godzin,
jeśli chodzi o jego długość. Ma on trwać bowiem 3h10m – czyli o 29 minut dłużej
niż część pierwsza.
Oczywiście czas ten dotyczy również napisów końcowych, które
mogą trwać nawet 10 minut. Można więc śmiało założyć, że samo widowisko powinno
zmieścić się w trzech godzinach. Cameron ma tym samym nadzieję na dołączenie do
grona tasiemcowych hitów Hollywood, wśród których można wymienić filmy takie
jak: „Titanic” (3h14m) czy „Avengers: Koniec gry” (3h2m).
https://youtu.be/a8Gx8wiNbs8
Na koniec przypomnę tylko, że premiera filmu „Avatar: Istota
wody” przewidziana została na 16 grudnia tego roku.
Trzy sezony. Dokładnie tyle Henry Cavill wytrwał w roli
wiedźmina Geralta w netflixowej adaptacji książek Andrzeja Sapkowskiego. Po raz
ostatni ujrzymy go więc w sezonie, który zadebiutuje na platformie latem 2023
roku.
Moja podróż z Geraltem z Rivii była przepełniona zarówno
potworami, jak i przygodami, ale niestety odkładam swój miecz i medalion.
Zamiast mnie, w roli Białego Wilka będziecie mogli zobaczyć Liama Hemswortha.
Jak to bywa z najlepszymi postaciami w literaturze, podaje Liamowi pałeczkę z
największym szacunkiem i wdzięcznością za to, że mogłem się wcielać w tego
fascynującego bohatera. Liam - ta postać ma niezwykłą głębię, więc czerp
przyjemność z zanurzania się w nią.
Tutaj od razu wspomnę, że ogłoszono już jego następcę. Ma to
być Liam Hemswortha, który również dodał od siebie kilka słów:
Jako fan „Wiedźmina” jestem niezwykle
podekscytowany, że mogę zagrać Geralta z Rivii. Henry Cavill był fantastycznym
Geraltem. Jestem zaszczycony, że przekazał mi lejce i pozwolił założyć miecze
na plecy w kolejnych rozdziałach jego przygód. Henry - jestem twoim fanem od
wielu lat i czerpałem inspirację z tego, co zrobiłeś z tym bohaterem. Chociaż
mam wysoko postawioną poprzeczkę, to jestem bardzo podekscytowany, że wejdę do
świata „Wiedźmina”.
Jaka mogła być przyczyna odejścia Cavilla? Jest kilka teorii
w tym temacie. Przede wszystkim brak czasu – Cavill ogłosił niedawno, że
zamierza powrócić do roli Supermana. Warto jednak wspomnieć o innej teorii,
którą wysnuli fani.
Cavill jeszcze nie tak dawno temu ogłaszał, że jest gotów
grać Geralta nawet przez osiem sezonów. Ma tylko jeden warunek: serial ma być
jak najbardziej wierny swojemu książkowemu pierwowzorowi. A nie od dzisiaj
wiadomo, że twórcy – z Bagińskim i showrunnerką Lauren Schmidt Hissrich na
czele – odwalali różnego rodzaju fabularne fikołki, które nie do końca podobały
się największym fanom. Cavill mógł stanąć po stronie społeczności i powiedzieć:
albo ja, albo zaczniecie w końcu trzymać się książek.
Oczywiście jest to tylko niepotwierdzona teoria, więc trzeba
traktować ją z przymrużeniem oka. Pewne jest natomiast jedno: zdaniem wielu
największych fanów Białego Wilka, Cavill był ostatnim, co trzymało cały ten
cyrk w kupie i po jego odejściu będzie już tylko gorzej (a przecież wcześniej
nie było wcale idealnie).
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą