Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Tinder Stories V – Niezdecydowane modelki

49 699  
162   41  
Dzisiaj chciałbym pochylić się nad grupą, o której wiele osób wspominało w komentarzach – modelkach z Instagrama. Kto Tindera używał choćby miesiąc, ten wie doskonale, o kim mówię. Kto Tindera nie używał wcale, ten na pewno zauważy podobieństwo opisywanych osób do postaci rzeczywistych.

Modelka z Instagrama


Napisz do mnie na Instagramie, bo tutaj rzadko zaglądam
O mon dieu! Panowie korzystający z Tindera po tym jednym zdaniu już doskonale wiedzą kogo mam na myśli. Trzy zdjęcia, początkowy cytat i nazwa użytkownika na IG. Miałem okazję zostać zmatchowany z kilkoma reprezentantkami tego jakże abstrakcyjnego zawodu (modelka z Instagrama). Ponownie zapewne pojawią się pytania:

Ale po co?!
Spieszę zatem najpierw odpowiedzieć. Otóż jestem tylko próżnym i niezwykle wyczulonym na aspekty wizualne płci przeciwnej mężczyzną. Jak widzę coś ładnego, to podchodzę. Tym bardziej że na pewnym etapie korzystania z tej cudownej aplikacji zaniechałem czytania opisów, więc przy przesuwaniu palcem jeszcze nie wiedziałem, że użytkowniczka zajmuje się kolekcjonowaniem obserwujących.

Mała dygresja.

Ale jak to? Ty taki intelygent, taki zabawny, czarujący, walczący ze stereotypami i nie czytasz opisów?
No tak, jestem hipokrytą, dzień dobry, witamy w Internecie. Początkowo zaczynałem od czytania opisów i dopiero po tym przechodziłem do oglądania zdjęć. Potem zaczynałem od oglądania zdjęć, a następnie przechodziłem do opisów. Jakiś czas później już tylko patrzyłem na zdjęcia, a opisy czytałem dopiero, gdy udało nam się zmatchować. Dlaczego? Bo poświęcałem na aplikację zbyt dużo czasu i zacząłem czuć, że się powoli uzależniam. Rozwiązaniem tego problemu miało być tylko oglądanie zdjęć, ale… no właśnie, o tym, jak się skończyło, opowiem w ostatniej części. Bądźcie cierpliwi.

Okej, wracamy do meritum. Dla tych, którzy jeszcze nie skumali, o co chodzi, spieszę wyjaśnić. Trafiasz na taki profil, myślisz sobie: Uuuuu, ładna, oglądasz pozostałe dwa zdjęcia i już wiesz, że to w przyszłości będzie matka twoich bachorów – Jasia, Małgosi i Euzebiusza. Albo patrzysz na opis, albo po prostu dajesz serduszko. Patrzysz na opis – jest nazwa użytkownika z innej aplikacji i informacja, aby raczej tam się do niej odzywać. No dobra, niech będzie. Odpalasz inną aplikację, która dawniej w logo miała ładny aparat, a teraz ma ikonę aparatu i szukasz miłości swojego życia. Konto prywatne, trzynaście tysięcy obserwujących. Prosisz o zgodę na obserwowanie i po kilku minutach masz dostęp do całego profilu. Oglądasz pozostałe siedemset zdjęć i w końcu wysyłasz wiadomość. Jeśli ktoś z zapartym tchem czeka na jakąkolwiek puentę, to tutaj niestety tego nie znajdzie. To koniec, wraz z wysłaniem wiadomości umiera miłość i umierają też Jaś, Małgosia i Euzebiusz, a ty sobie uświadamiasz, że jesteś tylko frajerem, który ma być cyferką wśród pozostałych obserwujących. Część osób natychmiast przestanie obserwować profil, ale część na pewno zostanie. W końcu ma taką śliczną buzię, że w sumie chętnie popatrzę. A może kiedyś mi odpisze? Może tak, powodzenia, druhu.


A skąd te niezdecydowane? Otóż są też szanowne panie, które nie są modelkami z Instagrama, lecz rzeczywiście (przynajmniej tak twierdzą) zajmują się szeroko rozumianym modelingiem (napisałem szeroko rozumianym, bo w sumie nie wiem, jakie są odnogi tej branży i trochę nie chce mi się tego googlować). Wtedy komunikacja wygląda nieco inaczej niż w przypadku ich sióstr z Instagrama. Na początku sobie myślałem, że to nie moja liga, że tylko tracę czas, ale po jakimś czasie moja percepcja uległa znacznej zmianie i już mi było w sumie wszystko jedno. Udało się kilka razy zmatchować, udało się nawet spotkać i spieszę z przedstawieniem wniosków. Przede wszystkim trzeba się uzbroić w cierpliwość i przygotować na to, że rozmowy raczej nie będą porywające.

- Co czytasz?
- A nie wiem, to i tamto.
- Okej, jakiś film fajny widziałaś ostatnio?
- A nie wiem, nie pamiętam.
- Uhum, okej, pierogi lubisz?
- A nie wiem, w sumie nie myślałam o tym.
- Jasne, rozumiem, to może opowiem ci coś o sobie?
- A nie wiem, jak chcesz.
- Rachunek proszę!

Tak, tak, zdarzają się też bardzo miłe przedstawicielki obu profesji, ale jednak stereotyp kobiety, która czeka tylko i wyłącznie na atencję i uwielbienie nie pojawił się znikąd. Innym tematem są zainteresowania osób, które na potrzeby tego tekstu dalej nazywajmy „modelkami”. Tinder ma taką piękną funkcję, że pod opisem możemy dodać do pięciu różnych zainteresowań. Są tam takie zwykłe, niezbyt ciekawe, jak książki, filmy, spacery czy teatr, ale są też takie, które we mnie osobiście wzbudzają niepokój:

Wyjście na drinka

Zaraz, zaraz, czekaj… Interesujesz się chodzeniem na drinka? W sensie, idziesz sobie sama do baru, zamawiasz drinka i co dalej z tym robisz? Piszesz recenzje? Wymyślasz własne? Aaaaaaa, lubisz po prostu pić alkohol, okej, fajnie.

W mojej głowie od razu odgrywa się scenka. Rozmowa o pracę, potencjalny pracodawca ogląda CV:

- W zainteresowaniach wpisała pani „Wyjście na drinka”, co to znaczy?
- No chlać lubię.
- Aha… to my zadzwonimy do pani.
- A możecie napisać na Insta? Bo ja rzadko odbieram telefon.

Kolejnym dosyć często pojawiającym się hobby wśród „modelek” jest „Pielęgnacja skóry”. Pewnie jestem dosyć ograniczony, w sumie to na pewno jestem dosyć ograniczony, ale naprawdę ludzie mają takie hobby? Kumam, że pewnie są naukowcy, którzy zajmują się badaniami na temat właściwej pielęgnacji skóry i tworzą specyfiki, które mają w tym pomagać i rzeczywiście jarają się tym i robią z tego swoją ścieżkę życiową, ale ty z tym wypiętym tyłkiem, tatuażem winorośli i chihuahuą w torebce nie wyglądasz mi na taką osobę. Mogę się mylić, wiem, wiem, ale dajmy się ponieść naszemu płytkiemu postrzeganiu świata – to nie jest jedna z tych osób.

Czyli wiemy już, że chlejesz i następnego dnia nakładasz na twarz mnóstwo mejkapu, żeby przykryć wory pod oczami. Co tam jeszcze masz ciekawego w zainteresowaniach? No tak, podróże, no comments, o tym już pisałem.

- Taniec? Naprawdę? Ale ekstra! Co trenujesz?
- A nie wiem, czasami w klubie potańczę.
- Dobra, wszystko już wiem, która to godzina. Wiesz co? W sumie czemu nie, jak masz czas, to możemy się dzisiaj spotkać na drinka.

Dziesięć dni później wciąż liczę na odpowiedź. Na wszelki wypadek nie usunę z obserwowanych.

Do usłyszenia, kochani!

A jeśli wciąż wam mało historii, to zapraszamy do poprzedniego odcinka

28

Oglądany: 49699x | Komentarzy: 41 | Okejek: 162 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało