Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Przestańcie nam, weganie, język prześladować! Parówka sojowa to nie parówka, wy chore poj#by!

43 204  
178   320  
Wstrętne wegany! Język polski nam kaleczą tymi swoimi parówkami wegańskimi, tymi wszystkimi kotletami z bakłażana, tymi mlekami z migdałów! A polszczyzna taka piękna i niewinna, przecież. To się nie godzi gwałcić jej takimi paskudztwami! - wylał swój żal pan Józef siorbiąc gorącą kawę zbożową.
Właśnie, prawdopodobnie z braków innych problemów, na nowo rozgorzała dyskusja nad tym czy pulpecik z groszku powinien nosić nazwę pulpecika, skoro nie zawiera on mięsa. A ja na to patrzę i zastanawiam się – czy niektórych już kompletnie popi#rdoliło?

Wszystko zaczęło się we Francji, gdzie całkiem niedawno przegłosowano regulacje, na mocy których produkty wegańskie nie mają prawa posiadać nazw posiłków z założenia zawierających mięsiwo. Oznacza to, że parówka z ciecierzycy nie może nosić miana „parówki”, ale za to już „paroowka”, albo „parófka, czy też „paróvka”, jak najbardziej przejdą. Ten wielki triumf branży mięsnej sprawił, że także i u nas rozpoczęła się dyskusja nad tym, czy podobnych zasad nie wprowadzić w Polsce – w kraju, w którym kotlet schabowy powinien znajdować się w narodowym godle.


Tak, pewnie już się domyśliliście, że sam mięsa nie jem. W innym wypadku nie poruszałbym przecież tego tematu. Nie czuję specjalnej potrzeby szukania alternatywy dla flaczków czy kaczych żołądków, jednak gdyby ktoś mi zaproponował wegańską kiełbę, którą mógłbym sobie nadziać na kijek i zwęglić w ognisku, to babcia mi świadkiem – żarłbym to, nawet gdyby ten produkt wykonany został ze styropianu i zmielonych szyszek (chociaż na szczęście zazwyczaj produkty wegańskie mają zadziwiająco dobry skład, to nadal jedząc wege-podróbkę takiego na przykład kabanosa z niedowierzaniem patrzę na etykietkę święcie przekonany, że ktoś mnie wydymał...).

Nikt mi za tę reklamę nie zapłacił, ale i tak polecam!

„Ale ryju... Skoro lubisz kiełbasę z ogniska, to czemu jej po prostu nie zjesz, zamiast szukać jakichś podejrzanych i zazwyczaj – droższych, zamienników?” - takie pytanie wydaje się całkiem logiczne. Po kiego grzyba rezygnować z mięsa, skoro później szuka się dla niego alternatyw o smaku możliwie jak najbardziej mięsnym? To trochę tak, jak z tymi karynami, które pieczołowicie wyskubują sobie brwi, aby następnie te same brwi dorysować sobie jakimś pisakiem. Cóż – to, że ktoś zmienia dietę na roślinną, nie musi przecież oznaczać, że nie lubi smaku dewolaja. Poza tym z różnych powodów ludzie odstawiają swoje dotychczasowe przyzwyczajenia kulinarne. O ile w moim przypadku, te dwadzieścia lat temu, zaważyły kwestie czysto etyczne, to na przykład mój ojciec – pękaty, naśmiewający się z wegetarian, miłośnik smażonych na głębokim tłuszczu specjałów peruwiańskiej kuchni, usłyszał od swojego lekarza wyrok i teraz desperacko uchyla się od niego, drastycznie zmieniając swoją dietę. A że mięso uwielbia, to szuka czegoś, co będzie mu smakowało podobnie. I tak też gość, który jeszcze rok temu opierdzielał bitki wieprzowe, teraz szuka alternatyw w hipsterskich knajpach dla wegan. I dobrze, że takie istnieją, bo by mi zgredek na raka rozpaczy umarł.

Stek z arbuza! Tak, on istnieje!

„Mordo, ja nic do wegan nie mam. Nawet szacunku, ale zrozum – nazywanie produktów z trawy mianami przypisanymi do kuchni mięsnej sprawia, że potencjalny klient może się pomylić i przez przypadek kupić na przykład jakiegoś śmierdzącego biedą selera zamiast ozorów wołowych!”
Serio? Uważasz, że człowiek, który ze szkoły podstawowej wyniósł umiejętność posługiwania się językiem polskim, po przeczytaniu etykiety z napisem „kotlet sojowy” będzie spodziewał się, że w opakowaniu znajdzie świński zad? O, zobacz – mleko ryżowe. Która krowa takie mleko daje? Może taka z Chin? Bo wiesz, w Chinach ryż rośnie, ho ho ho. Zresztą producenci mleka roślinnego dawno już zrezygnowali z takiej nazwy, bo kilka osób nieświadomie wypiło ten napój i ciężko się pochorowało...
Jakim trzeba być niedoedukowanym debilem, aby kupić produkt, na którym jak byk stoi „nuggetsy z roślinnego chuj-wie-czego” (zazwyczaj z jebutną naklejką „VEGAN” na pół pudełka) i mieć pretensje do świata, że padło się ofiarą spisku wegańskiej, lewacko-cyklistycznej mafii gastronomicznej?

Czy więc faktycznie ludzie mają aż takie problemy z rozróżnieniem boczku od bakłażana? Otóż nie. Według badania przeprowadzonego grupie przeszło tysiąca osób, jedynie 4% konsumentów zdarza się często dokonać takiej pomyłki, natomiast reszta ankietowanych zazwyczaj nie ma już problemu z poprawnym odczytaniem literek na etykietce.


„Ależ tu chodzi o zaśmiecanie języka polskiego, naszego ukochanego! Zrozum, parówka sojowa nie jest parówką, bo produkt taki z samej już definicji musi zawierać w sobie mięso! Szach, kurwa, mat!”. To zazwyczaj ostatni argument, który pojawia się w momencie kiedy inne spadają z rowerka. Zgadzam się z jednym – nasz język wymaga troski. Szczególnie teraz, kiedy wpływ Internetu, ideologicznie zaangażowanych grup forsujących używanie przedziwnych zaimków i nade wszystko - wynoszonej z pracy korpomowy potrafi ordynarnie wręcz polszczyznę zgwałcić. Problem w tym, że jakoś nigdy nie widziałem, aby któryś z tych dzielnych wojowników, w patriotycznym odruchu walki z obcymi siłami szturmującymi polską mowę szkalował publicznie chipsy mięsne.


Bądźmy konsekwentni – z definicji wynika, że chipsy to przecież smażone w głębokim tłuszczu talarki warzywne – najczęściej ziemniaczane! Każdy inny produkt tego typu nie jest godny nosić miano chipsa.

Tymczasem w 1818 roku Ferdynand Bohm otworzył we Włocławku fabrykę kawy. Nie była to jednak zwykła kawa, ale oparta na pruskiej recepturze, mieszanka palonego żyta, pszenicy, buraka cukrowego i korzenia cykorii. To tak zwana kawa zbożowa – niezawierający kofeiny napój, który w smaku, owszem – przypomina swój pierwowzór.


Kawą jednak to-to nie jest, bo nie zawiera nawet kawałka ziarna kawowca, więc także i tu, konsekwentnie – powinno się dokonać zmian. Proponuję nazwę „Bezkofeinowa wersja brązowej cieczy, od której uzależnionych jest 29 milionów Polaków”.

Czy sztuczna pszczoła jest wege? Ma ktoś skład takiego owada?

Gdzie jesteś Kapitanie Semantyko kiedy wstrętni producenci gaci kalają twoją mowę ojczystą bielizną w kolorowe wzorki? Przecież, jak sama nazwa wskazuje, produkt ten powinien być biały! Dawniej wykonywano go bowiem z białego płótna. Jeśli chcesz sobie sprzedawać czarne majtki, to proszę cię bardzo, ale nie reklamuj ich jako bielizny, bo się jeszcze pomylę i je kupię, a potem będzie mi przykro, że zostałem nabity w butelkę. Czarnizna – tak się to powinno zwać.


No i zróbcie coś wreszcie z damskimi rajtuzami! Ta garderoba jest bardziej męska niż perfumy „Brutal”! Wyraz ten bezpośrednio pochodzi przecież od niemieckiego słowa „reithose”, co oznacza dosłownie „spodnie do jazdy konnej”. Pod taką nazwą garderoba ta sprzedawana była facetom lubiącym sporty hippiczne.


Proponuję też, aby osoby, które obraża parówka sojowa, rozpoczęły kampanię na rzecz oczyszczenia dobrego imienia piwnicy. Sama już nazwa wskazuje, że miejsce to służyło do trzymania butelek z piwem, a nie rowerów, opon samochodowych i martwych, małoletnich dziwek.
No i na Boga! Czemu cukiernie sprzedają ciasto o nazwie Murzynek, skoro w większości tego typu wyrobów cukierniczych nie uświadczymy nawet kęsa człowieka odmiany negroidalnej!

A może indyk był z ciecierzycy? Pomyślałeś o tym, ty roszczeniowy trawojadzie?

Język polski, tak jak każda inna mowa, ewoluuje. To dlatego na pompon nie mówimy już „kutas”, a kawalerem nie określamy okutego w zbroję faceta pasowanego na rycerza. Nazywanie produktów imitujących mięso nazwami, które sugerują, że jest to zamiennik danej, mięsnej potrawy jest po prostu wygodne. Tymczasem dorabianie filozofii do czegoś prostego jak budowa gwoździa, tylko po to, aby zamaskować swoją niechęć do osób, których wybory kulinarne różnią się od naszych, jest po prostu żenujące. Powiedziałem to ja, radośnie opier#alając hot-doga z wegańską parówką.

A teraz serdecznie zapraszam do natchnionej gównoburzy.


159

Oglądany: 43204x | Komentarzy: 320 | Okejek: 178 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało