Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Kobieta, która myśli, że pieniądze rosną na drzewie i inne anonimowe opowieści

51 709  
266   102  
W dzisiejszym odcinku przeczytacie m.in., że zwierzęta naprawdę potrafią polepszyć czyjeś życie, dowiecie się, dlaczego poziom edukacji spada, przekonacie się, że nie zawsze trzeba żywności, aby się nasycić, będzie też o kobiecie, która myśli, że pieniądze rosną na drzewie.


#1.

Od zawsze byłam nielubiana w szkole. Wyzwiska, wyśmiewanie, prześladowania... To sprawiło, że zamknęłam się w sobie. Moja samoocena spadła poniżej zera. Bałam się chodzić do szkoły, ledwo tam przeżywałam. Popadłam w jakąś apatię (żeby nie powiedzieć – depresję). Nie chciałam z nikim rozmawiać, nic jeść. Wszystko zmieniło się, gdy rodzice w moje urodziny podarowali mi jego – czarnego, puszystego kotka. Małe toto było, tęskniło za matką. Nie dawał się oswoić, chował się przed ludźmi. Początkowo niezbyt się nim interesowałam. Owszem, nakarmić nakarmiłam, napoić napoiłam... Aż pewnego razu postanowiłam go do siebie przekonać. Głaskałam, nie zważając na jego ostre pazurki, cierpliwie wstawałam w nocy, gdy piszczał i drapał meble. Powoli się do mnie przyzwyczajał. Wreszcie stał się moim najlepszym przyjacielem. Wyczuwał mój humor: gdy byłam smutna, trącał mnie łapką i łasił się, gdy byłam radosna, cieszył się ze mną. W szkole ignorowałam szykany innych, myśląc o tym, co robi mój kot, jaką zabawkę mu kupić. Wyciągnął mnie z samego dna.

Dziś mijają dwa lata, odkąd Osman zawitał w moim życiu. Kocham go najmocniej w świecie.

#2.

Zmierzch, wracam z pracy i widzę z daleka znajomego, więc macham do niego. Dziwiłam się, że nie odmachuje, ale co tam, nie tak łatwo mnie zrazić :-)
Wołam, też nic.
Podchodzę bliżej, patrzę... To była tuja.

#3.

Szkoła, szkoła...
Chcą Państwo wiedzieć, dlaczego poziom edukacji spada? Proszę bardzo.
Jestem nauczycielem matematyki w technikum i prywatnej szkole podstawowej. Nie będzie w tym wpisie o pieniądzach, na korepetycjach nauczyciele odbijają sobie niskie zarobki w szkole (chociaż w sumie w szkole nie opłaca się pracować). Będzie o rodzicach.

Po pandemii wiedza dzieciaków z tego przedmiotu jest zerowa. Nauczyciel jeżeli chociaż trochę wymaga (mnożenie, potęgi, działania na ułamkach) jest zjadany przez rodziców. Jak ja śmiem wystawić połowie klasy jedynki ze sprawdzianu, który zrobiłem z zadań tłuczonych przez miesiąc! Te same przykłady były w zeszycie? Kaziu miał w dupie? Nie, to moja wina, bo nie wytłumaczyłem. Wybrałem jakiś przykład z pierwiastkiem? Cytuję: „Nie życzę sobie, aby pan mówił, że mój syn się nie nauczył i z tego powodu dostał jedynkę”.
Ręce mi opadają. Poszła na mnie skarga za terroryzowanie dzieciaków, bo śmiem czegokolwiek wymagać. Usadziłem kogoś za nieobecności? Moja wina, bo nie zmotywowałem dzieciaka (17-letniego!) do przychodzenia na zajęcia. Trzymam dyscyplinę w klasie? Dzieci się boją. Dostałem pusta kartkę? To przez stres.

Mam dość.
Kolejny matematyk przejdzie do przemysłu i rekreacyjnie będzie dawał korki. Na tę chwilę już mam wszystko gdzieś.

W ten sposób nauczyciele odpuszczają – teraz pomyślcie Państwo, co zrobi nauczyciel, który nie chce zmienić zawodu? Będzie miał wszystko w poważaniu i będzie przepychał kolejnych tłumoków, którzy nie nadają się do szkoły średniej...

#4.

Kiedy byłam jeszcze w liceum, wybrałam się z koleżanką na wagary. To znaczy, taki był plan. Spotkałyśmy się w umówionym miejscu i miałyśmy wybrać się stopem do większego miasta na łażenie i jakieś zakupy, tak żeby zabić jakoś ten czas.

Łapiemy tego stopa, łapiemy... W końcu zatrzymuje się samochód. Uradowane biegniemy do niego, a za kierownicą moja ciotka... Wysiadłyśmy pod szkołą i grzecznie poszłyśmy na lekcje :D

#5.

Trochę lat temu pracowałam jako kelnerka. Można pisać dużo o ludziach, ale jedna sytuacja szczególnie zapadła mi w pamięć.

Przyszły dwie panie, na drinki i jedzenie. Mieliśmy dziwne menu, w którym na samej górze znajdował się tatar wołowy, a na dole – z łososia. Jedna z pań zamówiła tatar z łososia. Po pierwsze, słyszałam, jak prosi o łososia. Po drugie, jej palec przy zamawianiu znajdował się na samym dole menu na pozycji łososia, po trzecie, zawsze po zebranym zamówieniu czytałam je, i panie zgodnie stwierdziły, że się wszystko zgadza.

Przyniosłam zamówienie pół godziny później i zostałam zbesztana, ponieważ pani zamawiała tatara wołowego. W pierwszej chwili zabrałam talerz, ale musiałabym za niego zapłacić. Tatar kosztował 40 zł, a ja zarabiałam 8 zł na godzinę. Byłam pewna, że błąd leży po jej stronie, więc wróciłam powiedzieć, że się pomyliła. Pani zrobiła się wręcz czerwona, mówiąc, że jak śmiem zwalać na nią mój błąd i że powinnam przepraszać, a nie jeszcze się kłócić! Zwykła kelnerka, która ledwo czyta, nie będzie jej wmawiać kłamstw! Wtedy zdecydowałam, że ewidentnie ma niedorozwój umysłowy i jedynym sposobem na niewydawanie połowy dniówki jest zrobić, co chce. Czyli zaczęłam ją przepraszać co najmniej jakbym wymordowała jej rodzinę, w głowie mając myśli „o ty dz**ko”.

Nagle okazało się, że ona w sumie lubi łososia. Dostałam nawet napiwek. Bo okazało się, że pani ta nie chciała nakarmić się jedzeniem, a poczuciem wyższości nad drugim człowiekiem.

#6.

Pierwszy raz w życiu mam tak duży dysonans uczuciowy.

Pracuję obecnie biurko w biurko z dziewczyną, która pociąga mnie straszliwie. Jej twarz, ciało, to jak się porusza, to jak mówi, jakim głosem, jej zachowanie, to jak ze mną rozmawia, wszystko jest idealne, poza kilkoma istotnymi poglądami, tak skrajnie różnymi od moich, że kiedy o tym pomyślę, staje się dla mnie aseksualna i wręcz odpychająca.

#7.

Jestem z kobietą, która myśli, że pieniądze rosną na drzewie, a kiedy ich potrzebujemy, to idę i zrywam.

Moja luba pracuje w biurze, ja natomiast w handlu. Ona ma minimalną, ja w zależności od miesiąca pomiędzy 5-6 tys.(przed pandemią zawsze było nie mniej niż 9). Kiedy moje zarobki zaczęły się zmniejszać, inflacja zwiększać, koszt kredytu wzrastać, a auto psuć, zaczęły się między nami małżeńskie nieporozumienia. Wisienką na torcie był fakt poinformowania jej, że swoją wypłatę też musi wkładać do domowego budżetu. Jaki to był wtedy płacz, lament i pretensje, że ona ma tyle swoich wydatków... Wcześniej miała swoją wypłatę tylko dla siebie. Koniec końców po którymś zarzucie z jej strony, że źle zarządzam domowym budżetem, postanowiliśmy, że będę jej oddawał swoją wypłatę i ma zrobić tak, żeby nam starczało.

10 lutego zablokowałem na swoim koncie możliwość brania debetu, wyciągnąłem sobie 500 zł na drobne wydatki i oddałem jej swoją kartę płatniczą. Dostała takiego wiatru w żagle, że już 28 lutego terminal odrzucił kartę z powodu braku środków na koncie. Myślałem, że okaże skruchę, a ona okazała roszczenia i pretensje. Mówiła, że musimy wrócić do sklepu, bo nie kupiła tego czego potrzeba. Stwierdziłem, że nie mamy pieniędzy, bo wydała, ona na to, żebym sobie nie stroił żartów, że to trzeba kupić. Mam odłożone trochę pieniędzy, ale nie przyznałem się, że mam. Zapytałem się z czego będziemy teraz żyć, ona żebym nie zadawał głupich pytań, wziął pożyczkę albo wymyślił coś innego, mam coś zrobić i koniec. Nie uległem, wyśmiałem ją i wyciągnąłem z portfela niecałe 200 zł i do 10 lutego jedliśmy za to najtańsze produkty spożywcze. Wzięła nawet L4, bo nie zamierzała chodzić do pracy 6 km piechotą w jedną stronę, bo nie miała za co zatankować samochodu.

Nasze relacje nigdy nie były tak złe, a za cały stan rzeczy i za to, że ona musi cierpieć, winny jestem ja. Zacząłem się zastanawiać, kogo ja sobie za żonę wziąłem. Ona nie potrafi nie mieć pieniędzy i uważa, że powinienem skądś je wziąć. Nie wiem, chyba wyczarować. Dużo dało mi to do myślenia i muszę zweryfikować, czy chcę iść przez życie z taką kobietą.

W poprzednim odcinku m.in. najtańsi fachowcy oraz seksowna niespodzianka

5

Oglądany: 51709x | Komentarzy: 102 | Okejek: 266 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało