Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Z zegarkiem w ręku. 7 ciekawostek o odmierzaniu czasu

24 123  
131   42  
Czas płynie. Niby dla wszystkich tak samo, a jednak dla każdego nieco inaczej – ale porozmawiajmy nie o czasie, a o czymś nieco bardziej przyziemnym, choć wciąż mocno z nim związanym. Oto co warto wiedzieć o zegarkach.

#1. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czyli… jak



Wszyscy intuicyjnie rozumiemy, co to znaczy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Za początek przyjmując punkt najbardziej oddalony od siebie, należy kierować się w prawo – chyba tak można by to w dużym uproszczeniu wyjaśnić. Ale dlaczego właśnie „w prawo”, a nie „w lewo”? Ma to związek z zegarami słonecznymi, które wynalezione zostały na północnej półkuli.

To właśnie na nich cień rzucany przez Słońce wraz z upływem dnia przemieszcza się w prawą stronę. Zgodnie z tą zasadą zbudowano również zegarki takie, jakie znamy do dziś. Będąc zaś na półkuli południowej, warto zerknąć – jeśli nadarzy się sposobność – na tamtejsze zegary słoneczne. Oznaczenia umieszczone będą na nich odwrotnie do naszych, ponieważ cień po tarczy wędruje w przeciwnym kierunku.

#2. Krok milowy dla miłośników precyzji: wahadło



Każdy ma swoje własne upodobania i fobie, jednak sporo osób zgodzi się zapewne co do tego, że niewłaściwie chodzący zegarek to rzecz niezwykle irytująca. W dzisiejszych czasach dysponujemy urządzeniami na tyle precyzyjnymi, że odmierzanie czasu z dokładnością do ułamków sekundy nie stanowi problemu… ale nie zawsze tak było. Jeden z większych postępów – choć oczywiście dalekich od współczesności – dokonał się w połowie XVII wieku.

Wtedy to Christiaan Huygens zbudował pierwszy zegar wahadłowy i poniekąd niechcący przyczynił się do zainicjowania rewolucji. Przed 1656 rokiem zegary mechaniczne – i to te całkiem solidnie zbudowane – potrafiły rozregulować się nawet o kwadrans w ciągu doby. Nowo wynalezione zegary wahadłowe zmniejszyły błąd z 15 minut do zaledwie 15 sekund. Różnica była więc ogromna.

#3. Z atomową dokładnością…



Ze współczesnego punktu widzenia nawet 60-krotna poprawka dokładności zegarów, jaką wprowadzono przed kilkoma stuleciami, nie jest wystarczająca. I faktycznie, technologia poszła daleko do przodu, a potencjalne opóźnienie dzisiejszych zegarów zdecydowanie przestało być liczone w „sekundach na dobę”. W zależności od typu zegara szczegóły się różnią – ale w każdym przypadku skala jest zupełnie inna. Za przykład niech więc posłużą najbardziej precyzyjne z zegarów atomowych.

Zegary atomowe wykorzystujące cez są dzisiaj uznawane za mocno ograniczone, ponieważ ich dokładność jest rzędu zaledwie sekundy na 300 milionów lat. Skandaliczne – jak tu się z kimkolwiek konkretnie umówić przy takich rozbieżnościach?! ;) Zegary wykorzystujące atomy strontu były nieco lepsze – działały z dokładnością do jednej sekundy na 4,5 miliarda lat… a potem postanowiono jeszcze nad nimi popracować. Ostatecznie wykorzystano „gaz kwantowy” i uzyskano precyzję na poziomie jednej sekundy na 90 miliardów lat.

I gdyby ktoś sądził, że na tym opowieść się kończy, to… nie. Badania i porównania trwają dalej i nigdy nie wiadomo, czy to, co pewne dzisiaj, jutro już nie okaże się „błędem przeszłości”. Nauka bez wątpienia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

#4. A gdyby tak dzień składał się z dziesięciu godzin…



Przyzwyczailiśmy się już, że godzina ma sześćdziesiąt minut, minuta sześćdziesiąt sekund, doba zaś składa się z godzin dwudziestu czterech. Niektórzy tak bardzo upodobali sobie te sześćdziesiątki, że czasem odruchowo wydaje im się, że nawet złotówka składa się z sześćdziesięciu groszy, choć – dla sprawiedliwości – są i tacy, którzy wciąż żyją w przekonaniu, że godzina ma sto minut. Dogadaliby się w tej kwestii z Francuzami… tyle że z końca XVIII wieku.

To właśnie oni mieli ochotę na rewolucję – i podzielenie dnia na dziesięć godzin, z których każda składałaby się ze stu minut, każda zaś minuta ze stu sekund. Pomysł sam w sobie nie był bardzo zły. Do jakiegoś stopnia ograniczał na pewno obliczenia związane z czasem… tyle że nie zdołał wygrać z przyzwyczajeniami. Choć we Francji zaczęto nawet sprzedawać zegarki z podwójną skalą, by ułatwić przeliczanie z jednego systemu na drugi, to skończyło się tylko na pogłębieniu chaosu.

#5. Entuzjazm umiarkowany, czyli komu podziękować za obudzenie



Pozostańmy jeszcze na moment przy francuskich wynalazkach. I tak jak za wiele z nich – nie tylko zresztą francuskich – możemy być wdzięczni, tak akurat w kwestii tego zdania są mocno podzielone. Chodzi o… budziki. Zacznijmy jednak od początku. Autorem pierwszego mechanicznego budzika był Amerykanin Levi Hutchins, który w 1787 r. stworzył urządzenie wyłącznie na własne potrzeby. Z tego powodu uruchamiało alarm regularnie o czwartej rano – by obudzić wynalazcę do pracy.

Musiało upłynąć kolejne sześćdziesiąt lat, zanim na podobny pomysł wpadł francuski wynalazca Antoine Redier. To właśnie on wymyślił i opatentował zegar z budzikiem. W przeciwieństwie jednak do amerykańskiego pierwowzoru, ten można było regulować – i zamawiać budzenie na dowolną godzinę, nie tylko na szatańską czwartą w nocy.

#6. Czas jest pojęciem względnym… na kolei



Kto kiedykolwiek miał okazję przejechać się pociągiem – i nie chodzi tu o wyłamujące się od reguły koleje japońskie – pewnie doświadczył na własnej skórze względności czasu. Kilkusetminutowe opóźnienie na kilkudziesięciominutowej trasie? Da się zrobić… koniec końców przecież szczęśliwi czasu nie liczą. Ale głowa do góry, kiedyś bywało jeszcze gorzej! Na przykład w Stanach Zjednoczonych mniej więcej do końca XIX wieku.

Wtedy to uznano, że już najwyższa pora ujednolicić strefy czasowe, bo dotychczasowy chaos jest absolutnie nie do ogarnięcia. I faktycznie – dopóty, dopóki każde miasteczko miało swój własny czas, podając godzinę według obserwacji wschodu słońca, ustalenie jakiegokolwiek sensownego rozkładu jazdy pociągów było po prostu niemożliwe.

#7. Prezent dla tych, którzy chcieliby zacząć liczyć godziny i lata



Czy zegarek to dobry prezent? Większość osób – wliczając w to polityków, choć to inna historia – na pewno nie wzgardziłaby jakimś ładnym modelem. Tym bardziej że niektóre potrafią kosztować naprawdę bajońskie sumy… Prawdopodobnie najdroższym, jaki dotąd trafił na rynek, jest model Hallucination marki Graff Diamonds. Wysadzany brylantami i bizantyjsko skromny jest też… dyskusyjnie estetyczny. W przeciwieństwie do wyglądu cena nie jest jednak rzeczą gustu – 55 milionów dolarów to kwota, za która można by nabyć albo ten właśnie zegarek, albo… całkiem nieźle wyposażone laboratorium czasu.

W każdym razie nie wszędzie wręczanie sobie zegarków na prezent jest w dobrym tonie. Zupełnie inne zdanie mają w tej kwestii Chińczycy. W Chinach zegarki jednoznacznie kojarzone są z kończącym się czasem – podarowanie więc zegarka, zwłaszcza starszej osobie, nie zostanie miło odebrane. Co więcej, po chińsku 送钟 i 送终 brzmią niemal identycznie. Tyle że pierwsze oznacza wręczanie zegarka, drugie… przychodzenie na pogrzeb.
2

Oglądany: 24123x | Komentarzy: 42 | Okejek: 131 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało