Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych LXXVII

23 469  
2   10  
Klikaj, szybciej, bo nie wytrzymam!Wyścigi rowerowe - męska rzecz. Ale jak za wyścigi biorą się dziewczynki, to obie źle kończą. Hulajnoga i cielak bywają kapryśne, a benzyna wybuchowa! Zatem czytaj koniecznie!

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

PRZEPISY TO PODSTAWA!

Było to dawno, dawno temu. Miałam może z dziesięć-jedenaście lat i dostałam swój pierwszy wymarzony rower. W naszym mieście zaczęło wtedy funkcjonować "miasteczko rowerowe" (zbudowane w czynie społecznym), czyli wydzielone miejsce w parku z prawdziwymi, chociaż dużo węższymi uliczkami i znakami drogowymi, żeby się młodzież tychże uczyła. Pojętna bestia byłam, więc nie przysporzyła mi ta nauka większych problemów. Jadę sobie zgodnie z przepisami swoją stroną drogi, a naprzeciwko mnie pedałuje jakiś niedorozwinięty samiec. Prosto na mnie! Przecież mu nie ustąpię! Przede wszystkim jadę prawidłową stroną a on pod prąd, po drugie jestem dziewczyną więc nawet, gdybym nie jechała prawidłowo, to on jako gentelman powinien mi ustąpić!
Nie znał przepisów i nie był gentelmanem. Do dzisiaj, pomimo że minęło bardzo, bardzo dużo lat na kolanie noszę ślady tej konfrontacji!

by Niezarejestrowana

* * * * *

GIPS

Jeszcze za starych dobrych czasów podstawówki kolega któregoś dnia przyszedł do szkoły z ręką w gipsie i na temblaku. Pytamy, co się stało. Otóż, wygłupiał się w wannie i dość niefortunnie upadł uderzając w kran. Niby nic szczególnego i szybko wszyscy przeszliby do porządku dziennego, gdyby trzy dni później nie przyszedł do szkoły z drugą ręką również na temblaku. Znów wanna...

by Freewolf

* * * * *

PIES

Było to mniej więcej 5 lat temu, czyli miałem coś koło 13 lat. Wróciłem na chatę koszmarnie zmęczony już nie pamiętam po czym i strasznie bolała mnie głowa. Położyłem się do łóżka, żeby odpocząć chwilkę. I w tym momencie na klatce schodowej rozległ się "cudowny" dźwięk szczekania psa sąsiadów. Mówię sobie: "Spoko, zaraz przestanie". Ale nie, on dawał dalej. Po 10 minutach wkurzyłem się i poszedłem do kuchni po szczotkę na kiju, wyszedłem na klatkę schodową i zacząłem gonić tego skurczybyka na dół. Po przebiegnięciu 2 pięter będąc na szczycie schodów szczotka wpadła mi pomiędzy szczebelki barierki i dzięki temu wykonałem końcową fazę skoku o tyczce i wylądowałem barkiem na progu drzwi sąsiadów. Efekt był piorunujący: rozcięte ramię, ale byłem twardy i 14 cm rozcięcia nie pojechałem zszywać do szpitala. Mam po tym niezłą bliznę. Najgorsze jest to, że jak się położyłem znowu do lóżka ten pies dalej szczekał.

by Lads

* * * * *

GŁÓD

Swego czasu, kole 20 lat temu albo i jeszcze dawniej rodzicielstwo wybrało się do piwnicy po parę słoików na przetwory, a że braciszkowi zaburczało w brzuchu, a Danio co z głodem wygra zawsze jeszcze nie było dostępne w Polsce, postanowił sobie usmażyć rybkę, bo kiedyś widział jak to się robi na piątkowe obiadki. Więc niewiele myśląc wyjął patelnie, polał olejem, poczekał aż się rozgrzeje i podszedł do akwarium. Wziął siateczkę, wyłowił dorodną sztukę i sru na patelnie. Przez chwilę się ponoć rzucała, ale trwało to chwile. Kiedy to z jednej strony już była ładnie przyrumieniona weszli rodzice. Przez chwile byli z niego dumni, że już potrafi sobie papu zrobić, ale wytłumaczyli że to trochę inaczej się przyrządza. Strat w ludziach nie było, rybka niestety została pochowana przez muszle z bakelitu i popłynęła do Silnicy. Jakiś czas temu chciał mieć chomika, długo musiał przekonywać, że tego zwierzaczka już zjeść nie będzie chciał.

by tAboon

* * * * *

KRADZIONE NIE TUCZY

To było jakieś 10 lat temu w wakacje. Z kilkoma koleżankami i kolegami podwędziliśmy rowerki młodszym siostrom jednego z kolegów. Postanowiliśmy zjeżdżać na nich z takiej wyasfaltowanej górki na wyścigi. Zaznaczam, że rowerki były dla nas dużo za małe. Ja z koleżanką zjeżdżałyśmy jako pierwsze. Koleżanka wyprzedziła mnie, chcąc ją dogonić przyśpieszyłam. Koleżanka skręciła i uderzyła w płot. Odwróciłam się do niej (nadal jadąc) zaczęłam się z niej śmiać... Niestety przede mną pojawiła się dziura w asfalcie. Pamietam tylko że przeleciałam przez kierownice, przejechałam na brzuchu parę metrów. W efekcie miałam zdarta skórę z twarzy, brzucha i kolan. Nikt więcej nie podjął się zjechania z górki. A ja przez parę tygodni nie byłam w stanie otworzyć szeroko ust i mama kroiła mi kanapki w kostkę.

by Niezarejestrowana

* * * * *

STARY A GŁUPI

NIE STRZELAJ!


Mając 12-13 lat zacząłem namiętnie, prawie non-stop strzelać palcami. Wyginałem rękę na wszystkie możliwe sposoby byle tylko usłyszeć to trzaśnięcie. Mi to się podobało, lecz moim rodzicielom nie za bardzo. Szczególnie mojej mamie. Pewnego zimowego wieczoru mama mi powiedziała, że będzie robić jak jej babcia, mianowicie rzuci we mnie tym co będzie miała akurat w ręce. No i siedzę sobie strzelam palcami, mama je jogurt, ja strzelam, ona je, ja strzelam, a łyżka od jogurtu ląduje pomiędzy moimi oczami! Kurde nie wiedziałem co zrobić. Odjęło mi mowę. Centymetr w lewo albo prawo i dzisiaj bym widział tylko pół tego świata. Od tamtej pory nie strzelam w obecności mamy, w ogóle jakoś rzadziej to robię...

by Lads

* * * * *

FRANIA

Gdy urządzałem w domu imprezę z okazji 16 urodzin wszyscy robili różne wygłupy, aby rozśmieszyć resztę. Będąc po kilku piwach postanowiłem, że też mogę dać jakiś popis. W piwnicy mojego domu stoi pralka typu Frania. Wskoczyłem do jej środka. Jednak nie udało mi się wskoczyć do niej całym ciałem (jak planowałem), bo nogi i "biodra" były na zewnątrz. Wskakując do pralki wziąłem taki rozpęd, że Frania przewróciła się ze mną w środku. Efekt - upadając skręciłem sobie kostkę. Wszyscy mieli ze mnie niezłe pośmiewisko, ale pralka pozostała cała. Gdy matka dowiedziała się o tym, że skręciłem kostkę powiedziała: "Całe szczęście, że pralka jest cała". Pamiętałem jednak o tym, aby zachować względy bezpieczeństwa - założyłem gogle. Morał jest jeden - piwo jest dobre, pralki są złe.

by Niezarejestrowany

* * * * *

HULAJNOGA

Podczas wczesnej wiosny odwiedziłem kumpla. On musiał wyjść z psem, no i wybrałem się z nim. Jednak coś mnie pokusiło i wziąłem jego hulajnogę. Tak więc idziemy podwórkiem ja na hulajnodze a kumpel z psem. Pies wyskakiwał mi przed trasę i musiałem skręcać. Pies wyskoczył gwałtownie a ja musiałem zahamować. Nie wiem czemu zrobiłem to przekręcając kierownicę, przez co przednie kółko wpadło mi do kanaliku odpływowego. Uderzyłem zębami w ramę hulajnogi. Zaszumiało mi w głowie, zrobiło się ciemniej i miałem wrażenie że wypadły mi ze 4 zęby. Efekt końcowy to rybie usta przez co nie mogłem nic jeść (tylko zupki przez słomkę), złamany jeden ząb i ubytek w drugim.

by Numerant

* * * * *

STYL PIJANEGO POLAKA

Znajomi w wieku Mickiewiczowskim (a imię jego czterdzieści i cztery) siedli sobie w siedzibie naszego bractwa i walczyli z browarami. Jeden bawi się w rycerza, drugi bawi się w karate. Po piwie sięgnęli po pół litrówkę. Gdy skończyła się butelczyna, stwierdzili, że potrenują sobie walkę. Złapali za to co było pod ręką (i było dla nich znane). Więc jeden (pan K.) złapał za boken (japoński kij treningowy, udający miecz), a drugi (pan R.) za rudisa (drewniany
miecz treningowy tyle, że według wzorów europejskich). Zaczęli pokazywać sobie ciosy. Skończyło się na tym, że pan R. wylądował na pogotowiu, gdzie ogolona mu rozbitą głowę i zszyto rozcięcie. Pan K. wyszedł bez obrażeń, oprócz stresu jakiego doznał gdy pana R. wierzono do szpitala. Jak się okazuje mimo, że ktoś ma sporo latek na karku to wcale mądrzejszy nie jest...

by Karnakk

* * * * *

CHCEMY NA DISCO!

Kilka lat temu pojechaliśmy paczką nad jezioro. Na dwa samochody i trzy motory. Około północy nasze koleżanki trochę znudzone naszą ciągłą walką z procentami zaczęły nas gnębić aby pojechać na drugą stronę jeziora na dyskotekę. Nikt nie chciał jechać samochodem więc zaproponowały motor, na co my zdecydowanie - brak paliwa. Dziewczyny aby to sprawdzić, niewiele myśląc odkręciły korek od baku i poświeciły sobie zapalniczką. Błysk ognia. Efekt - grzywka u nich rozpoczynała się za uszami i piękny widok - dwie żywe pochodnie biegnące przez pole namiotowe.

by Niezarejestrowany

* * * * *

TRAUMATYCZNA BABCIA

Moja babcia, aktywna kobieta, choć w trochę podeszłym wieku, postanowiła pomóc wujkowi w prowadzeniu gospodarstwa i przyprowadzić z łąki do obory młodego cielaka. Uwiązała więc wokół palcu sznur od snopowiązałki, a drugi jego koniec na szyi cielaka. I gdy go tak prowadziła, nagle cielak zaczął się wyrywać. Jako, że mała bestia była silna, babcia trochę mniej, a sznur mocno uwiązany, cielak wygrał. Ale przy okazji babci wyrwał ze stawów 3 (!) palce. A babcia co zrobiła? Zamiast biec szybko żeby zadzwonić po pogotowie, wzięła urwane palce w rękę i zaczęła gonić cielaka. Gdy go w końcu dogoniła, udało jej się go zaprowadzić i z wielkimi oporami wujkowi udało się namówić ją zawieźć do szpitala. Niestety, jednego palca nie udało się przyszyć, a cielak smakował wybornie.

by Wojczar


Traumatycy, wzywam Was! Opisujcie i wysyłajcie! Świat i strona główna Joe Monster należy do Was. Przeżyłeś traumatyczną przygodę i chcesz, aby świat się o niej dowiedział? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz!

UWAGA! Jako Niezarejestrowany/a występują osoby, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

No i tak lubiany przez wielu bonus traumatyczny. Dziś niesamowita historia z zachowaną oryginalną pisownią! Autor niech pozostanie nieujawniony...

Szedłem sobie i przyczepił mi się rzep (dziad) do nogawki. To była moja najgorsza trauma!

Do piątku...

Oglądany: 23469x | Komentarzy: 10 | Okejek: 2 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało